Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tor przeszkód pierwszaka! Z jakimi trudnościami muszą mierzyć się nowi uczniowie?

Marta Jarmuszczak
Marta Jarmuszczak
Dzieci rozwijają się w swoim tempie i to tempo na początku nie ma znaczenia. Wcale nie jest tak, że ktoś, kto nauczy się szybciej chodzić, chodzi lepiej. Podobnie jest w szkole - mówi metodolożka.
Dzieci rozwijają się w swoim tempie i to tempo na początku nie ma znaczenia. Wcale nie jest tak, że ktoś, kto nauczy się szybciej chodzić, chodzi lepiej. Podobnie jest w szkole - mówi metodolożka. Piotr Krzyżanowski/zdjęcie ilustracyjne
Nowe otoczenie, system oceniania czy nierespektowana w szkole potrzeba ruchu to zmory pierwszoklasistów! O tym, jakie przeszkody czekają pierwszaków i jak pomóc im przejść ten etap rozmawiamy z metodolożką dr Marzeną Żylińską.

Niekiedy rodzicom wydaje się, że dziecko jest bardziej dziecinne od rówieśników i trudno im wyobrazić je sobie w szkolnej ławce. Czy to powód żeby się martwić?

Dzieci rozwijają się w swoim tempie i to tempo na początku nie ma znaczenia. Wcale nie jest tak, że ktoś, kto nauczy się szybciej chodzić, chodzi lepiej. Podobnie jest w szkole.

Dlaczego zatem niektóre dzieci lepiej odnajdują się w szkolnej rzeczywistości, a inne gorzej?

Od tego, jaki jest poziom rozwinięcia pewnych kompetencji, zależy gotowość ucznia do rozpoczęcia nauki w szkole i właśnie dlatego stworzono podstawę programową, której cele zaplanowane są na 3 lata.

Podstawa programowa pozostawia zatem, pewną swobodę opracowania zagadnień.

Autorzy podstawy bardzo słusznie założyli, że dzieci przychodzą do szkoły z różnym przygotowaniem i jest to czas na wyrównywanie szans. Wobec tego wszystkie cele podstawy programowej założone są na 3 lata. Nie jest powiedziane, co trzeba opanować w klasie pierwszej, co w drugiej, a co w trzeciej. Nauczyciele wiedzą, że najpierw należy dać czas, żeby jedno dziecko nauczyło się skupiać na tym, co ważne, a inne na przykład - siedzieć w ławce.

Pierwszaki często wiercą się, rozmawiają, nie koncentrują na zadaniach nawet jeśli się starają. Dlaczego dzieciom tak trudno jest się skupić?

Musimy sobie uświadomić, że skupienie wymaga niezwykle dużo energii. Niektórzy uczniowie zużywają ją na to, żeby wygasić swoją potrzebę ruchu. Szkoła jednak nie powinna w tym wieku wymagać od dzieci czegoś tak trudnego.

Czy ruch faktycznie jest tak ważny dla dzieci?

Ruch jest naturalną potrzebą rozwojową. Dzieci nie powinny długo siedzieć w ławce, a szkoły powinny uwzględniać ich potrzeby. Tego uczyli nas reformatorzy edukacji - Maria Montessori czy Rudolf Steiner. Oni rozumieli dziecięcą potrzebę ruchu, ale z jakiegoś powodu główny nurt edukacji odrzucił ich koncepcje i od małych dzieci wymaga się kilkugodzinnego siedzenia w ławce. Często zapominamy też, że to zabawa jest dla dzieci najintensywniejszym sposobem uczenia się - wyjaśnia Żylińska - Niektórym spokojne siedzenie w ławce przychodzi łatwiej, inni jednak cały czas walczą o to, żeby móc się ruszać, żeby móc chodzić, być aktywnym, zadawać pytania. Z perspektywy szkoły takie dzieci często przeszkadzają i są postrzegane jako trudne.

Jak zatem uwzględnić tę potrzebę ruchu w szkole?

Na pewno w programie powinny znaleźć się zajęcia ruchowe, natomiast warto, aby sale lekcyjne były odpowiednio wyposażone, żeby były w nich np. bujane krzesła, pufy czy dywan. Wtedy jeden uczeń usiądzie w ławce z książką, inny położy się na podłodze, a kolejny pobuja na krześle - czego często przecież się zabrania. Powinniśmy dać też uczniom swobodę wstawania i chodzenia po klasie podczas lekcji. Sami widzimy, że kiedy dzieci siedzą dłuższy czas w miejscu, to później na przerwie biegają jak szalone. Powinniśmy odejść od "ukrzesłowienia" małych dzieci.

Od czego powinno zacząć się edukację?

Edukację powinno zacząć się od nauki skupienia, od tego, żeby poczekać na swoją kolej i nie mówić wtedy, kiedy ktoś inny mówi. Istotne jest też pokazanie, jak radzić sobie z trudnymi emocjami. To są kluczowe kompetencje, od których trzeba zacząć szkolną naukę. Dzieci często nie radzą sobie z trudnymi emocjami, takimi jak gniew czy frustracja. Gdy zalewa je złość, nie mogą skupić się na nauce. Dlatego w szkole powinniśmy uczyć je regulowania emocji. Do tego potrzebują naszej pomocy.

Żeby dzieci mogły nabyć te umiejętności niezbędne jest wsparcie rodziców i nauczycieli.

My dorośli często popełniamy błąd. Zakładamy, że dzieci, przychodząc do pierwszej klasy, mają gotowość szkolną, a ponieważ założenia są błędne, to później nie skupiamy się na rozwijaniu niezbędnych, podstawowych kompetencji.

Jak zachęcić pierwszaków do nauki i szkoły?

Ważny jest pierwszy dzień w szkole i to jak nauczyciele przywitają pierwszaki. Oczywiście można to zrobić w sposób tradycyjny - w klasie, ale można też najpierw oprowadzić dzieci po szkole, żeby poznały uczniów czy szkolny budynek, aby poczuły, że są częścią tej społeczności.

Szkoła jest miejscem, w którym najmłodsi po raz pierwszy mają styczność z oceną, a te mogą wpłynąć na zaangażowanie uczniów motywująco lub wręcz odwrotnie.

Według podstawy programowej dla klas 1-3, nauczyciele powinni oceniać dzieci opisowo. Mają informować, w jakim miejscu na drodze do celu jest uczeń. Wszędzie podkreślana jest potrzeba indywidualizacji, dostosowania wymagań do możliwości danego dziecka. Chodzi o to, żeby nikogo nie zrazić, tylko motywować. Oceny nie mają być celem samym w sobie, one mają wspierać proces uczenia się. Dlatego dużo lepsza jest diagnoza w procesie, bo każdy test, każda tradycyjna klasówka to przerwa w uczeniu się.

Jakie negatywne skutki może nieść system ocen cyfrowych?

Ważne jest zachęcanie pierwszaków do tego, żeby sobie nawzajem pomagali. Ocena cyfrowa niszczy relacje, często prowadzi do rywalizacji i porównywania się uczniów. Nasz gatunek rozwinął się i uzyskał przewagę dzięki zdolności do współpracy, jeśli szkoła tę kompetencję pomija, albo nawet za nią karze, to ewidentnie coś jest nie tak jak być powinno.

W Polsce obowiązkowa jest tylko "zerówka", do oddziału przedszkolnego nie trzeba wcześniej uczęszczać. Czy jest to dobre wyjście?

Odpowiedź jest złożona. Wszystko zależy od tego, co dzieci robią w przedszkolu. Jeśli są zmuszane do pracy z kartami pracy, do zbyt wczesnej nauki czytania i pisania, gdy mają za mało ruchu i zabawy, to nie mogą się dobrze rozwijać. Przedszkolaki mogą, ale nie muszą czytać i pisać. Jeśli jakieś dziecko jeszcze nie jest na to gotowe, to trzeba poczekać, dać mu czas. Musimy pamiętać, że każde dziecko rozwija się w swoim indywidualnym tempie. Jeśli natomiast placówka respektuje potrzeby rozwojowe dziecka i daje dzieciom czas na swobodną zabawę, która jest dla nich najintensywniejszą formą uczenia się, to takie przedszkole jest bardzo dobrym rozwiązaniem.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Obserwuj nas także na Google News

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Tor przeszkód pierwszaka! Z jakimi trudnościami muszą mierzyć się nowi uczniowie? - Głos Wielkopolski

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto