Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szalik, sanki i ratowanie tonących pod lodem

Lilia Łada
Lilia Łada
Ratowanie tonących pod lodem z pomocą sanek, gałęzi i bardziej wyspecjalizowanych urządzeń - taki pokaz dla młodych ludzi z okazji zbliżających się ferii przygotowali poznańscy policjanci, strażacy i WOPR-owcy.

- Dzieci nie powinny się bawić na lodzie bez opieki dorosłych, jednak, jak wiemy, takie przypadki się zdarzają - opowiadał Sławomir Brandt, rzecznik prasowy wielkopolskiej straży pożarnej. - Chcemy uświadomić młodym ludzion niebezpieczeństwa związane z wchodzeniem na zbyt cienki lód, a także pokazać, jak można pomóc człowiekowi, pod którym pokrywa lodowa się załamała.

A pomoc przede wszystkim powinna nadejść bardzo, bardzo szybko.
- Dorosła osoba w lodowatej wodzie po minucie traci świadomość - ostrzegał Włodzimierz Turkiewicz, mors ze Swarzędza. - My, morsy, reagujemy inaczej, ale w przypadku człowieka, który morsem nie jest, mamy najwyżej trzy minuty na ratunek zanim pójdzie pod lód. Najpierw drętwieją mu ręce, później całe ciało, a jeszcze później traci w ogóle chęć do wyjścia. Dlatego jeśli się wpadnie do wody, nie wolno tracić głowy i poddawać się panice i natychmiast trzeba starać się wypełznąć na brzuchu na lód.

Podczas pokazów Włodzimierz Turkiewicz i jego koledzy z klubu morsów pełnili rolę osób, które wpadły do wody po załamaniu pokrywy lodowej, a strażacy i WOPR-owcy demonstrowali różne techniki przyjścia z pomocą tonącemu. Pierwszym bardzo przydatnym urządzeniem do pomocy były... sanki. Jak się okazuje, z pomocą sanek można też z wody wyjść. Jeśli nie ma pod ręką sanek, przydatna może być też długa, gruba gałąź, a nawet mocny szalik.

- Możemy podczołgać się po lodzie w pobliże miejsca, gdzie jest tonący i podać mu właśnie sanki, gałąź lub długi szalik, by mógł z ich pomocą wydobyć się z wody - wyjaśnia Sebastian Szyszka, instruktor ratownictwa WOPR. - Czołgamy się dlatego, że wtedy ciężar ciała rozkłada się na większej powierzchni i jest mniejsza szansa, że lód się załamie także pod ratownikiem. A przede wszystkim trzeba jak najszybciej wezwać służby ratownicze.

Wyspecjalizowane jednostki mają znacznie więcej możliwości pomocy tonącym pod lodem, co demonstrowały podczas ćwiczeń. Ratowników wspomagali nurkowie, a nawet psy szkolone do wyciągania ludzi. Demonstrowanie akurat ich umiejętności nie obyło się bez przeszkód, bo zwierzęta uznały skakanie do wody swoich opiekunów za doskonałą zabawę i długo nie dawały się przekonać, że trzeba to potraktować poważnie i uratować ich z płytkiej wody.

Wydobyta z wody ofiarę wypadku musi się jak najszybciej rozgrzać, jednak serwowanie alkoholu nawet dorosłym jest wykluczone.
- To daje złudne uczucie ciepła - wyjaśnia Sławomir Brandt. - Taki człowiek powinien natychmiast zostać zaprowadzony do ciepłego miejsca, przebrany, okryty i napojony czymś ciepłym. Nie gorącym, ale właśnie ciepłym. A później powinien go obejrzeć lekarz.

Te wszystkie zalecenia w przypadku morsów nie znalazły zastosowania. Zaraz po zakończeniu ćwiczeń ponownie wskoczyli do wody. Dla przyjemności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto