Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trwa klątwa na Bułgarskiej - kolejny horror Warty

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Piłkarze Warty znowu nie wygrali meczu na Bułgarskiej. Dziś byli zdecydowanie lepsi od GKS-u Katowice, dwukrotnie prowadzili, ale spotkanie zakończyło się remisem 3:3.

Odkąd Warta awansowała na zaplecze ekstraklasy, mecze o podwyższonym stopniu ryzyka musi rozgrywać na stadionie Lecha. Zieloni nie lubią tu grać, bo na ogromnym stadionie trybuny świecą pustkami, a poza tym piłkarze z Wildy nie potrafią tu wygrywać. Z czterech meczów warciarze trzy przegrali, a jedyny remis z Motorem jest dla nich też jak porażka, bo w pamiętnym spotkaniu prowadzili 3:1, by zremisować 3:3.
- Po prostu nie czujemy się tutaj, jak u siebie w "Ogródku" - tłumaczy trener Warty, Bogusław Baniak.

Okazją do przełamania złej passy był mecz z GKS-em Katowice. Pierwsza połowa toczyła się w niezwykle ślamazarnym tempie. Okazji strzeleckich właściwie nie było żadnych. Dopiero w 34. minucie na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Krzysztof Sikora. Piękny "rogal" wpadł idealnie w okienko bramki strzeżonej przez Jacka Gorczycę. Dwie minuty później oko w oko z bramkarzem GKS-u stanął Filip Burkhardt, ale uderzył prosto w golkipera gości.

Filip Burkhardt mógł w 36. minucie zdobyć gola na 2:0.

Po przerwie obie drużyny zaczęły grać znacznie szybciej, ale wydawało się, że to poznaniacy w pełni kontrolują grę, wyczekując okazji do kontry. W 61. minucie po pięknej szybkiej akcji, pod pole karne katowiczan przedarł się prawą stroną Tomasz Magdziarz, który jednak dośrodkował za głęboko i Gorczyca złapał piłkę. Odpowiedź GKS-u była błyskawiczna. Błażej Jankowski nie upilnował Pawła Sobczaka, który przyjął dalekie podanie i widząc wychodzącego z bramki Radlńskiego, przelobował go, doprowadzając do remisu.
- Mam duże pretensje do Błażeja o tę sytuację. Jeśli on chce grać w Warcie tylko dla przyjemności, to jest zdecydowanie za mało. W następnym meczu, który gramy w Pucharze Polski, wystawię w jego miejsce Maksia Jankowskiego - zapowiada Baniak.

Po pięciu minutach Sobczak wykorzystał podanie Plewni i z pięciu metrów wepchnął piłkę do siatki. Z 1:0 zrobiło się 1:2 i dramat Warty wisiał w powietrzu. Tymczasem w 75. minucie było dalej 2:1 dla GKS-u, ale w 77. wynik brzmiał już 3:2 dla Warty! Prawdziwe "Wejście Smoka" zaliczył Marcin Klatt, który dwukrotnie w ciągu kilkudziesięciu sekund pięknymi strzałami głową zdobył dwie bramki!
- Jeszcze nigdy nie strzeliłem dwóch goli w tak krótkim czasie - przyznał po mecz Klatt.
- Cieszę się, że Marcin się odblokował. Długo nie mógł zdobyć gola, chyba miał problem w głowie, ale dziś właśnie głową strzelał, więc to już chyba za nim - żartował z kolei Baniak.

Marcin Klatt zaliczył w tym meczu prawdziwe "Wejście Smoka".

Kibice Zielonych odetchnęli z ulgą, sądząc, że wreszcie Bułgarska zostanie odczarowana. Wtedy nadeszła 85. minuta. Szymon Kapias zdecydował się na rozpaczliwy strzał z dystansu, który zapewne nie znalazłby drogi do bramki, gdyby w ostatniej chwili toru lotu piłki nie zmienił wprowadzony kilka minut wcześniej Grażvydas Mikulenas i zrobiło się 3:3. Taki wynik nie satysfakcjonował żadnej ze stron, choć to piłkarze Warty byli w tym meczu lepsi i czuli, że podobnie jak w Turku w głupi sposób stracili dwa punkty.

- Bardzo szkoda tego wyniku, bo chcieliśmy wygrać i poprawić swoje miejsce w tabeli, a także swoje samopoczucie po ostatnich meczach, ale trudno - będziemy musieli poszukać punktów w kolejnych meczach - powiedział po meczu Tomasz Magdziarz.
- Mój zespół jest przerażony, kiedy prowadzi z utytułowanym, wyżej notowanym rywalem. Tak samo było w poprzednim sezonie, gdy prowadziliśmy tutaj z Lechią Gdańsk. Przy stanie 3:2 gdyby tu były pełne trybuny, a mecz był rozgrywany o godz. 20, to pewnie byśmy wygrali - żałował Bogusław Baniak.

Warta Poznań - GKS Katowice 3:3 (1:0)

Bramki: 34. Sikora, 76., 77. Klatt - 61., 66. Sobczak, 85. Mikulenas.

Żółte kartki: Burkhardt (Warta) oraz Sobczak, Prasnal (GKS).
Sędziował: Wojciech Krztoń (Olsztyn).

Warta Poznań: Radliński - Marcinkiewicz, Jankowski, Strugarek, Otuszewski, Bekas, Magdziarz (66. Klatt), Batata (83. Ngamayama), Sikora (73. Wan), Burkhardt, Iwanicki.

GKS Katowice: Gorczyca - Kapias, Krysinski, Markowski, Prasnal, Nowak (46. Iwan), Bonk, Domżalski (46. Oneykachi), Plewnia (81. Mikulenas), Kaliciak, Sobczak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto