Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Urzędowy zakaz palenia ogrodowych resztek. Poznaniacy zdezorientowani

Andrzej Janas
Niektórzy nie zmienili przyzwyczajeń, inni podrzucają worki drogowcom
Niektórzy nie zmienili przyzwyczajeń, inni podrzucają worki drogowcom Waldemar Wylegalski
Czy w Poznaniu wolno palić liście? Nie, ponieważ na składowisku w Suchym Lesie dostępna jest kompostownia.

- Mam dwadzieścia worków pełnych liści i nie wiem, co z nimi zrobić - skarży się Zofia Patynowska ze Szczepankowa. - Sąsiedzi mówią, że już nie wolno ich palić w ogródku, a firma która odbiera moje śmieci, chce 8 złotych za wywiezienie jednego worka. 160 złotych to dla mnie dużo pieniędzy, a przecież to nie koniec, bo nie uprzątnęłam jeszcze całego ogródka.

Palić, czy nie palić? Większość poznaniaków jest zdezorientowana. Do tej pory regulamin porządku i czystości dopuszczał spalanie ogrodowych resztek od 15 października do 15 kwietnia. I nic w tym roku nie zapowiadało zmian. Nawet miejscy strażnicy (13 października) przygotowując materiały na konferencję prasową, napisali, że spalanie jest dopuszczalne, powołując się przy tym na uchwałę Rady Miasta z 2009 roku. Ten materiał nie został wówczas upowszechniony, bowiem nagle "przebudzili" się urzędnicy z wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej Urzędu Miasta i oświadczyli, że spalać już nie wolno.

Jak twierdzi Józef Rapior z WGKiM, unijne dyrektywy i polskie przepisy mówią wyraźnie, że jeśli w mieście jest ogólnodostępna kompostownia, to spalanie ogrodowych resztek jest zabronione, a taki obiekt dla Poznania już jest (na składowisku w Suchym Lesie). Takiej wiedzy nie mieli jednak inni poznańscy urzędnicy. Wydział Ochrony Środowiska, który teoretycznie powinien być najlepiej zorientowany w tej sprawie, informację o zakazie spalenia odpadów zielonych zamieścił na swojej stronie dopiero 20 października.

Najrozsądniej z tej dziwnej sytuacji wybrnęli miejscy strażnicy, którzy po naradzie we własnym gronie postanowili jedynie upominać poznaniaków, którzy palą liście.
- Wyszliśmy z założenia, że informacja o zakazie spalania mogła nie dotrzeć do wszystkich zainteresowanych - mówi dyplomatycznie Przemysław Piwecki z straży miejskiej. - Dlatego postanowiliśmy poprzestać jedynie na upomnieniach. Mandatów użyjemy jedynie wówczas, gdy ktoś będzie spalał przy okazji na przykład domowe śmieci.

Urzędnicy WGKiM są jednak przekonani, że zrobili wystarczająco dużo, by informacja o zakazie spalania dotarła do poznaniaków. - Umieszczaliśmy między innymi komunikaty w prasie, jak postępować z odpadami zielonymi - twierdzi J. Rapior. - Sugerowaliśmy, że najlepszą metodą jest tworzenie przydomowych kompostowników. Można też przywieźć worki z liśćmi na wysypisko lub gratowisko, gdzie za zdeponowanie jednego worka zapłacić trzeba tylko 2 złote. Można też zlecić ich wywóz firmie, która odbiera od nas odpady komunalne.

Zobacz: W Poznaniu najwięcej dawców szpiku w kraju

Więcej w poniedziałkowym wydaniu Głosu Wielkopolskiego

Najważniejsze informacje z Poznania - zamów nasz newsletter

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto