Rozmowa z bramkarzem Norbertem Tyrajskim.
Trener Libor Pala ogłosił w sobotę, że jest pan numerem 1 w bramce. Co dla pana oznacza ta decyzja?
- Na pewno wpłynęła mobilizująco. Mam jednak świadomość, że to nie koniec rywalizacji o miejsce w bramce. Muszę ciężko trenować, by zachować swoją pozycję. Waldek Piątek jest bardzo dobrym bramkarzem i jeśli zawiodę oczekiwania trenera, to właśnie on dostanie swoją szansę.
Pod koniec sezonu odniósł pan bolesną kontuzję. Miał pan chwile wątpliwości czy uda się ponownie odzyskać pozycję pierwszego bramkarza?
- Po przymusowej przerwie przystąpiłem do treningów z wielkim zapałem. Cieszę się, że został on dostrzeżony, że warto było pracować. Dzis już po kontuzji nie ma ani śladu. Badania USG wykazały, że wszystko jest w porządku. Na wszelki wypadek noszę jeszcze specjalny ściągacz. Nie przeszkadza mi on w grze. Jestem w 100 procentach gotowy do gry.
W Liverpoolu jest dwóch świetnych bramkarzy Kirkland i Dudek. Obaj podkreślają, że są przyjaciółmi. Czy to samo może pan powiedzieć o swoim konkurencie w Lechu?
- Mamy dobre relacje, bo między nami toczy się czysta sportowa rywalizacja. Obaj mieliśmy równe szanse pokazania się w meczach sparingowych. Trener podkreślał, że bronić będzie dwóch bramkarzy, z tym, że ja rozpocznę rundę jesienną.
Jakie są wasze oczekiwania przed tym sezonem?
- Przed każdymi rozgrywkami oczekiwania są duże. Na pewno chcemy uplasować się w pierwszej szóstce. Myślę, że więcej będzie można powiedzieć po rundzie jesiennej. Wtedy okaże się mamy realne szanse na wysokie miejsce w lidze. Jestem optymistą. Pół roku, które przepracowaliśmy z trenerem Palą, ucząc się gry w systemie 4 4 2, powinno teraz zaprocentować.
Kibice Lecha dyskutują na jakiej pozycji powinien grać Piotr Reiss. Czy w pomocy, czy w ataku? Gdyby pan był trenerem, gdzie grałby kapitan Lecha?
- Na szczęście nie muszę rozstrzygać tego problemu. Jedno jest pewne. Piotrek doskonale radzi sobie zarówno jako pomocnik i jako napastnik.
Środowisko piłkarskie pasjonuje się aferą korupcyjną Świtu i Szczakowianki. Czy pana zdaniem karne zdegradowanie klubu z Jaworzna do II ligi było słuszną decyzją?
- Nie wiem jakie dowody miał PZPN. Po tej decyzji wydaje się, że musiały być one bardzo mocne. Tak jak koledzy z zespołu czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Na razie kary są bardzo surowe. Rozumiem rozgoryczenie piłkarzy obu drużyn. Szczakowianki, bo nie wiedzą co ich czeka i Świtu, bo dożywotnio stracili prawo wykonywania zawodu. A wiadomo jak teraz jest trudno znaleźć pracę.
Jak się panu udaje łączyć obowiązki młodego taty z obowiązkami na boisku?
- Na początku na pewno nie było lekko. Narodziny córeczki były niezwykłym przeżyciem. Teraz staram się jej poświęcić każdą wolną chwilę. To dla mnie kolejne wyzwanie. Na pewno nie przeszkadza mi to w grze, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej mobilizuje.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?