Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital zakażenia

Mariusz KURZAJCZYK
Po dziewięciu dniach pobytu w kaliskim szpitalu pacjent trafił do kliniki Akademii Medycznej w Poznaniu z objawami wstrząsu septycznego.
Po dziewięciu dniach pobytu w kaliskim szpitalu pacjent trafił do kliniki Akademii Medycznej w Poznaniu z objawami wstrząsu septycznego.
Rodzina rannego w wypadku piłkarza Arkadiusza Kranca oskarża lekarzy z kaliskiego szpitala o popełnienie zaniedbań, w wyniku których 27-letni mężczyzna stracił nogę.

Rodzina rannego w wypadku piłkarza Arkadiusza Kranca oskarża lekarzy z kaliskiego szpitala o popełnienie zaniedbań, w wyniku których 27-letni mężczyzna stracił nogę. Dyrekcja szpitala uważa, że zarówno leczenie, jak i opieka były w najlepszym porządku. Tymczasem śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Kaliszu.

Arkadiusz Kranc został ranny 28 czerwca w wypadku samochodowym. Lekarze włożyli w gips złamaną rękę i nogę a także zoperowali uszkodzony kręgosłup. Noga miała się spokojnie goić, a jej złożenie planowano po zniknięciu krwiaków. Nieoczekiwanie, po dziewięciu dniach pobytu w kaliskim szpitalu pacjent trafił do kliniki Akademii Medycznej w Poznaniu z objawami wstrząsu septycznego.
- Ordynator ortopedii twierdził, że wszystko jest w porządku, a tymczasem złamana noga czerniała i zwyczajnie zaczęła śmierdzieć – opowiada Magdalena Kranc. – Już wcześniej chciałam zabrać męża do innego szpitala, ale pan doktor nie chciał wydać skierowania a nawet miał pretensje, że kombinuję coś na boku.
W Poznaniu okazało się, że dotknięta martwicą noga to jeden z wielu problemów. U pacjenta odkryto niebezpieczne krwawienie w jamie brzusznej, które trzeba było natychmiast zatamować.

Wspomnienia z bitewnych pól

Magdalena Kranc twierdzi, że już w Kaliszu chory oddawał czarny stolec, tyle że lekarze to zbagatelizowali. Wkrótce okazało się także, że złamana ręka została źle złożona a kręgosłup wymaga dodatkowych zabiegów. Najgorzej jednak wyglądała ta noga. W dolnej części zupełnie zanikło krążenie krwi i nie można jej było już uratować. W efekcie zakażenia całego organizmu ranny znalazł się w krytycznym stanie a lekarze wręcz ostrzegli rodzinę, żeby przygotowała się na najgorsze.
- W klinice usłyszałam, że amputacja nogi z powodu zakażenia była codziennością pól bitewnych pierwszej wojny światowej, ale widocznie w Kaliszu postęp medyczny zatrzymał się na 1918 roku – mówi Magdalena Kranc.
W środę 10 lipca poznańscy chirurdzy amputowali nogę nieco poniżej kolana. Ich zdaniem to cud, że pacjent przeżył pomimo tylu powikłań.

Popełniono przestępstwo?

Rodzina chorego jest przekonana, że nogę można było uratować. W doniesieniu o popełnieniu przestępstwa, złożonym w kaliskiej prokuraturze, krewni piłkarza oskarżają ordynatora ortopedii w Kaliszu o liczne zaniedbania. Narzekają także na pielęgniarki, które – ich zdaniem – mało interesowały się pacjentem. Jedna z nich miała kazać się zamknąć Krancowi, gdy poprosił w nocy o szklankę wody. Odmienną opinię na ten temat ma dyrekcja szpitala.
- Przeprowadziliśmy wewnętrzne rozmowy ze wszystkimi lekarzami, którzy zajmowali się tym pacjentem, sprawdziliśmy dokumentację i jestem przekonany, że nie popełnili żadnego błędu – informuje zastępca dyrektora szpitala ds. opieki zdrowotnej Marek Meler. – Rozumiem żal tych ludzi, tragedię młodego człowieka i to, że druga strona nie musi rozumieć aspektu medycznego tej sprawy.
Meler ograniczył się do złożenia oświadczenia na ten temat i odmówił odpowiedzi na zarzuty ze strony rodziny pacjenta, dotyczące m.in. złej opieki a także zasadności zastosowania gipsu na otwarte złamanie nogi.
W minioną środę Prokuratura Rejonowa w Kaliszu wszczęła śledztwo w tej sprawie z artykułu 156 par. 1 p. 2, czyli spowodowania ciężkich uszkodzeń ciała.
- Przedmiotem śledztwa są nieprawidłowości w przebiegu leczenia w kaliskim szpitalu Arkadiusza Kranca i spowodowanie u wymienionego choroby realnie zagrażającej życiu – tłumaczy rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kaliszu Janusz Walczak.
W uzasadnieniu decyzji o wszczęciu postępowania prokurator powołuje się na wskazanie przez rodzinę chorego wielu uchybień, choć – jego zdaniem – na tym etapie śledztwa nie można jeszcze kategorycznie stwierdzić, że naprawdę do nich doszło. Więcej na ten temat będzie mógł powiedzieć dopiero po przesłuchaniu lekarzy z Kalisza i Poznania. Walczak nie ma wątpliwości, że w tej sprawie będzie potrzebna również opinia kilku biegłych.

To nie koniec

Amputacja nogi nie oznacza końca leczenia. Od nowa będzie ,,naprawiana’' złamana ręka, a wcześniej chory przejdzie powtórną operację kręgosłupa, bowiem nadal kręgi uciskają jakiś nerw.
- Mąż pogodził się już ze swoim kalectwem i tylko bardzo mnie prosi, żebym za tydzień, w środę przywiozła do szpitala naszą córeczkę – mówi pani Magda.
Tego dnia Zuzia kończy roczek i kto wie czy w swoje urodziny nie zrobi pierwszego kroku, bo od kilku dni potrafi już samodzielnie stać. Niebawem naukę chodzenia z protezą rozpocznie jej ojciec...

Marek Meler

zastępca dyrektora Szpitala Zespolonego w Kaliszu ds. opieki zdrowotnej.

Na skutek złamania kręgosłupa pacjent miał porażenie czterokończynowe. W dodatku złamanie podudzia było połączone ze zmiażdżeniem tkanek miękkich. Wszystko to spowodowało głębokie niedokrwienie i martwicę tkanki, co przy tego typu obrażeniach zdarza się bardzo często.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto