Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tam, gdzie piłkarze nie są potrzebni

Radosław PATRONIAK (Berlin)
Mistrzostwa to nie tylko okazja do promocji kraju, ale również czas maksymalnych zysków ich gospodarzy. Miasteczko piłkarskie w Berlinie to typowy przykład połączenia komercji z przyjemnością, jaką można czerpać ze wspólnego oglądania meczów. - Fot. R. Patroniak
Mistrzostwa to nie tylko okazja do promocji kraju, ale również czas maksymalnych zysków ich gospodarzy. Miasteczko piłkarskie w Berlinie to typowy przykład połączenia komercji z przyjemnością, jaką można czerpać ze wspólnego oglądania meczów. - Fot. R. Patroniak
Rekordy frekwencji na tegorocznym mundialu wcale nie padają na największych stadionach mistrzostw. Nigdzie nie ma tak wielu kibiców jak w centrum Berlina. W sobotę przy Bramie Brandenburskiej zebrało się 750 tys. osób.

Rekordy frekwencji na tegorocznym mundialu wcale nie padają na największych stadionach mistrzostw. Nigdzie nie ma tak wielu kibiców jak w centrum Berlina. W sobotę przy Bramie Brandenburskiej zebrało się 750 tys. osób. Najważniejsze dwa telebimy znajdują się jednak nie na ulicy,
tylko na trzynastym stadionie MŚ, miniaturze Stadionu Olimpijskiego.

Stoi ona naprzeciwko Reichstagu i charakteryzuje się tym, że przyciąga tysiące kibiców, mimo że na jego murawie nie występują piłkarze. Cała reszta jest jednak na wyższym poziomie niż infrastruktura przeciętnego obiektu w naszej lidze.

Polityka kija i marchewki

W stadionowych kasach można wybrać miejsce na górnej lub dolnej trybunie. ,,Wjazd’’ za 3 euro nie robi na nikim wielkiego wrażenia, podobnie jak kontrola przy wejściu do krainy Adidasa, oferującego wszystkie piłkarskie atrakcje, bez względu na wiek i umiejętności odwiedzającego wesołe miasteczko. Jak jesteśmy przy cenach, to gospodarze jedynego w swoim rodzaju stadionu zastosowali politykę kija i marchewki. Przystadionową okolicę można odwiedzać za darmo, ale we wszystkich lokalach gastronomicznych półlitrowa woda kosztuje tyle, co wejściówka na mecz, czyli 12 zł. - Już drugiego dnia mistrzostw ruszyłem w pierwszą trasę. Rzadko się przecież zdarza okazja do tak łatwego zarobku - przyznał Carlos Pintegra, uliczny sprzedawca napojów chłodzących. U niego zaspokoić pragnienie można trzy razy taniej niż w licencjonowanych punktach.

Podkręć piłkę jak Beckham

Sportowe emocje rozpoczynają się na dwóch boiskach ze sztuczną nawierzchnią. Nie każdy jednak ma ochotę zapisać się do turnieju dzikich drużyn. Oferta dla indywidualistów jest bardzo szeroka, począwszy od sprawdzania siły strzału, a skończywszy na rozpracowywaniu gier komputerowych. Największa kolejka ustawia się jednak zawsze do pracownika, odpowiadającego za uderzenia nad sztucznym murem. Ten, kto podkręci piłkę jak Beckham, może liczyć na atrakcyjną nagrodę.
Przed wejściem na stadion można jeszcze poczuć atmosferę kraju, którego piłkarze w danym dniu walczą o sławę i honor na MŚ. W miniony czwartek przy Reichstagu rządziły włoskie klimaty, czyli na piętrze papierowego domu wywieszono bieliznę, a przed wejściem wystawiono leżaki.

Meksykańska fala i cheerleaderki

Miniatura Stadionu Olimpijskiego jest w stanie pomieścić 10 tys. widzów. Włoscy tifosi podczas spotkania z Czechami stanowili przynajmniej 1/3 publiczności. Prawie wszyscy przyszli z flagami, gwizdkami i w koszulkach Squadra Azzura. Reszta kibiców dzieli się na dwa obozy. Niektórzy bowiem wolą dopingować Czechów. Po pierwszych udanych akcjach, oglądanych na dwóch wielkich telebimach, kibice nie chcą być biernymi obserwatorami. Trybuny ożywia meksykańska fala. – Lubię tutaj przychodzić. Wprawdzie nie wszystko widać jak w trójwymiarowym kinie, ale to i tak dużo lepsza alternatywa niż siedzenie z kumplem, przy piwie w domu – podkreślił Jens Mittke. W przerwie meczu ruszają do akcji berlińskie cheerleaderki. Tańczą w rytm największych przebojów, po czym szybko znikają w tunelu dla obsługi i personelu. Jeden z kibiców wygrywa bilet na mecz Ukraina - Tunezja, bo okazuje się najlepszy w konkursie na... najsłabszy strzał. Pewnie jutro wybierze się już na prawdziwy Stadion Olimpijski...

Dwa razy wokół Ziemi

Organizatorzy MŚ mieli do rozwiązania wiele problemów, ale kto wie, czy ten najważniejszy nie dotyczył komunikacji miejskiej. W Hanowerze niemal wszyscy polscy kibice, którzy przyjechali do stolicy Dolnej Saksonii samochodami, zostali skierowani na parkingi w centrum targowym Expo, oddalonym od stadionu o kilka kilometrów. Miejska kolej, w dniu meczu bezpłatna, nie była jednak zatłoczona. Kursy co minutę i podziemne tunele w śródmieściu zrobiły swoje. Podobnie zresztą jak wyświetlane w wagonach napisy w języku polskim.
Najwięcej kibiców do przewiezienia mają jednak pracownicy linii kolejowych Berlina. Specjaliści wyliczyli, że sama kolej S-Bahn dziennie pokonuje 90 tys. kilometrów, czyli dwukrotnie okrąża Ziemię. Na 332-kilometrowej trasie kursuje aż 566 pociągów. W dniu finału mistrzostw świata pociągi będą odjeżdżać nawet co 15 minut.
Komfort jazdy i wyboru połączeń to nie tylko zasługa niemieckiej punktualności, ale również kompletna informacja dla pasażerów, dostępna m.in. w języku polskim. Poza tym gospodarze mundialu przygotowali mnóstwo ofert promocyjnych. Linie Deutsche Bahn proponują np. jednodniowy bilet grupowy (dla pięciu osób) za 24 euro.
- Generalnie kibice świetnie radzą sobie sami, ale w razie jakichkolwiek kłopotów mogą liczyć na nas. W wielu sytuacjach przydaje się znajomość języka angielskiego. Bez niej trudno normalnie funkcjonować - podkreślił Heike Thomann z biura informacji berlińskiego
S-Bahn.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto