Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ulica Święty Marcin, Wierzbięcice i Taczaka w Poznaniu odżywają po remontach? Restauratorzy są zadowoleni z większego zainteresowania

Bartosz Kijeski
Bartosz Kijeski
Poznańskie ulice po remoncie nabierają nowego kształtu. Czy osoby, które prowadzą tam swój handel są z tego tytułu zadowoleni?
Poznańskie ulice po remoncie nabierają nowego kształtu. Czy osoby, które prowadzą tam swój handel są z tego tytułu zadowoleni? Waldemar Wylegalski
Modernizacja ulic w Poznaniu jest zmorą nie tylko dla kierowców oraz pieszych. Jest także ogromnym utrudnieniem dla restauratorów oraz tych, którzy prowadzą małą działalność handlową. Wiele z tych punktów na czas remontów umiera. Brak klientów, którzy boją się przechodzić między robotami drogowymi powoduje, że obroty tych punktów spadają. Lecz co dzieje się z nimi, po otwarciu zrewitalizowanych ulic?

Poznań w budowie, przedsiębiorcy w rozbiórce

Niekiedy nocne obrazki wielkich inwestycji miejskich przypominają te rodem z filmów katastroficznych. Rozkopane drogi i chodniki, niepilnowany przez nikogo sprzęt budowlany, barierki oraz rusztowania, a wśród nich puste ulice. Często puste także lokale, na których szybach nierzadko można zauważyć plakat z napisem „WYNAJMĘ” lub „SPRZEDAM”. Taka jest historia wielu przedsiębiorców, którym przyszło zmagać się z miejską rewitalizacją.

Chodzi tutaj głównie o biznesy znajdujące się na ulicach Wierzbięcice, Święty Marcin oraz do niej przyległych - Ratajczaka czy Taczaka, które w ostatnim czasie przechodziły znaczące metamorfozy. Choć takich pomniejszych uliczek w naszym mieście, z podobnym problemem jest więcej.

Jednak za wspomnianymi inwestycjami miejskimi stoi ten sam scenariusz. Wielkie plany i wizualizacje, następnie przetarg, po którym przychodzi czas remontu. A w tym wszystkim są przedsiębiorcy. Jak to niektórzy relacjonują, pozostawieni sami sobie. - Przez te budowy jesteśmy powoli na wymarciu - mówi jeden z zegarmistrzów, którego punkt znajduje się na ulicy Święty Marcin.

Czy zatem wielkie inwestycje mające odmienić miasto powodują, że ulice, które mają być piękne i funkcjonalne stają się cmentarzyskiem lokalnych biznesów, do których nie chcą przychodzić, ani turyści, ani mieszkańcy?

Rozumiem, że remonty są dokuczliwe. Jednak zawsze trzeba patrzeć przez pryzmat tego, że po zakończeniu inwestycji, wraz ze zmianą wizualną otoczenia, zmienia się jakość tej przestrzeni, która zachęca do przebywania. To jest bardzo istotne z perspektywy przedsiębiorców, czego przykładem staje się już Święty Marcin

- mówi Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania.

Tutaj kiedyś tętniło życie

Ulica Święty Marcin. To na niej odbywa się od kilku lat gruntowna przebudowa podzielona na kilka etapów. To także tutaj, w czasach PRL rozgrywało się główne życie Poznania. Takie kultowe miejsca jak domy towarowe Alfa, cukiernia Kociak czy butiki, w których ubierał się cały Poznań, starsi mieszkańcy wspominają z rzewnieniem.

Wszystko zaczęło się stopniowo zmieniać wraz z powstawaniem galerii handlowych – drobny handel zaczął zanikać na rzecz galerii wielkopowierzchniowych. Aż w końcu stał się mało atrakcyjny dla mieszkańców, którzy zaczęli wybierać centra handlowe, na rzecz małych przedsiębiorców. Ulica, która była reprezentatywna dla miasta przez kilkadziesiąt lat, zaczęła stawać się jej niechlubną wizytówką. Nikt na Święty Marcin nie chciał przychodzić.

Kiedy w latach 2015-16 przygotowaliśmy się do inwestycji, widzieliśmy, że życie na tej ulicy zamierało. Jednym z zadań, które należy do miasta, to kształtowanie przestrzeni publicznej. Pewna polityka zachęt do odwiedzenia centrum. To są rzeczy, na które miasto może wpływać. I faktycznie myślę, że się udało to zrobić

- mówi Mariusz Wiśniewski.

We wrześniu 2017 roku zaczął się wyczekiwany remont, który miał tchnąć nowe życie w tę ulicę. Rewitalizacja miała zmienić jej kształt oraz funkcjonalność. Jednak przez kilkanaście miesięcy przedsiębiorcy musieli zmagać się z problemami związanymi z pracami. Między ulicami Gwarną a Ratajczaka, przedsiębiorcy, którzy mieli swoje lokalne biznesy, musieli pogodzić się z tym, że ich miejsca będzie odwiedzać coraz mniej osób. Kilkoro z nich upadło.

W tym roku rozpoczęła się przebudowa kolejnego odcinka tej ulicy, od fragmentu Ratajczaka do al. Marcinkowskiego. Są przedsiębiorcy, którzy obawiają się, że czeka ich podobny los, co ich kolegów.

Remonty dobijają lokalne biznesy

Wizualizacje i wielkie plany odbudowy ulic nie są optymistyczną wizją dla wszystkich przedsiębiorców. Jednym z nich jest Pan Zbigniew Polus, zegarmistrz, którego punkt znajduje się na ul. Święty Marcin 36, który na działania urzędników patrzy z ogromnym niesmakiem. Jak twierdzi, remont odcinka ulicy spowodował, że jego obroty spadły o 50 procent. - Posiadam swój zakład od ponad czterdziestu lat w tym samym miejscu. Od czasu rozpoczęcia remontu moje dochody dramatycznie spadły - relacjonuje Zbigniew Polus. I dodaje: - To wszystko zaczyna zmierzać w dół. Nie widzę większych szans na to, aby mogło być lepiej. Jeśli już, to może być tylko gorzej.

Urzędnicy na czas trwania remontu obiecali obniżkę przy płaceniu czynszów dla swoich “stałych klientów”. Lecz, jak podkreśla Pan Zbigniew, taka pomoc jest dla niego niewystarczająca, ponieważ straty są dużo większe. - Obniżono mi czynsz o 2 tysiące złotych. Jednak taka obniżka jest niewystarczająca, skoro ilość klientów spadła mi o połowę. Co więcej, sam muszę do tych klientów dojeżdżać.

Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych w 2017 roku zaproponował 50 proc. obniżki czynszu dla najemców lokali użytkowych zlokalizowanych przy ul. Św. Marcin na odcinku od ul. Gwarnej do Ratajczaka. W pomocy zaproponowanej przez spółkę było również 25% obniżki czynszu dla najemców lokali użytkowych przy Św. Marcin na odcinku od ul. Kościuszki do ul. Gwarnej oraz od ul. Ratajczaka do Placu Wiosny Ludów.

Jednak taka pomoc nie dla wszystkich była satysfakcjonująca, a co najważniejsze pomocna. Wielu przedsiębiorców postanowiło zamknąć swój biznes albo zawiesić działalność.

Nieopodal zakładu Pana Zbigniewa znajduje się wspomniany już legendarny Kociak. Tam od momentu rozpoczęcia pandemii, lokal pozostaje cały czas zamknięty. Okna są pozasłanianie, a na jednym z nich wisi baner “Już wkrótce otwarcie”. Jednak nic nie zapowiada, że poznaniacy wrócą na swoje ulubione desery i lody.

Kolejną ważną inwestycją w mieście jest przebudowa ulicy Wierzbięcice. Rozpoczęta ponad rok temu przebudowa ulicy zmierza ku końcowi. W najbliższym czasie zostanie oddane do użytku torowisko na fragmencie tej ulicy. Według planu, 18 września mieszkańcy będą mogli po raz pierwszy po kilku miesiącach przejechać tą trasą.

Ulica Wierzbięcice w nowej odsłonie to przestrzeń bardziej przyjazna użytkownikom. Mamy nadzieję, że wynagrodzi mieszkańcom trudy wynikające z prac budowlanych. Przed nami jeszcze kolejne wyzwanie, czyli metamorfoza ul. 28 Czerwca 1956 r.

– zapowiada Justyna Litka, prezes zarządu spółki Poznańskie Inwestycje Miejskie.

- Bardzo się cieszymy, że w końcu mieszkańcy Wildy będą mogli skorzystać z tego tramwaju - mówi Dorota Bonk-Hammermeister z klubu radnych Wspólny Poznań, ale przede wszystkim przewodnicząca Rady Osiedla Wilda. - To na pewno ożywi nie tylko tę ulicę, ale całą dzielnicę. Szkoda tylko, że ciągle nie jest ona w pełni ukończona i nie będzie można oficjalnie „przeciąć” symbolicznej czerwonej wstęgi - dodaje.

Modernizacja miała zakończyć się pod koniec wakacji, jednak realna data zakończenia wszystkich prac została przesunięta o kilka tygodni. Nie obyło się oczywiście bez zarzutów w stronę urzędników w Poznaniu. Przez dłuższy czas trwania tego remontu, słów krytyki w mediach nie szczędził Marcin Staniewski, aptekarz z ul. Wierzbięcice, a także społecznik z Wildy. Wielokrotnie zarzucał, że remont rozpoczęty w czasach pandemii to dobijanie, dogorywających już przedsiębiorców.

Podobnie jak w przypadku Starego Miasta, ZKZL zaoferowało miejskim lokalom użytkowym 25 proc. obniżki na czynsz.

[g]14042549;0[/g] 

A może jednak się zmienia?

Są jednak tacy, którzy nie spoglądają na wszelkie modernizacyjne działania ze strony miasta krytycznym okiem. Jest wielu przedsiębiorców, którzy wykorzystali moment, w którym wstrzelili się idealnie. Jednym z nich jest Wojciech Szalbierz, współwłaściciel restauracji Grono na Święty Marcin. Otworzył lokal po remoncie rynku, jednak pamięta, jak ta ulica wyglądała przed.

Otworzyliśmy się dopiero w marcu tego roku. Bardzo sobie chwalimy to miejsce oraz okolice. Ta ulica żyje, przyciąga fajnych ludzi. Oferta gastronomiczna tego fyrtla jest ciekawa.

Restaurator dodatkowo podkreśla, że brak tramwaju, który obecnie nie przejeżdża przez tę ulicę, jest paradoksalnie korzystny dla lokali. - Wiele osób siłą rzeczy musi przejść przez Święty Marcin. Co zwiększa szanse na to, że część z nich zatrzyma się u nas, albo u kolegów w innym lokalu. To jest szansa, na to, że ta część miasta z każdym tygodniem zacznie coraz bardziej odżywać.

Można poczuć, że nowi przedsiębiorcy chcą sprawić, aby ta przestrzeń na nowo mogła ożyć. Szalbierz, podkreślił, że jest rodowitym poznaniakiem i bardzo utożsamia się z miejscem, w którym żyje. Jak sam mówi jest samozwańczym ambasadorem rogala świętomarcińskiego. - Byłem odpowiedzialny za organizację 100-lecia Uniwersytetu Poznańskiego. Zbierając propozycje dotyczącą tego, co można włożyć do kapsuły czasu, zaproponowałem, że zrobimy odlew rogala i tam on wylądował. Dlatego z tą ulicą jesteśmy bardzo mocno związani.

Podobne odczucia, jeśli chodzi o życie na Święty Marcin, ma Agata, właścicielka lokalu Faces. Ona także postanowiła otworzyć swój biznes po remoncie ulicy. - Nie odnoszę takiego wrażenia, że to miejsce jest „martwe”. Wręcz przeciwnie. Myślę, że z każdym rokiem może być tylko lepiej. Pod warunkiem, że nie przeszkodzi nam m.in. pandemia.

Liczba lokali, która jest dostępna na Starym Mieście powiększa się. Obecnie w tej części miasta, gdzie jest mowa o ulicach Święty Marcin, Ratajczaka, Taczaka, znajduje się ponad 20 lokali gastronomicznych. To pokazuje, że po dwóch latach od ukończenia remontu restauratorzy chcą się tam otwierać. Pokazują to także liczby. Poznańscy urzędnicy podkreślają, że obecnie jest 5 pustych lokali miejskich do wynajęcia, gdzie jeszcze w 2015 roku było ich aż 17.

Jak zaznacza wiceprezydent Wiśniewski: - Przestrzeń zaczęła być częściej odwiedzana przez ludzi. Ulica Święty Marcin, przestała być tranzytem. Daje możliwość wystawienia się kawiarniom z ogródkami gastronomicznymi, co w poprzednich latach było niemożliwe, chociażby ze względu, na zbyt wąskie chodniki.

W tej kwestii wypowiedział się także radny osiedla Stare Miasto Tomasz Dworek. Według niego rewitalizacja wygląda obiecująco, jednak z ostatecznym werdyktem chce się jeszcze wstrzymać. - Myślę, że potrzebujemy jeszcze chwilę, aby to całe forum ostatecznie odżyło. Pamiętajmy, że wokół jest jeszcze mnóstwo remontów, które nie ułatwiają zadania naszym lokalnym biznesom. Mam nadzieję, że wszelkie inwestycje skończą się w perspektywie 2023 roku. I dodaje: - Z komunikatów miasta faktycznie wynika, że punkty ZKZL-u, które były puste przed remontem zaczynają się zapełniać.

Udało się znaleźć także jeden lokal, który pamięta sytuację sprzed modernizacji. A w zasadzie jest ciągle na jego pograniczu. Mowa tutaj o pubie Ministerstwo Browaru, który znajduje się na narożniku ul. Święty Marcin/Ratajczaka. Jedna z pracowniczek tego lokalu przyznała, że remont z jej perspektywy znacząco nie zmienił funkcjonowania pubu.

Do nas przychodzą głównie stali goście. Remont, który tutaj się odbywał, nie zniechęcił ich do przychodzenia do lokalu. Prędzej mogłabym powiedzieć, że koronawirus trochę nas ograniczył, jednak bez wielkiego dramatu. Dzięki temu remontowi zyskaliśmy miejsce na ogródek, dzięki któremu możemy przyjmować gości latem.

Umarły ulice, niech żyją ulice!

Remonty w Poznaniu są dla wielu bardzo uciążliwe. Nie tylko dla przedsiębiorców, ale także mieszkańców. Radny Starego Miasta podkreślił, że rolą miasta oraz rady jest nie tylko wspieranie lokalnych biznesów, ale przede wszystkim poprawienie komfortu życia mieszkańców.

Z punktu widzenia Rady Starego Miasta jest to, żeby w centrum chcieli mieszkać ludzie. Żeby to było dobre miejsce do mieszkania. nie tylko biznesowe czy rozrywkowe. Oczywiście, to są ważne funkcje, ale funkcja mieszkaniowa jest równie istotna, a często władze miasta o niej zapominają - dodaje Dworek

Natomiast inny z radnych osiedla, Wiesław Werner zaznaczył, że z roku na rok liczba osób mieszkających w tej dzielnicy radykalnie spada.

Restauratorzy oraz drobni przedsiębiorcy czekają także na powrót studentów. Poznań jest miastem uniwersyteckim. Pandemia koronawirusa spowodowała, że ich także zabrakło w mieście. To oni są głównym celem, przede wszystkim restauracji i pubów. W Poznaniu studiuje blisko 100 tysięcy osób. To ogromny rynek, który zasila nie tylko gastronomię. Oni wspierają tych drobnych przedsiębiorców, u których robią zakupy, zaopatrują się najpotrzebniejsze rzeczy. Punkty ksero, księgarnie - to także punkty, które istnieją, a bez studentów mogą zaczynać umierać.

Urzędnicy na te wszystkie zarzuty odpowiadają tym, że starają się dołożyć wszelkich starań, aby przyciągać ludzi, żeby Ci korzystali z tych ulic, które przez kilka miesięcy wymarły.

Miasto dodaje do tego pewne “magnesy”, które są ważne w ożywianiu miasta. Za dwa tygodnie otwiera się Centrum Szyfrów Enigma. Mamy także odrestaurowane Kino Muza. To wszystko przyciąga potencjalnych mieszkańców czy turystów. Są także inwestycje zewnętrzne, które też generują nowych klientów. To też szansa dla innych przedsiębiorców i instytucji

- kończy Wiśniewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ulica Święty Marcin, Wierzbięcice i Taczaka w Poznaniu odżywają po remontach? Restauratorzy są zadowoleni z większego zainteresowania - Głos Wielkopolski

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto