Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W tym roku rogale świętomarcińskie będą "unijne"

mroofeczka
mroofeczka
11 listopada jak co roku będziemy się objadać rogalami świętomarcińskimi. W tym roku jednak będzie to wyjątkowy dzień, ponieważ po raz pierwszy rogale będą miały specjalny unijny certyfikat.

Od tego roku rogal świetomarciński będzie oznakowany unijnym symbolem chronionego oznaczenia geograficznego. Prawo do używania nazwy "rogal świętomarciński" uzyskało 90 piekarni i cukierni.

Statystyki mówią, że poznaniacy 11 listopada spożywają około 300 tys. ton rogali (sic!). Wyjątkowy charakter tego specyfiku kryje się w składzie i tradycyjnych metodach produkcji. Rogal musi być wykonany z ciasta półfrancuskiego, a nadzienie musi zawierać biały mak, wanilię, mielone daktyle lub figi, cukier, śmietanę, rodzynki, masło i skórkę pomarańczową.

Prawna ochrona produktów oraz związana z nią systematyczna kontrola procesu produkcyjnego jest informacją dla konsumentów o tym, że produkt ten jest identyfikowalny i wytworzony zgodnie z zatwierdzoną specyfikacją.

Zarejestrowaną nazwą "rogal świętomarciński" mogą się posługiwać jedynie producenci, którzy przestrzegają wymogów specyfikacji i przeszli pozytywnie kontrolę zgodności procesu produkcji ze specyfikacją. Za używanie zastrzeżonej nazwy bez określonych uprawnień producentom grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub kara pozbawienia wolności do 2 lat.

Skąd wzięła się tradycja wypiekania rogali świetomarcińskich?

Wypiekanie rogala świętomarcińskiego związane jest ze 150-letnią tradycją Poznania i większości powiatów województwa wielkopolskiego. Obyczaj ten wywodzi się jeszcze z czasów pogańskich, gdy podczas jesiennego święta ludzie składali bożkom ofiary z wołów lub z ciasta zwijanego w kształt wolich rogów. Kościół przejął ten zwyczaj, łącząc go z postacią św. Marcina, a kształt rogala wytłumaczył jako podkowę, którą miał zgubić koń świętego.

Tradycja w obecnym kształcie narodziła się w listopadzie 1891 roku. Gdy zbliżały się obchody dnia św. Marcina, ks. Jan Lewicki zaapelował do wiernych, aby wzorem patrona zrobili coś dla biednych. Obecny wówczas na mszy cukiernik namówił swojego przełożonego, aby wskrzesić starą tradycję. Bogatsi poznaniacy kupowali smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto