Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Warciarze dokopali góralom z Bielska-Białej! (+foto)

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Poznańska Warta przeżywa poważne kłopoty, ale na boisku tego nie widać. Wiosnę Zieloni rozpoczęli od sensacyjnego zwycięstwa 2:1 nad znacznie wyżej notowanym Podbeskidziem.

Piłkarska I liga wreszcie powróciła do Poznania po zimowej przerwie. Wszyscy kibice zastanawiali się, jak zaprezentują się piłkarze Warty po okresie przygotowawczym, w którym w klubie więcej mówiło się o tym, czy klub w ogóle przystąpi do rundy rewanżowej niż o planach sportowych. Na dodatek już w pierwszym tegorocznym meczu o punkty, Zielonych czekało starcie z bardzo wymagającym rywalem, jakim jest Podbeskidzie Bielsko-Biała.

Poznaniacy spotkanie rozpoczęli obiecująco. W piątej minucie w pole karne gości wpadł z piłką Tomasz Magdziarz i uderzył z ostrego kąta, ale piłkę zdołał sparować na rzut rożny Sebastian Szymański. Niestety, jak się okazało, była to najlepsza okazja dla Zielonych w pierwszej połowie.

W kolejnych minutach z każdą chwilą rosła przewaga piłkarzy Podbeskidzia, którzy zdominowali środek pola. W Warcie szczególnie słabo spisywał się niemal niewidoczny Sergio Batata. Goście atakowali głównie swoją lewą stroną, na której Paweł Ignasiński zupełnie nie radził sobie z Piotrem Malinowskim. Występ „Ignasia” był zresztą zaskoczeniem, bo jeszcze kilka dni temu Bogusław Baniak zapowiadał, że chce w pierwszym składzie wypuścić młodziutkiego Maciej Wichtowskiego.

W pierwszych 45 minutach piłka aż dwukrotnie lądowała w bramce Warty, ale oba gole nie zostały uznane. Najpierw w 14. minucie sędzia zauważył faul na Łukaszu Radlińskim, a dwie minuty później Adam Brzezina zanim wepchnął piłkę do siatki, przyjął ją ręką, co na szczęście wychwycił asystent głównego arbitra. Sama sytuacja była jednak kuriozalna, bowiem po niepewnej interwencji na przedpolu Radlińskiego Clemence Matawu strzelał z 18 metrów do pustej bramki, lecz trafił w słupek.

W tym meczu nikt nie odstawiał nogi.

Było to poważne ostrzeżenie dla Warty, że grając dalej w ten sam sposób, nie zdołają w tym meczu wywalczyć choćby remisu. Już w przerwie Baniak zdecydował się zdjąć Batatę, a w jego miejsce wpuścić Filipa Burkhardta.
- Batata ciągle jest myślami przy swojej rodzinie, która przyszła na dzisiejszy mecz. Nie zagrał najlepszego meczu, ale jednak coś zrobił – podmęczył rywali w środku pola – bronił zawodnika po meczu trener Warty.

Wejście Burkhardta okazało się jednak kluczowe dla losów tego meczu. „Bury” choć tracił wiele piłek, to jednak wniósł nieco ożywienia do gry ofensywnej Zielonych, której w pierwszej połowie praktycznie w ogóle nie było. Gra się wyrównała i toczyła głównie w środku pola. Remis absolutnie nie był wynikiem satysfakcjonującym dla gości, którzy musieli się otworzyć i zacząć atakować większą liczbą zawodników, a to dało Zielonym szanse na grę z kontry.

W 73. minucie długie podanie dotarło do Tomasza Magdziarza, który zdołał uwolnić się spod opieki obrońcy i samotnie pognać na bramkę rywala. Szymański wyszedł z bramki, a kapitan Warty uderzył ponad nim i wyprowadził Wartę na sensacyjne prowadzenie!


Radość kibiców Warty po golu Tomasza Magdziarza.

„Ogródek” oszalał z radości i ledwo kibice doszli do siebie, a było już 2:0! Akcja Zielonych była prawdziwym majstersztykiem. Znowu piłkę dostał Magdziarz, odegrał do Burkhardta, a ten zagrał idealnie w tempo do wychodzącego prawym skrzydłem Pawła Iwanickiego. „Ajwen” mimo ostrego kąta uderzył w długi róg i piłka wpadła do siatki tuż przy słupku.

Trener Podbeskidzia natychmiast dokonał podwójnej zmiany, ale niewiele to dało. Poznaniacy bardzo mądrze starali się rozgrywać piłkę z dala od własnego pola karnego i Podbeskidzie zdołało zdobyć kontaktowego gola dopiero w 90. minucie. Później co prawda sędzia z niezrozumiałych powodów doliczył do regulaminowego czasu gry aż pięć minut, ale Warta nie dała już sobie wydrzeć sensacyjnego zwycięstwa.

Powiedzieli po meczu:
- Cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa. Wygraliśmy 2:1 i tylko żal tej straconej bramki, bo mieliśmy przez to nerwową końcówkę, ale najważniejsze, że udało się zdobyć trzy punkty – mówił po meczu Paweł Iwanicki.

- Warta jest klubem, w którym wielu piłkarzy w szatni myśli nie tylko o najbliższym meczu, ale tez o tym, co będą mieli na obiad w niedzielę, ale mamy nadzieję, że miasto i wiele osób z boku pomoże nam – przyznawał Tomasz Magdziarz, który jako kapitan drużyny w minionym tygodniu brał udział w rozmowach klubu z władzami Poznania.

- Ten sukces dedykujemy wszystkim, którzy nie zostawili Warty w trudnym momencie oraz władzom miasta, liczymy, że pokażą, że zależy im na Warcie. Za tydzień czeka nas mecz w Jastrzębiu. Mam nadzieję, że pojedziemy tam już w piątek, ale przede wszystkim, że w ogóle pojedziemy – powiedział po meczu Bogusław Baniak.


Gospodarze mieli po meczu powody do radości, goście odjechali bez punktu.

Warta Poznań − Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (0:0)

Bramki: 73. Magdziarz, 77. Iwanicki - 90. Cienciała

Żółte kartki: Ignasiński, Klatt, Otuszewski, B. Jankowski, Burkhardt − Cienciała, Jarosz.
Sędziował: Radosław Trochimiuk
Widzów: 700.

Warta: Radliński − Ignasiński, B. Jankowski, Strugarek, Otuszewski − Hinc, Bekas −  Magdziarz (88. Wan), Batata (46. Burkhardt), Sikora (65. Iwanicki) − Klatt.

Podbeskidzie: Szymański − Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Dancik − Malinowski, Jarosz, Chrapek (77. Białek), Matawu − Matusiak (77. Świerblewski), Brzezina (70. Matus).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto