MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Spodek podziwiał Dawida Murka

PAT
Radość polskich siatkarzy po zakończeniu sobotniego meczu.
Radość polskich siatkarzy po zakończeniu sobotniego meczu.
Polscy siatkarze są coraz bliżej awansu do finału Ligi Światowej. Po drugiej wygranej z Brazylią do pełni szczęścia brakuje już im tylko jednego zwycięstwa w dwumeczu z Portugalią.

Polscy siatkarze są coraz bliżej awansu do finału Ligi Światowej. Po drugiej wygranej
z Brazylią do pełni szczęścia brakuje już im tylko jednego zwycięstwa w dwumeczu
z Portugalią.

Mimo wczesnej pory kibice w sobotę nie zawiedli i wypełnili widownię katowickiego ,,Spodka''. Doping, podobnie jak podczas piątkowego, pierwszego meczu obu drużyn - był ogłuszający.

Blokowanie Giby

Pierwszy set był wyrównany. Polacy kilka razy udanie zablokowali ataki jednego z najskuteczniejszych Brazylijczyków - Giby. Cały czas - od stanu 15:15 - minimalną przewagę mieli podopieczni trenera Waldemara Wspaniałego. Końcówka należała już zdecydowanie do Polaków i po autowej zagrywce Andre set zakończył się wynikiem 25:22.
Także na początku drugiej partii prowadzili gospodarze. Potem od stanu 5:5 przeważali Brazylijczycy. Polacy gonili i po asie serwisowym Roberta Szczerbaniuka remisowali 17:17. To był ostatni remis w secie, bowiem Brazylijczycy zagrali skuteczniej i atak Nalberta dał im 25. punkt.
Niezwykle emocjonujący i wyrównany był set trzeci. W drużynie gości najgroźniejszy był Andre, który punkty zdobywał zarówno z zagrywki jak i w ataku. Ze strony polskiej ,,spustoszenie'' po drugiej stronie siatki siał Dawid Murek. Przy stanie 25:25 to on zdobył dwa rozstrzygające dla losów tej partii punkty.

Zmęczenie rywala

W kolejnej odsłonie biało-czerowni tylko na początku nawiązali równorzędną walkę. W miarę upływu czasu rosła przewaga Brazylijczyków (5:7, 6:10, 8:15). Trener Wspaniały pozwolił odpocząć Murkowi, Pawłowi Zagumnemu i Piotrowi Gruszce. Chodziło o zmęczenie rywala przed tie-breakiem. Polacy ,,wyciągnęli'' wynik na 21:24, ulegając ostatecznie 21:25.
W piątym secie początkowo wydawało się, że taktyka polskiego trenera na nic się zdała. Polacy tylko statystowali rywalom, którzy zdobywali punkt za punktem. Było 1:6, 2:7. I wtedy na zagrywkę poszedł Murek. Z jego podaniami już wcześniej goście mieli spore kłopoty, ale on przeszedł samego siebie. Silna zagrywka Murka ustawiała akcje gości, a w dodatku Polacy zagrali pewnym blokiem. W efekcie wyrównali na 7:7. A potem, niesieni dopingiem poszli za ciosem. Na twarzy trenera ,,canarinhos'', Bernardo Rezende zagościł wyraz niedowierzania, kiedy jego zespół tracił kolejne punkty, przegrywając seta i mecz. Absencja w sobotnim meczu Sebastiana Świderskiego wynikała z kontuzji kolana.

Za dużo wzlotów i upadków

Polacy grają obecnie dużo lepiej niż w zeszłym roku - mówił po meczu kapitan Brazylijczyków, Nalbert. Za dużo było w naszej grze wzlotów i upadków. Prowadząc 6:1 w piątym secie dobry zespół nie powinien przegrać. Polakom wychodziło w tie-breaku wszystko, grali na luzie - przyznał z kolei trener Rezende.

3:2 (25:22, 23:25, 27:25, 21:25, 15:12).
Polska: Zagumny, Gruszka, Nowak, Murek, Prygiel, Szczerbaniuk, Musielak (libero) oraz Siezieniewski, Wagner, Stancelewski, Gołaś.
Brazylia: Lima, Henrique, Giba, Andre, Nalbert, Gustavo, Sergio (libero) oraz Anderson, Ricardo.
Widzów: 11.500.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto