Józef Dworakowski z Unii jest w tej dobrej sytuacji, że sporą grupę zawodników ma u siebie pod ręką w Lesznie. Nawet tych, którzy na razie nie reprezentują barw Unii, a do tego jedynie pretendują. Z rodziną Pawlickich można się przecież umówić na spotkanie w każdej chwili. A że do takiego spotkania dojdzie, można być pewnym, bo obu stronom wyraźnie zależy na ociepleniu stosunków. Świadczą o tym choćby ich ostatnie wypowiedzi.
- Sprowadzenie braci Pawlickich do Leszna będzie dla nas priorytetem tej zimy - mówi niemal na każdym kroku prezes Dworakowski.
- Chcielibyśmy jeździć w ekstralidze, najlepiej w Lesznie - dodaje w imieniu swoim i brata Przemysław Pawlicki.
Czytaj także: Janusz Kołodziej najlepszy w 61. Memoriale Alfreda Smoczyka
Jest więc duża szansa na długo wyczekiwane przez kibiców porozumienie. Gdyby do niego doszło, Unia mogłaby wystawić całkowicie polski skład, stworzony w dużej mierze z wychowanków, a więc ludzi związanych z klubem nie tylko finansowym kontraktem. Byłby to ewenement na skalę światową. Unia jeżdżąca w składzie Hampel, Kołodziej, Baliński, bracia Pawliccy, Musielak i Adamczewski byłaby też chyba najmłodszą drużyną w ekstralidze.
Problem z braćmi, choć nieco innego typu, będą mieli również działacze z Gniezna. Krzysztof i Mirosław Jabłońscy znakomicie spisali się w rewanżowym meczu barażowym w Częstochowie, ale awansu do ekstraligi Startowi nie zapewnili. Obaj mają tyle samo zwolenników, co i przeciwników wśród kibiców. Szefostwo klubu, jak i zresztą sami żużlowcy muszą sobie teraz odpowiedzieć na pytanie, czy jest sens ciągnąć na siłę ten toksyczny związek.
- Na przyszły sezon chcemy zbudować zupełnie inny skład. Dwaj nasi juniorzy Oskar Fajfer i Kacper Gomólski mają ważne kontrakty i koniecznie chcemy ich zostawić w klubie. Co do seniorów, to żaden z nich nie może być pewny miejsca w składzie na przyszły rok - mówi Grzegorz Buczkowski, rzecznik prasowy gnieźnieńskiego Startu.
W Starcie zatem bliżej do kadrowej rewolucji niż ewolucji. Podobnie może być w Lubawie Litex, która po awansie do pierwszej ligi także musi przemeblować skład. Pełniący obowiązki prezesa Artur Bieliński nawet nie ukrywa, że zbliżający się turniej o Łańcuch Herbowy będzie swego rodzaju żużlowym castingiem. Ci, którzy się w nim nieźle zaprezentują, będą mieli spore szanse na angaż w Ostrowie. Tamtejszym działaczom marzy się powrót do zespołu Roberta Miśkowiaka oraz wychowanków klubu, czyli Michała i Mateusza Szczepaniaków (znowu ci bracia!).
Cała trójka będzie pewnie do wzięcia, choć po zmianie regulaminu i obligatoryjnych startach czterech Polaków w każdym zespole ekstraligi wzrośnie popyt na niezłych, krajowych żużlowców. To oznacza, że ich wymagania finansowe pójdą w górę i pierwszoligowcy będą musieli sięgnąć po zaskórniaki. O ile takie mają. To już jednak taka polska żużlowa specyfika. Miały być oszczędności, a wyjdzie jak zwykle, czyli na bogato.
Najważniejsze informacje z Poznania - zamów nasz newsletter
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?