Pograniczni zaczęli sprawdzać legalność pobytu w Polsce zagranicznych robotników. Pani z inspekcji pracy poprosiła o dokumenty, na podstawie których ci ludzie zostali zatrudnieni. Swoimi zadaniami zajął się sanepid i strażak.
To, co przede wszystkim rzucało się tam w oczy to ciasnota, brud i zaduch. W dużej sali stali stłoczeni ludzie przy pracy. Kobiety i mężczyźni w różnym wieku. Zaraz obok tego pomieszczenia widać było salę, gdzie piętrowe łóżka ustawiono jedno przy drugim. Na stole stały brudne naczynia, były resztki jedzenia. W sanitariatach panował taki brud, że strach tam było wejść.
W fabryczce rządziła, dobrze mówiąca po polsku, Rusłana. To ona przywiozła do Polski grupę pracowników. Podkreślała, że ludzie są zadowoleni. - Nie ma co narzekać. Mamy ciepło, jest woda, praca niezbyt ciężka - powiedziała nam Praskowia, jedna z robotnic. Inna, już anonimowo, dodała, że tutaj jest po prostu świetnie, bo zdarzało się jej w Polsce spać na pryczy i pracować w stodole.
Współwłaściciel tego zakładu Mirosław Wasilenko zapewnił, że wszyscy pracują legalnie i legalnie przebywają w naszym kraju. Rozpoczęte kontrole zdawały się to potwierdzać, ale na dokładne sprawdzenie trzeba czasu.
M. Wasilenko zapewniał, że przed przyjęciem pracowników z Ukrainy budynek został wysprzątany. - To nie moja wina, że teraz jest tam brudno - twierdził. Zapewnił, że wszystkie zalecenia służb zostaną wykonane. Ukraińcy zaczęli pracę w Rzepinie 25 października i mieli tu pozostać do początku grudnia.
Źródło: Bożena Bryl - Prawie 60 Ukraińców tłoczy się w fabryczce wianków w Rzepinie. Tam pracują i śpią - gazetalubuska.pl
Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?