Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sounds Like The End Of The World: Nie wyrażamy swoich emocji słowami [ROZMOWA]

Błażej Dąbkowski
Sounds Like The End Of The World
Sounds Like The End Of The World Oskar Szramka Photography
Sounds Like The End Of The World to zespół z Gdańska, który zaczyna podbijać polską scenę post rockową. Z gitarzystą grupy, Michałem Baszuro rozmawiamy o debiutanckim albumie "Stages of Delusion” i trasie koncertowej. Zespół w sobotę 18 października wystąpi w klubie U Bazyla.

Cześć, wiesz, że "Stages of Delusion” wycięło mi pół roku z muzycznego życiorysu?

Michał Baszuro: Jak to? (śmiech)

Tak wyszło, że od momentu gdy otrzymałem płytę słucham jej średnio dwa razy dziennie.

Mega pozytywnie (śmiech).

Chyba nie jestem odosobnionym przypadkiem. Po wydaniu debiutu posypały się pozytywne recenzje.

Na polskim rynku odbiór "Stages of Delusion” jest rzeczywiście bardzo dobry. W sumie nie dostaliśmy nigdzie notki niższej niż 7/10. Jesteśmy szczególnie chwaleni za produkcję i brzmienie płyty, ale zawartość też przypadła do gustu recenzentom. Zdarzyła nam się tylko jedna nieprzychylna opinia ze strony jednego z węgierskich magazynów, zajmującego się muzyką metalową.

Co im się nie spodobało?

To, że nie wykonujemy muzyki metalowej (śmiech). Taki padł zarzut.

Nie popisali się Węgrzy. Wydaje mi się, że to co zaprezentowaliście na "Stages of Delusion” stawia Sounds Like The End Of The co najmniej w jednym szeregu z popularnym Tides From Nebula.

Miło to słyszeć, ale staramy się nie oceniać innych. Na pewno nie chcemy stwarzać żadnej konkurencji, zarówno do muzyki, jak i innych zespołów wykonujących instrumentalnego rocka podchodzimy bardzo pozytywnie. Można powiedzieć, że tworzymy instrumentalną brać, a poza tym przyjaźnimy się z innymi kapelami z tego samego podwórka. Wśród nich znajdują się takie kapele jak Besides, Servants of Silence czy właśnie Tides From Nebula.

OK, ale moim zdaniem macie pewną przewagę nad innymi formacjami z post-rockowego kręgu. Muzykę tworzycie w taki sposób, że już po pierwszych dźwiękach wiem jakie emocje niesie. Są one klarowne, czyste, mocne.

Ciężko mi się odnosić do tego typu opinii, ale to chyba kwestia wrażliwości każdego człowieka. Każdy w muzyce szuka czegoś innego. Wydaje mi się jednak, a myślałem o tym wielokrotnie, iż główna różnica między Sounds Like The End of The World, a innymi zespołami z kręgu, o którym wspomniałeś polega właśnie na tym, że my jakby mniej podążamy w kierunku post-rocka. Nie ma u nas mocno uwypuklonych ambientowych przestrzeni, zresztą w opinii wielu osób, mojej również, stylistycznie bliższy nam jest klasyczny rock. Z tego powodu odbiór naszej twórczości może być łatwiejszy.

Skoro już mówimy o emocjach, nie zabrakło ich podczas kręcenia klipu do utworu „Free Fall”. Widać na nim jak brutalnie rozprawiacie się z instrumentami, niszcząc gitary i pianino. Co czuliście, gdy tworzyliście ten kawałek kręciliście obraz do niego? Chęć destrukcji? Przeżycia katharsis?

Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ trzymamy się zasady, że nie wyrażamy słowami własnych emocji. Dzięki temu dla słuchacza pozostaje duże pole do interpretacji muzyki. Niejednokrotnie przekonaliśmy się zresztą, że wielu ludzi bardzo różnie odbiera zarówno "Free Fall”, jak i inne utwory znajdujące się na albumie. Dlatego gdybyśmy teraz zaczęli uzewnętrzniać się słownie, z tym co sami przeżywamy, mogło by niepotrzebnie nakierować odbiorców na z góry określony koncept.

Ale możesz uzewnętrznić się, oceniając Waszą trasę koncertową, która powoli dobiega końca.

Na pewno czujemy podekscytowanie, bo to nasza pierwsza niezależna trasa, na której Sounds Like The End Of The World jest headlinerem. Do tej pory nie zawiedliśmy się na żadnym koncercie, zarówno jeśli chodzi o odbiór naszej twórczości, frekwencje czy miłe słowa od publiczności po naszych występach.

Myślisz, że można już powiedzieć, iż instrumentalny rock staje lub stał się w Polsce częścią muzycznego mainstreamu?

Jeszcze nie, ale jeśli chodzi o tzw. alternatywę, czy szeroko pojęty underground to gatunek jest dobrze przyjmowany. Z drugiej jednak strony słyszałem, że post-rock jest muzyką, która zjada swój ogon i szybko się skończy. Nie sądzę jednak, by tak się stało, myślę, że będzie miał się dobrze jeszcze przez wiele lat.

A jak ma się w Bratysławie? To było pierwsze miasto poza granicami Polski, które odwiedziliście w ramach trasy.

Na koncert przyszło na oko jakieś 150 osób, ale czuć było, że przyszli w bardzo konkretnym celu i nastawieni na konkretną muzykę. Odbiór naszego występu oceniam jako fantastyczny (śmiech).

Szykujecie się więc na podbój kolejnych państw?

Otrzymaliśmy propozycję zagrania na postrockowym festiwalu w Wilnie, choć impreza jeszcze oficjalnie nie została ogłoszona. W tej chwili jesteśmy na etapie poszukiwania bookera zagranicznego, który będzie organizował nam trasy poza Polską. Myślę, że takie przedsięwzięcie uda zrealizować się w przyszłym roku.

Za to już w sobotę wystąpicie w Poznaniu. Stolica Wielkopolski musi Wam odpowiadać, skoro w Eskulapie przed wspólnym koncertem z God is An Astronaut odbyła się na wiosnę premiera płyty "Stages of Delusion”.

Z Poznania póki co mamy same dobre wspomnienia. Pierwszy nasz koncert odbył się w ubiegłym roku w ramach Post Rock Festival, drugi, tak ja wspomniałeś obok God is An Astronaut. Mam nadzieję, że w sobotę spotkamy się z równie dobrym przyjęciem.

Sounds Like The End Of The World - koncert w Poznaniu

Zespół wystąpi w sobotę 18 października w klubie U Bazyla.
Jako supporty zagrają formacje Tsima i Thesis.
Początek o godz. 20. Bilety kosztują 10 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto