Czterech muzyków ze Snakebite pracuje ze sobą zaledwie kilkanaście miesięcy, ale ich mini-album "Try to Fly" już zasłużył na najwyższe uznanie i został dostrzeżony za oceanem. Na płytę trafiło pięć świetnie wyprodukowanych utworów, obok których żaden fan rocka nie może przejść obojętnie. Powody do tego są co najmniej cztery. Gitarowe partie Pawła Wawrockiego, który bez wstydu mógłby stanąć obok światowej klasy wirtuozów instrumentu. Wokal Dawida Gajewskiego, muzycznego samouka, który w głosie łączy niezapomniane brzmienie Layne'a Staley'a i kunszt Roberta Planta. Do tego doskonałe kompozycje i świetne teksty - rock and rollowi nic więcej nie potrzeba.
Snakebite - Stain
- Polska mainstreamowa publiczność wychowana na płytkim radiowym popie musi się oswoić z myślą, że rock powróci - przekonuje z całą mocą Dawid. - W muzyce wszystko dzieje się cyklicznie i wierzymy w to, że brzmienia, które były modne kilkanaście lat temu, znów zostaną docenione.
Czytaj też: Nasze Miasto świętuje urodziny!
- Nigdy nie zamierzaliśmy wymyślać muzycznego prochu, pozostajemy wierni klasycznym brzmieniom - deklaruje Konrad Osicki, perkusista Snakebite. - Ja sam lepiej orientuję się w albumach Alice in Chains, niż w tym, co dzieje się we współczesnym popie, czy pop-rocku. Może nie powinienem się do tego przyznawać? - zastanawia się głośno. O przywiązaniu do klasyki rocka zapewnia też wokalista Dawid. - Na nowo zachłysnąłem się ostatnio Led Zeppelin i przepadłem bez reszty - śmieje się muzyk. - Dzisiaj trudno szukać takich emocji w muzyce.
Po części to właśnie z tęsknoty za emocjami i klasycznym brzmieniem powstała epka poznańskiej formacji. Tytułowy utwór przez kilkanaście tygodni utrzymywał się na najwyższych miejscach listy przebojów w Merkurym. I zwrócił uwagę Stephena Marcussena z kalifornijskiej firmy Marcussen Mastering, który nadał ostateczne brzmienie singlowi. - Nazwiska artystów i tytuły albumów, za którymi stoi Steve można by wymieniać przez cały dzień! Dość przywołać Aerosmith, The Rolling Stones, czy 30 Seconds to Mars - wylicza Konrad. - Na początku nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jakie znaczenie może mieć dla nas taka współpraca. Ale szybko dotarło do nas, że fachowiec wielkiego formatu docenił naszą muzykę. To ogromne wyróżnienie i dowód, że nasza praca nie poszła na marne i możemy trochę w muzyce namieszać.
Czytaj też: Slash w wywiadzie z Naszym Miastem
Nic dziwnego, że Marcussen zwrócił uwagę właśnie na Try to Fly. Inżynier dźwięku, który stoi za brzmieniem wydanego w 1995 roku albumu Alice in Chanis zatytułowanego nazwą grupy, wziął na warsztat utwór będący kwintesencją grunge'owej ballady. - Stworzyliśmy świetny kawałek. Nigdy nie przejmowaliśmy się tym, że ktoś może zarzucić nam kopiowanie amerykańskiego stylu - zapewnia Konrad. - Ta muzyka ma na nas ogromny wpływ, utożsamiamy się z nią, co nie znaczy, że muzycznie nie jesteśmy sobą. Wypracowaliśmy styl, który teraz pozostaje nam promować na koncertach.
W połowie października ma ukazać się osadzony w poznańskiej scenerii teledysk do "Try to Fly", za którego reżyserię odpowiada Bartosz Gorzelany. - Całość będzie niezwykle filmowa, a pierwsze wersje robocze powalają - zapewnia producent klipu Patryk Boro z Celebration Productions.
18 grudnia zagrają w poznańskim klubie Alligator z zespołem Coria w ramach trasy promocyjnej albumu "Teoria Splątania".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
