Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sonia Hadj Said, pisarka: "Turyści! Zwiedzajcie kraj poza murami hotelu" [rozmowa naszemiasto.pl]

Sonia Tulczyńska-Starnawska
Sonia Tulczyńska-Starnawska
Sonia Hadj Said, pisarka: "Turyści! Zwiedzajcie kraj poza murami hotelu" [rozmowa naszemiasto.pl]
Sonia Hadj Said, pisarka: "Turyści! Zwiedzajcie kraj poza murami hotelu" [rozmowa naszemiasto.pl] mat. pras.
Sonia Hadj Said jest pół Polką, pół Tunezyjką. Na co dzień mieszka w Londynie, gdzie współpracowała z portalem polonijnym "Londynek". Do Polski przyjechała promować swoją debiutancką książkę "Jaśminowa Rewolucja", w której w sposób lekki starała się przybliżyć kulturę tunezyjską oraz rewolucję z 2010 roku. Sonia opowiedziała nam o tym, dlaczego zdecydowała się na powieść o takim charakterze oraz o tym, jak radzić sobie z różnicami międzykulturowymi.

Jak podchodziłaś do pisania o takich trudnych sytuacjach w sposób lekki?
To bardzo dobre pytanie! Przede wszystkim rozmawiałam z ludźmi. Najpierw musiałam zrobić porządny research. Tytuł tej publikacji to „Jaśminowa Rewolucja”, ale rewolucja jest tak naprawdę w tle. I nawet, pomimo tego, że nie chciałam skupiać się na trudnych zagadnieniach to dużo czasu zajęło mi to, żeby zdobyć dokładną wiedzę na ich temat.
Żeby napisać o tym wszystkim lekko musiałam stworzyć postać Jasmin – młodą dziewczynę, która nic nie wie o Tunezji i o jej kulturze. Żyje we Wrocławiu, imprezuje i niczym się nie przejmuje... Przez jej postać wprowadzałam czytelnika w świat cięższych tematów i dzięki jej obserwacjom i reakcjom na to, co się dzieje, mogłam w przystępny i łatwy sposób zapoznać czytelnika z historią.

Opowiedz o tym, dlaczego przyjechałaś akurat do Warszawy.
Dostałam zaproszenie od Urzędu Tunezyjskiego, więc przyjechałam na spotkanie związane z moją książką. Wcześniej w tym mieście byłam tylko kilka godzin.

I jakie jest twoje pierwsze wrażenie?
Nie porównywałabym Warszawy do Londynu ani do Wrocławia. To miasto jest bardzo różnorodne, a duże wrażenie zrobiły na mnie wysokie wieżowce...

Przejdźmy do rozmowy nad twoją publikacją. Jakie rady miałabyś dla turystów, którzy chcą poznać „prawdziwą Tunezję“? Polacy zazwyczaj przyjeżdżają na tygodniowy lub dwutygodniowy pobyt do hotelu...
Myślę, że przede wszystkim należy z niego wyjść! Dużo osób nawet tego nie robi. Jeśli ktoś faktycznie chce poznać prawdziwą Tunezję, wycieczki proponowane przez biuro często nie wystarczą, bo są zazwyczaj do miejsc stricte turystycznych, gdzie nie poznamy dogłębnie kultury kraju.
Polecałabym zapuszczanie się w mniejsze uliczki, nie warto chodzić po głównych ulicach, bo tam ludzie w kawiarniach są zapracowani i nie mają czasu na rozmowę. A Tunezyjczycy kochają opowiadać o swoim kraju i jego historii.
Nie mówię oczywiście, że młoda dziewczyna powinna wchodzić w takie uliczki sama, bo będzie zaczepiana. Najlepiej poruszać się w gronie znajomych lub z rodziną. Warto odwiedzać ukryte, spokojne kawiarnie. Zapewniam, że osoby, które tam pracują chętnie podzielą się czymś i poopowiadają o kulturze.
Kiedyś byłam na wycieczce po Saharze z koleżanką i wieczorem miałyśmy trochę czasu wolnego. Wszyscy poszli spać, żeby móc wstać rano, a my poszłyśmy na miasto. Znalazłyśmy kawiarnię i właściciel porozmawiał z nami, paliłyśmy sziszę i rozmawialiśmy trzy godziny. Było świetnie!

Nie uważasz, że w obliczu kryzysu na Bliskim Wschodzie Tunezja bardzo traci? I dużo turystów unika odwiedzania tego kraju?
W związku z obecną sytuacją i zagrożeniem atakami terrorystycznymi uważam, że należy być ostrożnym w każdym kraju. Podobna sytuacja jest we Francji czy Wielkiej Brytanii. I tam mogą się wydarzyć takie rzeczy.

W jednym z wywiadów wspomniałaś, że w Tunezji starasz ubierać się skromnie. To znaczy?
Jeśli jest się w miejscu turystycznym to nie należy się przejmować aż tak bardzo. Tam jest mnóstwo innych turystów i na ubiór letni jest ogólnie przyzwolenie. Ubieram się skromnie, kiedy jadę do rodziny, na południe Tunezji. Tam są moi dziadkowie i nie ma za bardzo turystów... Chociaż zawsze mi mówiono, że jestem u siebie w domu i mogę robić i ubierać się jak chce. To samo dotyczyło się moich przyjaciółek.
Mówiąc o skromnym ubiorze mam na myśli noszenie spódniczek za lub troszkę przed kolano. Tunezyjki mają prawo wyboru, więc często można spotkać je także i roznegliżowane. Sama, będąc turystką, patrzyłam ze zdziwieniem na kobiety z tego kraju, bo miały bardzo krótką sukienkę lub duży dekolt! Jednak uważam, że bezpieczniej i lepiej nie ubierać obcisłego topu, odsłaniającego brzuch czy dekolt.

Wspomniałaś o zaczepkach. Jak na nie reagować?
Natarczywe zachowania należy ignorować. Pamiętajmy o tym, że z jakiegoś powodu ci mężczyźni zaczepiają te kobiety. Niektóre tego chcą. Jeśli jednak nie życzymy sobie takiego zachowania – należy iść przed siebie, nie uśmiechać się w znaczący sposób i ignorować takie zaczepki. A uwierz mi, szybko znajdą sobie inną „ofiarę”. Najlepiej chodzić z chłopakiem albo w grupie.
Na południu nie ma zupełnie takiego zachowania... To kwestia turystycznych kierunków.

Znamy wiele związków, które powstały na fali wakacyjnych miłości, ale różnice kulturowe między Europejką a Tunezyjczykiem są jednak duże. Jaki jest na nie sposób?
Najważniejsze jest to, żeby od początku do końca ustalić zasady. Nie widzę większych różnic pomiędzy moją polską a tunezyjską rodziną. Mój ojciec spędza z nami wszystkie święta, dzieli się opłatkiem. Tak samo, jak ja jestem tam. Oni mają inne święta, niedługo jest takie związane ze składaniem ofiary w postaci owieczki, ale w efekcie jest tak samo. My chodzimy do Kościoła, oni chodzą do Meczetu. My mamy nie pić, oni także mają nie pić. My mamy zachować czystość do ślubu, oni także. Można to uprościć – nazwa wiary jest inna, ale wartości podobne. W Islamie tych zasad po prostu bardziej się przestrzega.

To skąd tak dużo nieścisłości jeśli chodzi o Islam?
W każdym kraju jest inne tłumaczenie Koranu. Tunezja jest dość liberalna. Na przykład kwestia posiadania kilku żon. W Tunezji nie można mieć wielu żon, pomimo że w Koranie znajduje się zapis o tym, że jeśli możesz pozwolić sobie na równe traktowanie kobiet to możesz posiadać ich kilka. Ale przecież dalej w Koranie jest napisane, że nie da się wszystkich kobiet tak samo traktować! Dlatego w Tunezji można mieć tylko jedną.
Stąd też ten odłam ISIS. Oni wykorzystują Koran i tłumaczą go sobie w taki sposób, żeby wykorzystać go do usprawiedliwiania swoich celów.

Uważasz, że Polska powinna przyjąć uchodźców?
Uważam, że sytuacja związana z uchodźcami jest przedstawiana w bardzo uproszczony sposób. To są ludzie i powinno się im pomóc, ale trzeba określić pewne zasady. Istnieje niebezpieczeństwo, że tych rodzin będzie coraz więcej i że posiadają odmienną religię... Bez określonych zasad, możemy mieć poważny problem – można pomagać, ale na podstawie konkretnej umowy.Islam jest religią pokojową, ale inną. Jeśli nie damy im do zrozumienia, że mamy inną, swoją kulturę i należy to uszanować, to będzie problem.
Wiadomo, że w pewnym momencie uchodźcy nie będą chcieli już nimi być, że zapragną pracować, zakładać rodzinę i tak dalej. Staną się imigrantami. Moim zdaniem oni nie chcą zostać w Polsce. Jeśli już wyruszyli w drogę to chcą, żeby ona jak najlepiej się dla nich zakończyła...

Zmieńmy temat. Skąd czerpiesz inspiracje do swoich dzieł?
Jestem pisarką, powiedziałabym, uliczną. Wszystko co piszę wiem z życia – nie ze studiów i pracy.
Mam taki odruch, że chciałabym się zaangażować w pomoc innym. Wiele rzeczy mnie boli, rusza. Tym bardziej, kiedy widzę że ktoś się stara, chce godnie żyć i jest źle traktowany. Tej części osób bym chciała pomagać. To nie jest coś, w co mogłabym się zaangażować na pełen etat. Chcę się skupiać na pisaniu.

Prowadzisz swojego bloga?
Nie podoba mi się to, że każdy może pisać swojego bloga. Według mnie pisanie to powinno być poświęcenie, coś czemu oddajemy dużo czasu. Pisząc książkę byłam bardzo szczęśliwa, ale robiłam to przez cztery godziny dziennie. No i nie lubię się reklamować a w przypadku bloga to nieuniknione.

Więc jakie są uczucia po wydaniu debiutanckiej publikacji?
Myślałam, że jak już napiszę książę a ktoś ją wyda to się położę i będę tylko leżeć dumna z siebie... (śmiech) Ale to właśnie dopiero wtedy zaczynają się schody, kiedy książka już jest wydana...

#rozmawiała
Sonia Tulczyńska


O autorce:
Sonia Hadj Said

Jest absolwentką studiów teatrologicznych na brytyjskich uniwersytetach Aberystwyth i Roehampton. W trakcie pobytu w Londynie zaczęła pisać na portalu polonijnym „Londynek” oraz wystawiła swoją pierwszą sztukę pod tytułem „Jasmine Revolution” w angielskim teatrze Gatton Community. „Jaśminowa Rewolucja” jest jej pierwszą powieścią. Została zainspirowana jej tunezyjską rodziną, kulturą oraz rewolucją, która wybuchła w Tunezji na przełomie 2010 i 2011 roku. Pisane przez nią książki i artykuły są odzwierciedleniem obserwacji bliskiego jej otoczenia i usłyszanych historii. W książce „Jaśminowa Rewolucja“ główną bohaterką jest studentka z Wrocławia, która żyje w kokonie bezpieczeństwa i dobrobytu i nie planuje bynajmniej wybierać się do kraju swojego tunezyjskiego ojca, nie czuje takiej potrzeby. Tunezja nie jawi jej się zresztą jako cel interesującej podróży. Okoliczności jednak sprawiają, że musi zmienić plan i wyjeżdża do tego egzotycznego dla niej miejsca, gdzie będzie musiała się skonfrontować ze swoją nowo odkrywaną rodziną i odmienną kulturą.


Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto