Tragedia na przejeździe

Mieszkaniec Nowego Tomyśla zginął w wypadku na przejeździe kolejowym.
Śmierci cudem uniknęli jego syn i wnuk.

Najprawdopodobniej nieuwaga kierowcy była przyczyną wypadku, do którego doszło wczoraj około godz. 9.25 na przejeździe kolejowym w Wojnowicach (gm. Opalenica). Kierowca auta marki Rover, 53-letni mieszkaniec Nowego Tomyśla, wjechał na przejazd kolejowy, wprost pod nadjeżdżający z dużą prędkością pociąg Eurocity.
Uderzenie pociągu było bardzo silne. Lokomotywa przepołowiła samochód. Przód auta, toczony przez rozpędzony pociąg znajdował się kilkanaście metrów od drugiej części. Tylko cudem pasażerowie, którzy znajdowali się na tylnych siedzeniach samochodu uszli z życiem. Uratowali się syn kierowcy i jego około 1,5 roczne dziecko.
Dokładne przyczyny wypadku bada nowotomyska policja. Świadek zdarzenia zeznał, że kierowca rovera prawdopodobnie nie zdołał zatrzymać pojazdu i wjechał na przejazd kolejowy. Prawdopodobnie nie zauważył zamkniętych rogatek, bo oślepiło go ostre, poranne słońce. Wyglądało na to, że chciał wycofać samochód z przejazdu, jednak nie zdążył. Druga hipoteza mówi, że kierowca spieszył się i mimo zamkniętych półrogatek chciał przejechać przejazd.

- Kiedy zbliżaliśmy się do przejazdu nie można było już nic zrobić - mówi maszynista. - Trudno powiedzieć z jaką prędkością jechaliśmy, bo w takich sytuacjach nikt nie patrzy na licznik. W tym miejscu pociąg może osiągnąć prędkość około 160 km/godz. Lokomotywa jest uszkodzona i nie nadaje się do dalszej jazdy. Pasażerowie Eurocity przesiedli się do innego pociągu. Ruch na drodze z Opalenicy do Wojnowic na pewien czas został wstrzymany. Obecna na miejscu zdarzenia opalenicka Ochotnicza Straż Pożarna zorganizowała objazd przez Kozłowo.