W Bydgoszczy i innych miastach regionu można już sprzedawać butelki po piwie bez paragonu. Tyle, że taniej

Akcja Grupy Żywiec S.A. rozpoczęła się 1 sierpnia br. i wstępnie jej zakończenie planuje się w sierpniu 2020 roku. Jej popularność rosła wolno, początkowo w naszym regionie przystąpiły do niej wyłącznie sklepy z mniejszych miejscowości. Jeszcze pod koniec września na mapie sklepów umieszczonej na stronie www.zwrocbutelke.pl nie było Torunia, Włocławka, Inowrocławia, Bydgoszczy. Obecnie można na niej m.in. znaleźć 15 bydgoskich sklepów.

Pomysł dotyczy wszystkich marek Grupy Żywiec, czyli butelek po Żywcu, Warce, Tatrze, Specjalu, Królewskim, Leżajsku, Brackim i EB. Zwykle ekspedienci żądają paragonu zakupu, na podstawie którego skupują butelki w cenie 50 groszy. Tu jest inaczej: do wybranych punktów można przynieść butelki, nie przedstawiając dowodu zakupu, jednak cena jest niższa – to 35 groszy.
- Pod koniec września w całym kraju do akcji przystąpiło 1600 sklepów. Teraz jest ich znacznie więcej, bo 2374 – mówi Magdalena Brzezińska, kierownik Działu Spraw Korporacyjnych Grupy Żywiec. - Praktycznie codziennie jakiś dołącza.

To pierwsza tego typu akcja ogólnopolska, ale przypomnijmy, o czym pisaliśmy wcześniej, że na poznańskim Franowie Kompania Piwowarska otworzyła w sierpniu skup butelek zwrotnych wszystkich polskich producentów. Za te od Kompanii Piwowarskiej płaci 50 groszy, a za te innych producentów – 30 groszy. Producent z Poznania podaje, że co roku na rynek trafia 1,3 miliarda jej butelek zwrotnych, z czego do Kompanii nie wraca około 8 procent, czyli ponad 110 mln sztuk. W ubiegłym roku kosztowały one piwoszy 58 milionów złotych.

Zwolennikiem takich rozwiązań jest m.in. Konrad Mikołajski, prezes Międzygminnego Kompleksu Unieszkodliwiania Odpadów ProNatura Sp. z o.o. - Tak należy w naszym kraju to zorganizować – podkreśla Mikołajski. - Skoro u naszych sąsiadów to działa, to i u nas zadziała. Z punktu widzenia spółki wygląda to tak: skoro ubędzie tego surowca, to spadną przychody, ale i spadną koszty. Mniej będzie kursów odbiorowych oraz mniej pracy w stacji doczyszczania odpadów. Problemem będzie osiąganie poziomu recyklingu. Muszą pojawić się jakieś rozwiązania zaliczające tonaż ze skupów do tego poziomu.

Problem recyclingu butelek znalazł swoje miejsce także w popkulturze. Autorka cyklu komiksów o melonie zaserwowała ostatnio swoim fanom rysunek, w którym opowiada o naszych sąsiadach – Czechach, którzy co prawda mają dość zabawny język (brambor, divadlo, lepidlo itd.), ale za to rozwiązania całkiem poważne, bo po prostu wrzucają butelki do automatów, które wydają im za nie monety. Poprosiliśmy autorkę o komentarz. Na jej prośbę zachowujemy oryginalną pisownię, bez przecinków i wielkich liter, bo to jedna z cech głównego bohatera, czyli melona.

- to może tak: niegdyś u babci zeszliśmy do piwnicy i wyciągnęli setki zmurszałych butelek po wódce. pomyli je i zawieźli do skupu. radości było co niemiara. ale potem przez całe lata uczono nas że szkło butelkowe to goovno. i nawet teraz kraftowe piwko ze świetną etykietą - komiksową albo designerską - jest warte 14 ziko dopóty jest pełne. potem nagle szkło zamienia się w goovno. lata nauki nie poszły w las (poszły po prawdzie butelki i leżą tam do dzisiaj w setkach tysięcy). ja się nie dziwię że nikt nie patrzy na butelkę inaczej niż jak na przykry ciężar. ja się nie dziwię że nikomu się nie chce paragonować butelek i kminić czy to zwrotna czy bezzwrotna. to ma być proste i wygodne a do tego ma być żywy hajs za butelkę. niech grupa żywiec nie będzie taka święta tylko niech zrobi butelkomaty i je poustawia w wielu miejscach. stać ją bo sprzedała w cholerę tego piwska.