Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W rytmie Czacza

KERA
opr.P. Tomaszewski
opr.P. Tomaszewski
Szrotowy szlak - tak miejscowi nazywają trasę między Czaczem a Śniatami. W około stu stodołach i garażach można kupić używane meble, rowery i wiele drobiazgów OCzaczu wiedzą nie tylko klienci z całej Polski, ale ...

Szrotowy szlak - tak miejscowi nazywają trasę między Czaczem a Śniatami.
W około stu stodołach i garażach można kupić używane meble, rowery i wiele drobiazgów

OCzaczu wiedzą nie tylko klienci z całej Polski, ale także z Niemiec, Rosji i Ukrainy. Większość oferowanych tu sprzętów pochodzi z tzw. wystawek z Niemiec i Holandii. Wyspecjalizowane grupy polskich handlarzy docierają do różnych miast, gdzie w wyznaczonych dniach mieszkańcy wystawiają na ulice niepotrzebne im już sprzęty.

Początek żniw

Droga wiodąca w kierunku Wielichowa. Po obu stronach ulicy sznur samochodów. Funkcjonariusz z patrolu Komendy Powiatowej Policji w Kościanie wypisuje mandat. To już szósty tego dnia. - Tak jest co tydzień - informuje funkcjonariusz. - Klienci szrotów nagminnie w nieprawidłowy sposób parkują samochody. Wielokrotnie, kiedy próbują wymigać się od kary, twierdzą, że są nietutejsi.
- Od poniedziałku do czwartku interes kręci się tak sobie - relacjonuje Konrad Paul, pracownik jednego z punktów.

Najlepszy weekend

Dla właścicieli szrotów żniwa zaczynają się dopiero w piątek. W okolice Czacza zjeżdżają wówczas ludzie niemal z całej Polski.
- Najwięcej jest poznaniaków. Trafiają się również goście ze Szczecina, Wrocławia, Lublina i Krosna, a nawet z zagranicy - wylicza Paul. - Niektórzy wynajmują pokoje, żeby w czasie weekendu dokładnie zapoznać się z ofertą wszystkich punktów. Przyjezdnych interesują przede wszystkim stare meble. Po przeprowadzeniu fachowej renowacji, szafy, komody i stoły przeistaczają się w towar, który ze sporym zyskiem da się spieniężyć. Niemcy i Rosjanie kupują obrazy, a Ukraińcy zaopatrują się w duże partie odzieży przeznaczonej do dalszej dystrybucji.

Narzekanie dla zasady

Marcin Walkowiak ma 27 lat. Młody, dobrze zbudowany mężczyzna, odkąd stał się pełnoletni, na życie zarabia handlując starzyzną. Używane lodówki, telewizory, meble i wiele innych przedmiotów przywozi niemal z całej Europy Zachodniej. - Szroty to niezły interes, z którego można wyżyć - przekonuje handlarz.
- Wielu twierdzi inaczej, ale to typowo polskie narzekanie dla zasady. Ci, którzy marudzą najgłośniej, z handlu starzyzną pobudowali domy i kupili dobrej klasy samochody. Właściciel szrotu przyznaje jednak, że trafiają się również i tacy, którym biznes nie wypalił.
Szrot w oborze
Do tej grupy zalicza się Franciszek Żurczak. - Krótko prowadziłem szrot, ale interes jakoś nie szedł. Nie wiem dlaczego. Może konkurencja była zbyt silna – zastanawia się. Mieszkaniec Czacza nie zazdrości jednak tym, którym się powiodło. - Dobrze, że ludzie zarabiają i mają na chleb - dodaje. - Istotne jest również to, że dzięki szrotom zagospodarowano wiele opuszczonych obiektów, jak choćby obory po byłym Pegeerze. Gdyby nie handel, to po budynkach zostałaby tylko ruina.

Zaczęło się w Śmiglu

Tak naprawdę szrotowy boom nie zaczął się wcale w Czaczu, lecz w oddalonym o trzy kilometry Śmiglu. To właśnie w mieście wiatraków powstały pierwsze tego typu sklepy. Właścicielem jednego z nich był i jest Paweł Borowski. - Założyłem go w połowie lat 90. - mówi. - Taka była wówczas potrzeba rynku. Obserwując tłumy odwiedzające szroty, można przypuszczać, że ten interes nie tak szybko się skończy.
I rzeczywiście. Do Czacza prowadzi coraz więcej dróg.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto