Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„The Rolling Stones: Olé Olé Olé!” Rock and roll w Ameryce Łacińskiej [RECENZJA]

Paulina Rezmer
Z gardeł miliona fanów dobywa się krzyk "Olé Olé Olé!". Na Kubie oglądają Stonesów po raz pierwszy. To nie jest zwykły koncert, to manifest wolności.

Jest wielu ludzi, którzy twierdzą, że przez 50 lat Mick Jagger nie nauczył się śpiewać, a cała twórczość The Rolling Stones to nic innego, jak tylko zarzynanie bluesowych pochodów na gitarze i basie. Jednym z londyńskim kwartetem dinozaurów po drodze, innym zupełnie nie. Ale nie da się dyskutować z tym, że kiedy ktoś w odzieżowej sieciówce płaci 69 zł za t-shirt z charakterystycznym jęzorem, tak naprawdę płaci za kawał historii rock and rolla, której nie sposób odwrócić. I której, mimo upływu ponad pięciu dekad, na szczęście nikt nie zdołał zatrzymać.

"THE ROLLING STONES OLÉ, OLÉ, OLÉ! : A TRIP ACROSS LATIN AMERICA"

"The Rolling Stones Olé Olé Olé!: A Trip Across Latin America" to film dokumentujący tegoroczną trasę brytyjskiej grupy po dziewięciu miastach krajów Ameryki Łacińskiej, z finałem w dziesiątym – Hawanie, gdzie rock and roll na masową skalę nie gościł nigdy przedtem. Dokument Paula Dugdale’a to (kolejny już w dorobku zespołu) dowód na to, jak fantastyczną, świetnie naoliwioną i działającą bez zarzutu maszyną jest RS. Na wielkim ekranie słusznie oddano hołd ludziom, którzy stoją za produkcją i logistyką tak kosmicznego przedsięwzięcia, jakim jest organizacja koncertu Jaggera i spółki. Pokazano, jak buduje się wielkie sceny, jak wygląda życie na backstage’u, ilu właściwie gitar i managerów potrzebuje Keith Richards, i w jakich kontenerach przewozi się ciuchy Micka.

Sami muzycy sportretowani są jako pokorni, wdzięczni losowi i wiernej publiczności rockmani, którzy doceniają to, że mają najlepszą robotę na świecie oraz mobilne biuro ze wzmacniaczami i zestawem perkusyjnym. Z zaangażowaniem uczą się lokalnych tradycji, a za kulisy chętnie zapraszają mariachi i argentyńskie bandy wychowane na ich własnej twórczości. Ronnie Wood maluje graffiti na argentyńskich murach i wszyscy próbują być zwykłymi facetami. Tak przynajmniej ma to wyglądać z zewnątrz. Ten obraz to zasługa świetnego scenariusza napisanego przez Sama Bridgera i Paula Dugdale’a. Każda sekunda dopracowana jest do perfekcji, a na emocjach, choć bez przesady, gra się w amerykańskim stylu.

Ale to tylko dodatki. Bo „Olé Olé Olé!” to przede wszystkim bardzo dobrze wyprodukowane przypomnienie o tym, że muzyka nie zna granic, że rock and roll nie ma narodowości i nie uznaje systemów politycznych. Ma za to moc, której nigdy nie miał żaden papież, generał, ani rząd na świecie. Termin koncertu w Hawanie Stonesi musieli dostosować do wizyty Baracka Obamy, pierwszego od 80 lat prezydenta USA odwiedzającego Kubę. Musieli też (skutecznie) negocjować pozwolenie z władzami Kościoła Katolickiego, bo show odbywał się w Wielki Piątek.

Dokument Dugdale’a opowiada o tym, że w Ameryce Łacińskiej jeszcze całkiem niedawno byli ludzie, którzy numerów Jaggera i Richardsa bali się jak diabeł święconej wody. I że w opozycji do nich stały całe masy buntowników, takich jak np. argentyńscy Rolingas, członkowie miejskich ruchów skupionych wokół rocka. Przypomina z mocą, że były czasy, kiedy za słuchanie, czy choćby śpiewanie Stonesów szło się do więzienia. Wreszcie uświadamia, że te czasy w Ameryce Południowej się kończą,a triumf można odtrąbić zakładając koszulkę z nadrukiem języka i tańcząc w rytm perkusji Charliego Wattsa.

- Zakazać tej muzyki to jak zakazać oddychania – tę sentencję wypowiada jeden z fanów w oczekiwaniu na koncert. Nawet jeśli dziś wydaje się komuś, że to pusty, napompowany przez machinę marketingu i rynku muzycznego frazes, w tym jednym zdaniu wciąż mieści się cały pomysł na wolność i rocka and rolla.

Są jeszcze na świecie miejsca, gdzie ilekroć ci siedemdziesięcioletni goście z Londynu zagrają "Gimme Shelter", znajdzie się ktoś, komu ten numer będzie bardzo nie na rękę. The Rollings Stones doskonale o tym wiedzą. A dokument „Olé Olé Olé!” przypomina, że właśnie w takich momentach warto solidarnie z nimi pokazać wszystkim język.

"The Rolling Stones Olé Olé Olé!: A Trip Across Latin America" (2016)
reżyseria: Paul Dugdale
scenariusz: Sam Bridger, Paul Dugdale
produkcja: Wielka Brytania
premiera: 25 listopada 2016 (Polska) 16 września 2016 (świat)

Piotr Metz: Ta płyta to powrót do korzeni i do muzyki, na której się wychowali

źródło: TVN24

The Rolling Stones "Hate To See You Go" z płyty "Blue & Lonesome", która ukaże się na początku grudnia

Czytaj też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto