– Nie pójdę do jakiejś przybudówki w oficynie z okratowanymi oknami i ogrzewaniem na prąd! – tak Zofia Młynarczak twierdziła jeszcze kilka dni temu. Kamienica przy Mickiewicza ma bogatą historię sporów lokatorów z kolejnymi właścicielami. W różny sposób, ale jednak, udało się wyprowadzić z niej mieszkańców. Pozostała tylko pani Zofia z synem.
– W 1960 roku dostałam przydział z miasta na to mieszkanie. Potem, ze względu na chorobę, dostałam zgodę na poszerzenie lokalu. Mieszkam z synem, który także choruje i strasznie się tą sytuacją oboje denerwujemy– opowiada lokatorka. Sprawa o wykwaterowanie Zofii Młynarczyk trafiła do sądu. – Poprzedni właściciel ją przegrał. Nie dam się stąd ruszyć. O mieszkanie zawsze dbałam. Nowy właściciel nie ma podstaw, by mnie tak traktować – podkreśla.
Nowy właściciel przejął budynek w czerwcu. Lokatorka otrzymała pismo, że ma opuścić i opróżnić lokal do 31 lipca. Inaczej sprawa trafi do sądu. Właściciel kamienicy, za pośrednictwem pełnomocnika , przekazał nam informację, że kilka dni temu zaoferował lokatorce lokal zastępczy. Czeka na jej odpowiedź. Podkreśla jednak, że pani Zofia ma prawo do zajmowania tylko dwóch pokoi w kilkupokojowym mieszkaniu i do użytkowania kuchni.
– „Należy podkreślić, że pani Zofia Młynarczak uniemożliwia w sposób bezprawny właścicielowi kamienicy korzystanie z pozostałych pomieszczeń w tym mieszkaniu” – czytamy w przesłanym piśmie (obaj panowie zażądali anonimowości). – „Ponadto najemczyni nie reguluje na bieżąco płatności związanych z korzystaniem przedmiotowego mieszkania”.
Panowie piszą również, że kamienica wymaga generalnego remontu. Intencją właściciela jest przywrócenie jej dawnej świetności oraz poprawienie warunków mieszkaniowych. Niestety, wiąże się to z utrudnieniami dla jedynej obecnie lokatorki kamienicy. Dostęp do wody pani Zofia ma – w piwnicy. Trwa bowiem wymiana rur w całym budynku. Gaz musiał być odcięty z powodu nieszczelności instalacji. Drzwi wejściowe do mieszkania, do którego pani Zofia ma prawo tylko do współkorzystania objęte są nadzorem konserwatorskim i obecnie poddawane są gruntownej renowacji. W ich miejsce pojawiły się inne, tymczasowe drzwi, które w sposób dostateczny zabezpieczają wejście do mieszkania – twierdzi właściciel. Podkreśla, że zależy mu na remoncie budynku i deklaruje, że także będzie szanował prawa nabyte przez panią Zofię pod warunkiem, że ona będzie wywiązywała się z ciążących na niej obowiązków, m.in. zapłaty należnego czynszu, z czym w okresie ostatnich lat były duże kłopoty.
Od czerwca, od chwili przejęcia kamienicy, pani Zofia, mimo trudnej sytuacji finansowej, płaciła czynsz przekazem na adres pełnomocnika.
– Dwudziestego piątego sierpnia odesłał mi te pieniądze z adnotacją, że nie został do tego upoważniony przez właściciela. Ostrzegł, że zadłużenie rośnie. Tego samego dnia przyszło od niego drugie pismo, że wzywa mnie do zapłaty bieżących i zaległych należności w kwocie wyższej niż moje wyliczenia o około 300 złotych – denerwuje się pani Zofia. Boi się, że zimy w takich warunkach nie przetrwa.
Właściciel obiecuje pomoc w przeprowadzce i remont „nowego” lokum. Tylko czy lokatorka się zgodzi?
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?