Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

STĘSZEW - Urzędnicy przez omyłkę "uśmiercili" kobietę

Malwina Korzeniewska
Sławomir Kośmider z mamą Marianną, która według urzędników już nie żyje...
Sławomir Kośmider z mamą Marianną, która według urzędników już nie żyje... fot. MALWINA KORZENIEWSKA
Stęszewscy urzędnicy „uśmiercili” mieszkankę Krąplewa. Kobieta dowiedziała się o tym fakcie... przez przypadek. Sprawa wyszła na jaw przy okazji walki mieszkańców przeciwko modernizacji stacji bazowej telefonii komórkowej w Krąplewie.

Historia zaczęła się ponad dwa lata temu. Wybuchła wtedy sprawa związana z modernizacją masztu operatora sieci komórkowej Era. Mieszkańcy ulicy 28 Grudnia zarzucili wówczas burmistrzowi Stęszewa Włodzimierzowi Pińczakowi, że ten wydał na realizację tego przedsięwzięcia pozytywną decyzję środowiskową bez wiedzy i konsultacji z nimi, a tym samym działał za ich plecami.

Rozpoczął się spór i przepychanki pomiędzy przeciwnikami stacji (którzy udowadniali, że pole elektromagnetyczne ma negatywny wpływ na zdrowie) a gminą. Samorządowcy nie reagowali na przytaczane argumenty i stosowne opinie na ten temat, dostarczane przez właścicieli działek, w sąsiedztwie których zainstalowano wieżę.

– Zostaliśmy zignorowani. Nikt z nami nie rozmawiał. Burmistrz podjął decyzję bez naszej wiedzy i zgody, a o tym, że jesteśmy stroną w postępowaniu, dowiedzieliśmy się ze starostwa. Mamy dowody na to, że promieniowanie jest szkodliwe i nam zagraża – mówił wówczas Sławomir Kośmider, mieszkaniec Krąplewa.

Zaniepokojeni biegiem wydarzeń przeciwnicy inwestycji i zarazem decyzji Włodzimierza Pińczaka, odwołali się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które ostatecznie uchyliło decyzję burmistrza i przekazało ją do ponownego rozpatrzenia przez organ pierwszej instancji. Kolejnym krokiem burmistrza było wystąpienie z wnioskiem do wojewody i Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, który przychylił się do wydanej wcześniej przez niego decyzji.

Mieszkańcy Krąplewa nie złożyli jednak broni i postanowili odwołać się również do Głównego Inspektora Sanitarnego w Warszawie. Ten, po blisko dwóch latach rozpoznawania sprawy (według ustawy ma na to maksymalnie... 30 dni), umorzył ją. Największe niedowierzanie wzbudza jednak kwestia, że urzędniczka gminy Stęszew – specjalista do spraw rolnictwa i ochrony środowiska Barbara Pempera, w imieniu burmistrza napisała do GIS pismo z informacją, że strony postępowania, czyli Marianna i Zygmunt Kośmider (rodzice Sławomira Kośmidera – ich pełnomocnika) nie żyją. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że pani Marianna... jednak żyje.

– Trudno opisać, co przeżyliśmy czytając pismo, że mama umarła. Tata owszem zmarł, ale mama ma się dobrze, więc w pierwszej chwili myślałem, że chyba źle przeczytałem tę informację. Niestety, jest to napisane bardzo wyraźnie – powiedział S. Kośmider.

Pani Marianna Kośmider, kiedy dowiedziała się, że została „uśmiercona”, zareagowała płaczem. – To się nie mieści w głowie. Do oczu cisnęły mi się tylko łzy – mówiła z żalem.

Burmistrz Pińczak o tej niedopuszczalnej pomyłce dowiedział się od nas. Przyznał, że pismo zostało wysłane do GIS i zostało przygotowane w jego imieniu. – To jest jakiś koszmar – mówi burmistrz. – Jest mi bardzo przykro. Trzeba zwrócić też uwagę na interpretację pisma. GIS zinterpretował to tak, że oboje nie żyją. Urzędniczka napisała niejednoznacznie, kto zmarł i to jest jej błąd. Nic nie usprawiedliwia takiej pomyłki – mówił z przejęciem włodarz, który obiecał, że Marianna Kośmider otrzyma oficjalne pisemne przeprosiny, bukiet kwiatów od Barbary Pempery, a Główny Inspektor Sanitarny zostanie niezwłocznie o tym fakcie poinformowany. Niesmak jednak pozostał.

Natomiast sprawa stacji bazowej telefonii komórkowej w Krąplewie nadal pozostaje nierozwiązana. – Dopóki mam siłę, będę walczył o to, aby ludzie wreszcie zdali sobie sprawę, jakie zagrożenie niesie za sobą działanie pola elektromagnetycznego. Nasi sąsiedzi umierają, ja i dzieci jesteśmy chorzy. Nasza działka straciła na wartości. Kto przy zdrowych zmysłach zdecyduje się na mieszkanie w tak bliskim sąsiedztwie wieży?

Niektóre organy państwowe zaniedbały naszą sprawę, dlatego będziemy teraz szukać prawnego rozstrzygnięcia i sprawiedliwości w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. W naszą sprawę zaangażował się również poseł Dariusz Lipiński – wyjaśnił Sławomir Kośmider, który myśli także o założeniu lokalnego stowarzyszenia, mającego na celu przeciwdziałanie elektroskażeniom.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: STĘSZEW - Urzędnicy przez omyłkę "uśmiercili" kobietę - Poznań Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto