Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

The Australian Pink Floyd Show w Arenie [ZDJĘCIA]

Maria Muchin, Zdj. Łukasz Gdak
Koncert The Australian Pink Floyd Show w piątkowy wieczór ściągnął do poznańskiej Areny kilka pokoleń miłośników muzyka grupy Pink Floyd.

Kto nie kochał Pink Floyd ten mógł być na dzisiejszym koncercie zachwycony świet(l)nym show. Kto kochał Pink Floyd mógł poczuć się jak wiele lat temu na ich koncercie.

Chwilę po godzinie 20, kiedy zabrzmiały dźwięki In the Flash, poznańska Arena została odgrodzona ścianą czasu od reszty świata. Kilkutysięczna publika zebrana w obiekcie przeniosła się o dekady i znalazła na koncercie Pink Floyd.

Choć zespół rozpadł się kilkanaście lat temu, a ostatni (okazjonalny) koncert zagrał w 2005 roku, to miłośnicy ich twórczości nadal mogą przeżywać emocje słuchając muzyki Pink Floyd na żywo.

Wszystko dzięki ogromnej pracy zachwycających muzyków z chyba najbardziej znanego tribute bandu - The Australian Pink Floyd Show. Zespół założony w 1988 roku dość długo czekał na swoje przysłowiowe 5 minut. Jednak doczekał się i, osiągając wielomilionową sprzedaż biletów, koncertuje na całym świecie. Polska jest kolejnym przystankiem na trasie koncertowej. W ciągu czterech dni planują grać codziennie w innym mieście. Na początek Wrocław, dziś Poznań, a w sobotę i niedzielę Warszawa oraz Katowice.

Ani zdjęcia, ani recenzja nie są w stanie oddać tego, co działo się na scenie podczas trzech godzin piątkowego widowiska. Feeria barw, psychodeliczne zabawy światłem, zaskakujące wizualizacje… i oczywiście wiernie odtworzone kultowe utwory Pink Floyd. Tegoroczna trasa koncertowa The Australian Pink Floyd Show odbywa się pod hasłem Exposed in The Light, nawiązując tym samym do dobrze znanego przeboju "Shine On Your Crazy Diamond".

Australijscy muzycy zaskoczyli widownię wielokrotnie. Żeby nie zdradzać wszystkich szczegółów i pozostawić coś wyobraźni zdradzę jedynie, że na scenie pojawił się kilkumetrowy teacher machający pytą ponad chórkiem, a pod koniec koncertu artystom aktywnie towarzyszył wielki różowy królikoszczur z nadwagą.

Kto nie miał okazji uczestniczyć w styczniowych koncertach powinien żałować. Można jednak liczyć na to, że skoro po raz piąty TAPFS pojawili się w Polsce, to może w kolejnych latach również odwiedzą nasz kraj. Zdecydowanie polecam. Fanom, sceptykom i ciekawskim. Warto!

Najważniejsze informacje z Poznania - zamów nasz newsletter

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto