Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Warta - Olimpia Grudziądz 1:2: Hipnoza jedynym wytłumaczeniem

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
warta - olimpia 1:2, warta poznan - olimpia grudziądz
warta - olimpia 1:2, warta poznan - olimpia grudziądz eM
- Kilku piłkarzy zagrało, jakby ktoś ich zahipnotyzował - tak skomentował kompromitację swojego zespołu trener Warty.

W środowy wieczór Warta miała wreszcie odnieść pierwsze zwycięstwo w tym sezonie przed własną publicznością. W sobotę Zieloni pokonali w Elblągu Olimpię 2:0 i wydawało się, że z tą drugą, słabszą Olimpią poradzi sobie tym bardziej.

W poprzednich spotkaniach Zieloni (grający przeciwko Olimpii akurat w strojach... różowo-białych) zwykle strzelali gola już na początku meczu. Tym razem wynik udało im się otworzyć dopiero w 23. minucie. Mariusz Ujek wychodząc sam na sam z bramkarzem gości, za daleko wypuścił sobie piłkę, ale wykorzystał bliskość Michała Wróbla i efektownie się wywrócił. Sędzia uznał, że był faulowany i podyktował rzut karny dla Warty, którego na gola zamienił pewnym strzałem Piotr Reiss.

W kolejnych minutach poznaniacy zdecydowanie zdominowali środek pola. Rywale niemal w ogóle nie przeszkadzali im w spokojnym rozgrywaniu kolejnych akcji, z których w pierwszej połowie jeszcze przynajmniej dwie powinny zakończyć się bramkami. Warciarzom brakowało jednak zdecydowania jak chociażby w 32. minucie, kiedy wzorcowo „rozklepali” obronę gości, ale będący w doskonałej sytuacji Krzysztof Gajtkowski zamiast strzelać, próbował niepotrzebnie odgrywać jeszcze do kolegów.

Zamiast drugiego gola dla Warty w 35. minucie padł pierwszy dla Olimpii. Janusz Dziedzic zagrał do Adriana Frańczaka, którego nie upilnował Maciej Wichtowski. Pomocnik gości uderzył z 17 metrów i piłka wpadła tuż pod spojeniem słupka z poprzeczką.

Wydawało się, że po przerwie prędzej czy później Warta udowodni swoją wyższość nad beniaminkiem z Grudziądza, ale drugie 45 minut lepiej rozpoczęli gości.
- W przerwie zwróciłem uwagę swoim zawodnikom, że wcześniej grali za daleko od rywali, a przy tak ofensywnie ustawionej Warcie trzeba szukać okazji do przechwytów, bo to może przynieść nam gola – opowiadał później Marcin Kaczmarek, szkoleniowiec Olimpii.

Agresywniejsza gra rzeczywiście się gościom opłaciła. W 53. minucie po bezsensownym podaniu wszerz boiska jednego z warciarzy piłkę przejęli grudziądzanie. Po szybkiej akcji w sytuacji sam na sam Piotr Ruszkul nie dał żadnych szans Dominikowi Sobańskiemu i zrobiło się 2:1 dla Olimpii.

Nie minęły trzy minuty i obrona Warty popełniła niemal identyczny błąd, ale tym razem w ostatniej chwili uderzenie Ruszkula zablokował Paweł Sasin.

W kolejnych minutach dalej lepiej na boisku prezentowała się grająca mądrzej Olimpia. Warta sprawiała wrażenie zupełnie zagubionej.
- Kilku moich piłkarzy zagrało, jakby ktoś ich zahipnotyzował – przyznawał później trener Artur Płatek.

Dopiero w ostatnim kwadransie, gdy goście skupili się już wyłącznie na obronie, warciarzom udało się kilka razy stworzyć sobie sytuacje do zdobycia wyrównującego gola. Najbliżej szczęścia był w 89. minucie Tomasz Foszmańczyk, ale jego uderzenie z 10 metrów obronił nogami Wróbel i sensacja stała się faktem – Warta przegrała u siebie z Olimpią, dla której było to dopiero drugie zwycięstwo w tym sezonie.

- Znowu mieliśmy problem z atakiem pozycyjnym, ale i tak stworzyliśmy sobie 3-4 sytuacje, które powinny zakończyć się bramką – ocenił spotkanie szkoleniowiec Warty. – Uważam, że Olimpia miała dziś po prostu więcej szczęścia.

Artur Marciniak z perspektywy boiska docenił dobrą grę rywali w drugiej połowie.
- Wszystko nam się posypało po tym drugim golu dla Olimpii, który wybił nas z rytmu – przyznał pomocnik Warty. – Znowu nie potrafiliśmy wygrać u siebie, naprawdę trudno nam wytłumaczyć tę niemoc.

Warta Poznań Olimpia Grudziądz 1:2 (1:1)

Bramki: 23. Reiss (karny) - 35. Frańczak, 53. Ruszkul.

Żółte kartki: Klatt, Iwanicki - Sulej.
Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice).
Widzów: 2000.

Warta: Sobański - Sasin, Jasiński, Ngamayama, Wichtowski - Klatt (63. Iwanicki), Foszmańczyk, A. Marciniak, Reiss (77. Bereszyński), Gajtkowski (63. Ciarkowski) - Ujek.

Olimpia: Wróbel - Kokoszka, Dąbrowski, Copik (46. Ptaszyński), Ratajczak - Frańczak, Kryszak, Białek, Ruszkul, Rogóż (46. Cieciura) - Dziedzic (77. Sulej).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto