Ten Poznań jest brzydki. Zobacz kalendarz Filipa Springera [zdjęcia]

Jak mówi sam autor, pomysł zrobienia kalendarza ukazującego najbrzydsze ujęcia stolicy Wielkopolski był facebookowym żartem i wyrazem złości. Tymczasem kalendarz cieszy się wielką popularnością w Internecie i jest stawiany w opozycji do idealistycznego obrazu Poznania ukazanego w kalendarzu autorstwa Ryszarda Horowitza.

Realnie myślący Filip Springer nie ma złudzeń, że jego akcja wpłynie w jakimkolwiek stopniu na przestrzeń miejską Poznania. Swoją frustrację z powodu bezczynności władz postanowił jednak przedstawić w specyficznej galerii, w opozycji do sloganu  "Miasto know-how"...

Zobacz kalendarz Filipa Springera

Stworzył Pan kalendarz złożony z najbrzydszych zakątków Poznania. To przerysowany czy może prawdziwy obraz Poznania?

Filip Singer: Fotografia ze swojej natury jest sztuką subiektywną. Mój kalendarz, który powstał bardziej w formie żartu na Facebooku i którego popularność mnie zaskakuje, też jest subiektywnym obrazem Poznania. Nie inaczej jest z kalendarzem autorstwa Ryszarda Horowitza, który nijak się ma do Poznania widzianego z perspektywy zwykłego przechodnia. Bliższy temu jest niewątpliwie mój kalendarz, który ukazuje przecież ścisłe centrum Poznania znane każdemu mieszkańcowi. Zobaczymy plac Wiosny Ludów czy ulicę Półwiejską  „ozdobioną” budą z kurczakiem, kebabebem, sprzedawcą sznurówek i psimi odchodami na chodniku.

Z jakiego okresu pochodzą zdjęcia wykorzystane w kalendarzu? Jak długo powstawały?

Większość zdjęć powstała przy okazji mojej pracy nad nowym tematem dotyczącym degradacji przestrzeni miejskiej na przełomie 2012 i 2013 roku. Są to aktualne zdjęcia ukazujące dzisiejszy Poznań.

Pana kalendarz wpisuje się w ogólnopolską dyskusję o przestrzeni miejskiej. Dorośliśmy do tego aby mówić o tym co nam się nie podoba?

Nie wydaje mi się, żebyśmy jako społeczeństwo byli gotowi na dyskusję o tym co nas otacza. Jest co prawda wąska grupa aktywistów, artystów i dziennikarzy, którzy zajmują się tym tematem jednak dla przeciętnego zjadacza chleba ten temat jest kompletnie odrealniony. To, że ja opowiem o moim kalendarzu, a ty opublikujesz materiał na łamach portalu nie zmieni naszej rzeczywistości.

Ten temat jest totalnie odpychany przez polityków, którzy dokładnie wiedzą, że to materia trudna i nieefektowna. Na zmianę potrzeba czasu, nakładów sił i środków. Politycy świadomie z niego rezygnują. Co prawda w Krakowie czy we Wrocławiu są prowadzone pewne działania ale to iluzja. W Poznaniu władze nawet nie próbują tknąć tego tematu.

Jest Pan autorem książki "Źle urodzone" opisującej polską architekturę czasu komunizmu. Jak wygląda dziś nasze otoczenie? To ciekawy kolaż stylistyczny czy raczej pstrokaty nieład?

To co nas otacza to nieświadomy obraz składający się z wielu elementów nazywany po prostu chaosem. W architekturze dzisiejszej Polski możemy dopatrzyć się tego, co psycholodzy nazywają reakcją na szarość komunizmu. Stąd te wszystkie nie pasujące do siebie reklamy i banery. W przestrzeni publicznej dzisiejszej Polski możemy dopatrzyć się tego, co można by skrótowo nazwać odreagowywaniem szarości komunizmu.

Filip Springer jest absolwentem archeologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Na co dzień zajmuje się fotografią. Swoje prace prezentował na wystawach w całym kraju, współpracuje z tygodnikiem Polityka.

Jego książka "Miedzianka. Historia znikania" znalazła się w finale Nagrody Literackiej Nike, finale Nagrody Literackiej Gdynia i finale Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego. Była także nominowana do Nagrody za Książkę Historyczną Roku, Środkowoeuropejskiej Nagrody Literackiej Angelus i Nagrody Polskiego Towarzystwa Wydawców Prasy.

W 2012 roku ukazała się jego druga książka "Źle Urodzone. Reportaże o architekturze PRL-u".