W tatry z combino!

Najpierw niewypałem okazały się tatry. Teraz - tramwaje Siemensa. Jest szansa,
że Niemcy wezmą swój bubel (tak o combino mówią poznaniacy) do siebie.

Przedłużają się rozmowy między kierownictwem MPK a firmą Siemens w sprawie sposobu rozliczenia się za tramwaje z wadą konstrukcyjną. Coraz prawdopodobniejsze się staje, że Niemcy zabiorą z Poznania swoje tramwaje.

– Nie mogę zdradzać szczegółów rozmów. Powiem tylko, że w obecnej sytuacji wszystkie scenariusze są prawdopodobne – powiedział ,,Gazecie Poznańskiej’’ Jan Firlik, wiceprezes MPK.

Nasi rozmówcy, współpracujący z szefami firmy Siemens twierdzą, że są oni zniecierpliwieni długimi negocjacjami. Rozważają zerwanie kontraktu i zabranie swoich tramwajów.

Odbiorą tramwaje?

Miasto kupiło od Siemensa 14 tramwajów typu combino. W trakcie technicznego odbierania kolejnych wagonów świat obiegła informacja o wadach konstrukcyjnych aluminiowych nadwozi. Po przejechaniu kilkudziesięciu tysięcy kilometrów pudła wagonów pękają. Najbardziej dotkliwym kłopot ten okazał się w Szwajcarii. W Poznaniu zapadła decyzja o odstawieniu sześciu wagonów, które nie zostały technicznie odebrane, do zajezdni. Pozostałe wożą pasażerów.
MPK postawiło przed Siemensem warunek – musi doprowadzić tramwaje do stanu używalności, wykluczyć awarie. Niemcy, w swoich biurach konstrukcyjnych prowadzą od początku roku prace nad zmianami konstrukcyjnymi wagonów. Na efekty tych badań czekają przewoźnicy w wielu miastach.
Poznań, zgodnie z zawartą umową, zapłacił Siemensowi 49 proc. należności za 14 tramwajów (koszt jednego – 2 mln euro). Pozostała kwota miała wpłynąć po zrealizowaniu całej dostawy. Nieoficjalnie wiadomo, że Siemens proponuje umieszczenie całej pozostałej kwoty na bankowym koncie, gdzie pieniądze czekałyby na usunięcie wad konstrukcyjnych. Miasto nie chce na to przystać. Co się stanie, jeżeli Siemens zabierze tramwaje? – Z pewnością byłby to krok do tyłu – twierdzi Jan Firlik, któremu zależy na jak najszybszej wymianie taboru MPK na nowoczesny.
Mirosław Kruszyński, zastępca prezydenta Poznania, nie ma wątpliwości, że miasto musi zadbać o swoje interesy. – Kupiliśmy tramwaje z ukrytą wadą – twierdzi. – Nie mamy dziś pewności, że po naprawie uzyskają dopuszczenie do ruchu, ale chcemy negocjować z Siemensem, stworzyć aneks do umowy, w którym zostanie określone, kiedy i na jakich warunkach pojazdy będą się nadawały do eksploatacji.

Koniec dziury w rynku

Czy w przypadku rozwiązania kontraktu z Siemensem, miasto zorganizuje przetarg na dostawę następnych tramwajów? – Z tym spieszyć się nie warto, bo sytuacja zmienia się na naszą korzyść – twierdzi Jan Firlik. – Byłem właśnie na targach pojazdów szynowych w Berlinie. Do tej pory mieliśmy do czynienia z monopolem trzech firm: Alstoma, Bombardiera i Siemensa. Teraz producentów jest znacznie więcej. Pojawiły się firmy z zachodniej Europy, ale także polskie, jak bydgoska PESA. W Warszawie trwa przetarg na dostawę tramwajów, a jednym z oferentów jest tam Fabryka Pojazdów Szynowych Cegielskiego. Nie ma jeszcze gotowego tramwaju, lecz jego projekt. Udziały w tej fabryce chce przejąć miasto w ramach rozliczeń z Cegielskim za długi. Fabryka prowadziłaby naprawy tramwajów, a może i produkowała nowe.