Ponad 20 zastępów Państwowej Straży Pożarnej gasiło wczoraj pożar, jaki rano wybuchł na terenie firmy Terravita w Poznaniu. Ogień pojawił się około godziny 7 w magazynie, w którym przechowywane były półprodukty. Strażacy trzy godziny musieli walczyć z żywiołem. Ogień rozprzestrzeniał się w bardzo szybko. Na szczęście żaden pracownik firmy nie ucierpiał. Straty sięgają ponad dwóch milionów złotych.
Wielkie zdziwienie i niepokój poznaniaków wywołał dym, który wczoraj po godzinie 7 zaczął unosić się nad jednym z piątkowskich osiedli. Kilka minut później kilkanaście wozów strażackich pędziło już w stronę hal przy ulicy Szarych Szeregów. Jako pierwszy pożar zauważył jeden z pracowników spółki Terravita – Polska Czekolada. To on zaalarmował służby ratownicze.
– Zjawiliśmy się na miejscu pięć minut po odebraniu zgłoszenia. Pożar zdążył się już rozprzestrzenić na tyle, że było go widać z odległości kilku kilometrów – relacjonuje Piotr Kołodziejczak, dowódca akcji. – Sytuacja była ciężka, ponieważ czekolada i opakowania się stopiły. Poza tym obiekt zbudowany jest z blachy, która po rozgrzaniu w każdej chwili mogła się zawalić. Obawy okazały się uzasadnione. Podczas akcji na jednego ze strażaków spadła rozgrzana blacha. Lekko ranny w nogę trafił do szpitala.
Dopiero około godziny 10 udało się strażakom opanować sytuację – nie było już wtedy niebezpieczeństwa, że ogień może się dalej rozprzestrzeniać. Dogaszanie trwało jednak do późnych godzin popołudniowych, mimo że w akcji uczestniczyło 70 ratowników.
– Mieliśmy pewne problemy z wodą. W hydrantach, znajdujących się na terenie zakładów, było zbyt niskie ciśnienie. Pogotowie wodne umożliwiło nam jednak podłączenie do sieci miejskiej – opowiada Kołodziejczak.
– Na szczęście żaden z naszych pracowników nie ucierpiał. O stratach materialnych nie jesteśmy jeszcze w stanie nic powiedzieć – mówi Dorota Weres, rzecznik prasowy spółki Terravita – Polska Czekolada.
Teraz miejsce zdarzenia dokładnie zbadają policjanci i biegli. Jak twierdzi Zbigniew Paszkiewicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu, nie będzie to łatwe zadanie. Trzeba bowiem obejrzeć każdy kawałek spalonego fragmentu hali, która ma 600 metrów kwadratowych powierzchni.
– Dopiero wtedy będzie można podać przyczynę pożaru – twierdzi Zbigniew Paszkiewicz. •
Głos Wielkopolskidostępny także w wersji elektronicznej - [
ZAMÓW TERAZ SMS-em!](http://www.prasa24.pl)
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?