Zwęglone zwłoki dwóch osób znaleziono we wtorek wieczorem
w lesie w okolicach Jamnic. Ciała znajdowały się w doszczętnie spalonym aucie.
Wyjaśnienie okoliczności zdarzenia zajmie przynajmniej kilka tygodni.
Tragedia rozegrała się na leśnym dukcie w podkaliskiej gminie Brzeziny. Wszystko wskazuje na to, że w płomieniach śmierć poniosło małżeństwo B. z Włocina (gm. Błaszki), które osierociło trójkę dzieci. Obie ofiary miały po 48 lat. Makabrycznego odkrycia dokonał jeden z mieszkańców Jamnic, do którego w miniony poniedziałek miał przyjechać brat ze swoją żoną. Oboje jednak nie dotarli. Rodzina zaczęła szukać zaginionych dopiero następnego dnia. O spalonej skodzie favorit, stojącej w środku lasu, policja została powiadomiona we wtorek wieczorem.
Kilka hipotez
Na miejsce natychmiast wysłano funkcjonariuszy Sekcji Kryminalnej Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu, którzy przez kilka godzin prowadzili oględziny spalonego auta. Chwilę później na miejscu pojawił się prokurator oraz zastępca komendanta miejskiego policji. Pierwsi świadkowie byli przesłuchiwani w wozie strażackim, który oś- wietlał miejsce zdarzenia. Ze względu na późną porę oraz padający śnieg wszelkie czynności zostały jednak wstrzymane do rana. Przez całą noc miejsce tragedii zabezpieczali funkcjonariusze z Brzezin.
Jak na razie w sprawie jest więcej niewiadomych. Wiadomo, że leśna droga, na której doszło do tragedii, jest dość popularna wśród okolicznych miesz- kańców. Pod uwagę branych jest kilka hipotez. Niewykluczone, że mógł to być po prostu nieszczęśliwy wypadek.
- Ale nie można też wykluczyć, że ktoś mógł podpalić samochód - mówi prokurator Maciej Leki, kierownik wydziału śledztw Prokuratury Rejonowej w Kaliszu.
Brak odpowiedzi
Na podstawie tablic rejestracyjnych bliscy uznali, że autem jechało właśnie małżeństwo B. z oddalonego o kilka kilometrów Włocina. Ale stuprocentowej pewności jednak nie ma. Ciała ofiar są niemal doszczętnie spalone. Pobranie tkanek do badań będzie możliwe najprawdopodobniej jedynie z miejsca, na którym siedział kierowca.
- Poza tym, że w spalonym samochodzie znajdowało się dwoje zwłok, to niewiele wiemy. Nie znamy odpowiedzi na pytania, w jaki sposób nastąpił zgon i w jaki sposób doszło do zapalenia się auta - dodaje prokurator Maciej Leki. - Nie potrafimy też odpowiedzieć w tej chwili gdzie było źródło ognia. Niezbędne są specjalistyczne ekspertyzy. Ich wyniki będą znane najwcześniej za kilka tygodni. Na opinię biegłych być może trzeba będzie poczekać nawet kilka miesięcy.
Ewentualne ślady, jakie mogły znajdować się w pobliżu spalonego auta, zostały przysypane przez śnieg. Wrak został zabezpieczony. Pobrano również próbki ziemi znajdującej się pod autem. Być może jej badania pozwolą bliżej poznać okoliczności - jak na razie - dość tajemniczej tragedii.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?