MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia po tragedii

Marek WEISS
Aspirant Marian Szczypkowski (od lewej) i sierżant sztabowy Jerzy Maćkowiak z posterunku w Przygodzicach  mieli ostatnio dużo pracy na antonińskim wiadukcie.  Fot.D.Bitke
Aspirant Marian Szczypkowski (od lewej) i sierżant sztabowy Jerzy Maćkowiak z posterunku w Przygodzicach mieli ostatnio dużo pracy na antonińskim wiadukcie. Fot.D.Bitke
Jedna ofiara śmiertelna, trzy osoby ranne, kilkanaście uszkodzonych aut - to bilans dwóch ostatnich dni na remontowanym wiadukcie w Antoninie. Czarnych punktów na mapie południowej Wielkopolski jest jednak więcej.

Jedna ofiara śmiertelna, trzy osoby ranne, kilkanaście uszkodzonych aut - to bilans dwóch ostatnich dni
na remontowanym wiadukcie w Antoninie. Czarnych punktów na mapie południowej Wielkopolski jest jednak więcej.

Od kilku dni wiadukt na krajowej „jedenastce” w Antoninie przechodzi remont. Drogowcy wymieniają izolację, a ruch na odcinku kilkuset metrów odbywa się wahadłowo. Wymienione zostaną oba pasy jezdni. Prace potrwają do 15 września. Konieczność tak gruntownych prac jest co najmniej zastanawiająca, zważywszy, że wiadukt ma dopiero niespełna siedem lat.

- Trudno mówić o jakichś błędach projektowych - zapewnia Daniel Mrugała, kierownik Rejonu Dróg Krajowych w Kępnie. - Wiadukt zaczęto budować w roku 1987, a dokumentacja była jeszcze wcześniejsza. Nikt nie mógł wtedy przewidzieć tak gwałtownego wzrostu natężenia ruchu. Nastąpiło zmęczenie materiału. Izolacja znajdująca się pod nawierzchnią przetarła się i nie spełnia swojej roli.

Wypadek po wypadku

Ekipy remontowe weszły na wiadukt w połowie ubiegłego tygodnia. Już po kilku dniach doszło do pierwszego wypadku. Gdy na czerwonym świetle oczekiwała kolejka pojazdów, scania wjechała w tył poprzedzającej ją ciężarówki z węglem. Ta z kolei wpadła na trzy stojące przed nią pojazdy - forda, seicento i citroena. W wyniku uderzenia w scanii zmiażdżona została kabina kierowcy. Sprawca wypadku ze złamanymi nogami trafił do ostrowskiego szpitala. Jadący razem z nim jego 15-letni syn zginął na miejscu. Chłopak spał w tym czasie z tyłu szoferki. Ofiary wypadku to mieszkańcy województwa m.ałopolskiego.
Jeszcze nie ustalono dokładnych przyczyn tragedii, a już w tym samym miejscu powstał kolejny karambol. W nocy z poniedziałku na wtorek kierowca ciągnika siodłowego iveco z naczepą staranował trzy stojące w kolejce auta osobowe.

Zamknął się w kabinie

- Jechałem właśnie do Wrocławia odebrać znajomych z pociągu - opowiada mieszkaniec Dobrej koło Turku, Krzysztof P., kierowca volkswagena passata, który przyjął uderzenie ciężarówki. - Nagle poczułem huk i wyrzuciło mnie do przodu. Na szczęście miałem zapięte pasy, bo inaczej na pewno znalazłbym się na zewnątrz. Tir pchnął mnie do przodu, a potem jeszcze wpadłem na bandę. Nie mogłem się wydostać, bo drzwi się zablokowały. Puściły dopiero wtedy, gdy je wykopnąłem. Zobaczyłem, że cały tył został sprasowany, a i przód nie wyglądał dużo lepiej. Auto nadaje się już tylko do kasacji. Miało napęd gazowy, ale na szczęście zawór bezpieczeństwa sam się uwolnił.
Mężczyzna trafił do szpitala z urazami nogi i kręgosłupa. Jego stan jest, zdaniem lekarzy, zadowalający i nie ma zagrożenia życia. Pacjent nie musiał być operowany. Według Krzysztofa P., oznakowanie na drodze było dobre.

- Nie pamiętam, czy widziałem tablicę ostrzegawczą, ale z daleka dostrzegłem migające światło - mówi. - Od razu zwolniłem. Nie wiem, jak kierowca tira ze swojej wysokości mógł tego nie zauważyć. Po wypadku zamknął się w swojej kabinie i nie wychodził aż do momentu przyjazdu policji. Bał się, bo z innych aut powychodzili ludzie i zaczęli mu
się odgrażać.

Wydłużą linie, dołożą lamp

Z ogólnymi obrażeniami do ostrowskiego szpitala trafił jeszcze jeden mężczyzna, mieszkaniec Częstochowy. Ustalenie przyczyn wypadku nie jest sprawą łatwą. Kierowca iveco, mieszkaniec Trzebiatowa, tłumaczył się, że jedno z aut zajechało mu drogę i nie zdążył wyhamować. Tej wersji nie potwierdzają jednak pozostali świadkowie.
Wczoraj miejsce, gdzie prowadzone są prace wizytowali przedstawiciele Komendy Powiatowej Policji i Zarządu Dróg Krajowych. Postanowiono wprowadzić dodatkowe oznakowanie.

- Wydłużymy żółtą linię ostrzegawczą na szosie, a ponadto znak zakazu wyprzedzania umieścimy dodatkowo jeszcze z lewej strony - mówi Daniel Mrugała. - Aby tablice ostrzegawcze były w nocy bardziej widoczne, dołożymy do nich jeszcze lampy błyskowe.

Antoniński wiadukt, obok podobnego obiektu w Skalmierzycach, w dalszym ciągu pozostanie najbardziej niebezpiecznym punktem na drogach powiatu ostrowskiego. W całej południowej Wielkopolsce czarnych punktów jest znacznie więcej i niestety wypadków na nich przybywa. W pierwszym półroczu br. zginęło 38 osób.

podinsp.
Andrzej Jamry
Sekcja RD KPP w Ostrowie Wlkp.

Po uzupełnieniach, oznakowanie w tym rejonie będzie jeszcze bardziej czytelne, choć i do tej pory było ono właściwe. Już 2 kilometry wcześniej jest znak zapowiadający roboty drogowe, a na kilometr przed wiaduktem znajduje się żółta tablica informująca o prowadzonych pracach.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto