Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia studentów

DARIUSZ CHAJEWSKI Gazeta Lubuska
Fot. T. GAWAŁKIEWICZ
Fot. T. GAWAŁKIEWICZ
W piątek o godz. 17.45 znaleziono drugą ofiarę wybuchu, do którego doszło w czwartek w dawnej fabryce amunicji w Brożku (pow. żarski). Jest nią student UAM ze Strzałkowa. W czwartek po godz. 14.

W piątek o godz. 17.45 znaleziono drugą ofiarę wybuchu, do którego doszło w czwartek
w dawnej fabryce amunicji w Brożku (pow. żarski). Jest nią student UAM ze Strzałkowa.

W czwartek po godz. 14.00 do obiektu na terenie przedwojennej fabryki amunicji w Brożku weszło dwóch studentów poznańskiego uniwersytetu. Należeli do 14-osobowej grupy zwiedzających.
Z niewiadomych przyczyn doszło do eksplpzji w jednym budynków w chwili, gdy wewnątrz byli dwaj studenci - z Zielonej Góry i Strzałkowa (nie był to - jak wcześniej podawano - mieszkaniec Śremu). Zwłoki zielonogórzanina odnaleziono w czwartek. Istniała jednak nadzieja, że druga osoba mogła przeżyć.

Mieli nadzieję

- Na miejscu byliśmy jakieś dziesięć minut po wybuchu - mówi Tadeusz Kowalczyk, komendant miejscowej jednostki ochotniczej straży pożarnej. - Siła eksplozji musiała być potworna. Czapka któregoś z tych chłopców była na drzewie, odpryski betonu są rozrzucone po całej okolicy.
Ratownicy pracowali całą noc z czwartku na piątek. W akcji poszukiwawczej brali także udział ratownicy z psami ze specjalnej grupy poszukiwawczej z Poznania.

- Aby dostać się do środka, sprowadzono na miejsce ciężki sprzęt, w tym specjalistyczny dźwig - wyjaśnia Leszek Węckowski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej PSP w Poznaniu - W akcji uczestniczy kilkanaście zastępów straży pożarnej.

Najpierw używano tylko łopat i wiader, później także ciężkiego sprzętu. Koparka niszczyła główny betonowy blok, który przeszkadzał w dojściu do niższych kondygnacji wysadzonego bunkra. Była to skomplikowana operacja, gdyż każda czynność musiała być poprzedzona rozpoznaniem saperskim.

- Łudzimy się ciągle, że drugi student żyje - mówił w
piątek przed południem st. kpt. Dariusz Żołądziejewski z lubuskiej Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej. - Wiemy jednak, że szanse są minimalne.
O godz. 17.45 ratownicy znaleźli ciało drugiego studenta.

Tajemnicze miejsce

- Obiekty w Brożku zwiedzam bardzo ostrożnie, mimo że jestem wspinaczem, speleologiem i mam bardzo duże doświadczenie - tłumaczy Krzysztof Motyl, specjalista od fortyfikacji muzeum wojskowego w podzielonogórskim Drzonowie. - Tam jest mnóstwo niewypałów, substancji chemicznych, półproduktów do wytwarzania amunicji.
Bliskość granicy sprawia, że obiekty w Brożku są doskonałym miejscem do przechowania przemycanego towaru, ukrycia nielegalnych emigrantów. Tutaj wydobywany jest złom, a co odważniejsi zbierają materiały wybuchowe. Jak przyznają policjanci, trafiają one do grup przestępczych. Wełny strzeleckiej, która prawdopodobnie stała się przyczyną tragedii, okoliczni mieszkańcy używają do... rozpalania grilla. Podobno już wcześniej dochodziło do wypadków, lecz nikomu nie zależało na nagłaśnianiu sprawy.

Fabryka amunicji w Brożku


Prace przy budowie fabryki rozpoczęto w 1939 r., wchodziła w skład koncernu IG Farben. Produkcja amunicji ruszyła wiosną 1941 r. Do szpitali w Forst i okolicy trafiali ranni, którzy pracowali w fabryce. Znaczną ich część stanowili jeńcy wojenni i robotnicy przymusowi. Fabryka została zbudowana z wielkim rozmachem - 72 km dwupasmowych, betonowych dróg, tory kolejowe, 400 bunkrów i budowli nadziemnych o różnym przeznaczeniu. Podziemna kotłownia ma powierzchnię niemal boiska piłkarskiego. Kominy miały konstrukcję teleskopową i w każdej chwili mogły zostać schowane. W basenach przeciwpożarowych były płyty maskujące. Niektóre hale podziemne są do dziś niedostępne.
Do eksplozji dochodziło w fabryce dwukrotnie: w 1944 i 1945 r. Zginęło wówczas ponad 200 robotników cudzoziemskich i kilkunastu niemieckich techników.
Po wojnie był to teren wojskowy, później część obiektów wykorzystywano jako magazyny. Teraz mają stać się atrakcją turystyczną i Transgraniczną Specjalną Strefą Ekonomiczną.

Byli na szkoleniu

dr Marzena
Sereda - Barańska
rzecznik rektora Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza

Od poniedziałku w ośrodku przebywało 13 studentów geografii, z opiekunem - panią adiunkt. Studenci II roku, studiów zaocznych wyjechali na szkolenie z geografii, z przedmiotu: geomorfologia. W czwartek na miejsce zdarzenia pojechał rektor i dziekan wydziału geografii. Jak wstępnie udało nam się ustalić, studenci podczas zajęć oddalili się od grupy. Badania w bunkrach nie były przewidziane podczas szkolenia.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto