Wielkanoc dawniej
Przenieśmy się teraz w czasie o kilkadziesiąt lat. Wyobraźcie sobie. Wyobraźcie sobie ulice wypełnione kramami z wyrobami wielkanocnymi, odpustowe restauracje w centrach miast, dzieci i kobiety sprzedające palmy, mężczyzn prowadzących swoje rodziny do kościoła, ludzi targujący się przy straganach. Brak smartfonów, komputerów, powszechnej komunikacji, współczesnych problemów. Wtedy naprawdę żyło się Wielkanocą, rodziną, spotkaniami, bliskością. Te fotografią mówią więcej, niż tysiąc słów:
Zobacz również:
Tradycje, o których nie można zapominać
Ten nieduży, ale jakże ważny kawałek historii w postaci powyższych zdjęć powinniście pokazać również swoim dzieciom. To bardzo przyjemne wrócić dzięki takim fotografiom do czasów młodości, kiedy nie było smartfonów, komputerów, powszechnej komunikacji, współczesnych problemów. Wszak koszyczek wielkanocny, czyli święconka i wszelkie wielkanocne zwyczaje są tradycją mocno zakorzenioną w naszej kulturze. O tym nie można zapominać.
Zobacz więcej zdjęć:
Zieleń, kwiaty, wspólne chwile
Wielkanoc to święto, które niemal każdy kojarzy z wiosną, zielenią i kwiatami. W ten dzień zwykle obdarzamy się nawzajem życzeniami, dzielimy się jajkiem i rozpieszczamy smakowitymi tradycyjnymi daniami. To czas radosnego świętowania, rodzinnych spotkań, odwiedzin bliskich. Jest to jednocześnie najstarsze i najważniejsze święto religijne. W odróżnieniu od Bożego Narodzenia jest świętem ruchomym. Przypada w niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca, którą mieliśmy właśnie w tym tygodniu.
Czytaj również:
Budzenia domowników uderzeniami palmą
Wielki Tydzień zaczyna się Niedzielą Palmową, która u Rusinów nazywana była wierzbną lub kwietną. Palmy robiono z gałęzi wierzby okrytych baziami i gałązkami barwinka kwitnącego na modro. Przyozdabiano je również gałązkami trzciny z zeszłego roku i bukszpanu.
Następnie tę palmę wtykano w ramę obrazu religijnego, co miało ochronić dom przed ogniem i piorunami. Po nabożeństwie należało również spożyć kilka poświęconych baziek, co miało chronić od chorób gardła.
Popularny był też zwyczaj budzenia domowników uderzeniami palmą i wypowiadaniem słów: „Wierzba bije, nie ja biję. Za tydzień wielki dzień lub za sześć noc - Wielkanoc”, aby nie zapomnieć o tym w powszechnej krzątaninie.
Topienie Judasza
Triduum Paschalne rozpoczynało się w Wielki Czwartek, kiedy milkły dzwony kościelne. Podczas nabożeństw posługiwano się drewnianymi kołatkami wielkanocnymi, które klekocząc, wydawały głośne dźwięki. Służyły również do innego obrzędu. Chodzi o zwyczaj topienia Judasza. Jest to jakby religijna wersja pogańskiego zwyczaju topienia marzanny. Wyglądało to tak, że z wysokiej wieży zrzucano kukłę Judasza zrobioną z worków wypchanych słomą i wleczono po ulicach miasteczka, a następnie topiono w rzece. Przy dźwiękach klekotek chłopcy śpiewali: „A we czwartek z rana, sprzedał Judasz Pana”, przypominając o zdradzie Judasza.
Dawniej do robienia pisanek używano naturalnych barwników
Przygotowywanie święconki
W piątek i w sobotę przygotowywano święconkę. Do ogromnego kosza wkładano m.in. chleb, pół kopy jaj czyli 30 sztuk, kołacze, pierogi z kaszy gryczanej, wędzonkę, masło, ser, chrzan. Kosz strojono pisankami i kwitnącym barwinkiem. Poświęcenie odbywało się w Wielką Sobotę na przykościelnym cmentarzu.
Wielkanocny spokój
Z kolei w niedzielę Wielkanocną niewiele się działo. To był czas ciszy, godności, powagi, nie wolno było rozpalać ognia w kuchni. Rodziny odpoczywały przed wybieloną chałupą.
Suchość w śmigus dyngus to obciach
Dopiero w śmigus-dyngus od samego rana było słychać krzyki, gonitwy, wrzaski, szamotaninę. Oblewanie się wodą miało sprzyjać płodności, dlatego oblewaniu podlegały przede wszystkim panny na wydaniu. Dziewczyny wleczone były pod studnie, aby zostać oblane kilkoma kubłami zimnej wody. Być suchym tego dnia dowodziło braku powodzenia.
Jajko - symbol nowego życia
Wielkanoc to oczywiście również pisanki. Lubelskie przed wojną słynęło z pisania pisanek. Po wzorach i kolorystyce można było poznać, gdzie je wykonano. Najbardziej znane na Lubelszczyźnie w tej chwili są pisanki krzczonowskie, które rozpoznamy po charakterystycznych wzorach haftów ludowych.
Inaczej wygląda pisanie woskiem. Polega na tym, że specjalnym pisakiem (tj. lejek albo blaszka ścięta), zanurzonym w ciepłym wosku, nanosimy wzór na jajko, następnie wkładamy jajo do barwnika.
Przed wojną używano naturalnych barwników, począwszy od łupin cebuli, zielonego żyta, kory dębowej. Najtrudniej było zawsze z uzyskaniem czerwonego koloru, który otrzymywało się np. z różnego rodzaju ziół. Kolory uzyskiwano też przez pocieranie skorupek bibułką kolorową - opowiada Roman Prószyński, twórca ludowy z Terpentyny.
Zobacz wideo: Festyn plenerowy "Kaziuki" w Muzeum Etnograficznym w Zielonej Górze-Ochli:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?