Noc z wtorku na środę, obwodnica Lublińca między Kochanowicami i Kochcicami. 24-letni pabianiczanin pokonuje już 140. kilometr uczepiony podwozia naczepy ukraińskiego tira. Jest wyczerpany, wie, że musi zatrzymać ciężarówkę, bo w przeciwnym razie spadnie na jezdnię i zginie. Dociera pod podwoziem do przewodów hamulcowych auta i je rozrywa. Kierowca tira czuje, że z wozem coś nie tak. Zatrzymuje się. Widzi gramolącego się spod samochodu mężczyznę, który po chwili bez ceregieli uderza go w twarz, a na dokładkę gaśnicą rozbija szybę w kabinie. I ucieka.
Kierowca wzywa policję, ta krótko potem zatrzymuje idącego wzdłuż drogi napastnika. I ten tłumaczy się z napaści (bo był w szoku), ale przede wszystkim wyjaśnia, skąd wziął się w Lublińcu.
I właśnie dlatego można o nim pisać: głupek. 24-latek założył się z kolegami, że kilometr przejedzie pod tirem. Widział to w filmie "300 mil do nieba", więc spokojnie, da radę. Wziął sznurek i latarkę i na stacji benzynowej w Pabianicach wszedł pod naczepę. Tyle że ukraiński kierowca, który obrał kurs na Śląsk, ani myślał zatrzymywać się po kilometrze. Młody mężczyzna przeżył cudem. Zakład wygrał.
Na tym jego przygoda się nie kończy. Teraz przed sądem odpowie za napaść na kierowcę i uszkodzenie auta. Do 5 lat może spędzić w więzieniu. Chyba że znowu założy się - tym razem, że przeciśnie się przez kraty. Ale... i tak pewnie by utknął.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?