18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielkopolska sprząta po nawałnicy [ZDJĘCIA]

Redakcja
Dziesiątki zniszczonych gospodarstw, tysiące odbiorców bez prądu, odwołane zajęcia w szkołach, zerwane linie telefoniczne, niedziałające hydrofornie, to skutki potężnej wichury, która w poniedziałek wieczorem szalała nad południową Wielkopolską.

W Kaliszu i powiecie kaliskim strażacy interweniowali ponad 120 razy. Najgorsza sytuacja była na terenie gminy Blizanów, gdzie aż blisko 80 proc. gospodarstw w mniejszym lub większym stopniu zostało dotkniętych nawałnicą. Spustoszenia dokonał nie tylko wiatr, ale także ulewny deszcz oraz grad. Wichura zrywała dachy budynków. Nie brakuje też takich, które zawaliły się niemal do samych fundamentów. Tak było choćby we wsi Jastrzębniki, gdzie w jednym z gospodarstw został uszkodzony budynek mieszkalny, a stodoła, w której znajdował się kombajn oraz ciągnik zupełnie się zawaliła. Inny z domów nie wiadomo, czy w ogóle będzie nadawał się do zamieszkania.

Kataklizm w Blizanowie

- Noc spędziliśmy na styropianie w przedpokoju. Cała wieś pomogła zabezpieczyć sufit, żeby nie spadł nam na głowę. Reszta została zalana. Rok temu stawiałam nowy dach i jeszcze go nie spłaciłam. W jednej chwili wszystko straciłam. Murarz był, to stwierdził, że nie wie nawet od czego zacząć - mówi Zofia Woźniak, mieszkanka wsi Jastrzębniki.

W Jankowie wichura niemal cały budynek stodoły przestawiła na drogę. Przejazd został całkowicie zablokowany. Usuwaniem budynku zajęli się strażacy. Mieszkańcy podkaliskiej gminy Blizanów podkreślają, że jeszcze takiej potężnej nawałnicy nie widzieli.

- Ogień z nieba szedł i czarno się zrobiło jak w piecu. Zaczęło potężnie wiać i w dodatku zaczął bić grad - mówi jedna z kobiet.

- Kiedy zaczęło wiać, wszyscy schowaliśmy się do piwnicy, bo nie wiedzieliśmy co z nami będzie - mówi jedna z mieszkanek Łaszkowa, której dom w jednej chwili zamienił się w wielkie gruzowisko.

W Urzędzie Gminy w Blizanowie mieszkańcy mogą zgłaszać poniesione straty. Tutaj także uruchomiony został punkt wydawania plandek, które zabezpieczyć uszkodzone budynku.

- Na dzień dzisiejszy szacujemy, że około 75 do 80 proc. gminy zostało dotkniętych w mniejszym lub większym stopniu tym kataklizmem - ocenia Sławomir Czapski, sekretarz Urzędu Gminy w Blizanowie. - mamy problemy z dostawą prądu i jest to największe utrudnienie, ponieważ z tego względu nie działają nam cztery hydrofornie. Dlatego wodę pitną będziemy dostarczać we własnym zakresie dla około 5000 - 6000 mieszkańców.

Brak prądu sparaliżował też pracę samego urzędu. Agregat pozwolił na podłączenie jedynie dwóch komputerów. Przed południem udało się ponownie uruchomić centralę telefoniczną. Kilkoro pracowników otrzymało urlopy, bo ich domy również zostały uszkodzone. W porozumieniu z Kuratorium Oświaty samorząd zdecydował o zawieszeniu do czwartku lekcji w czterech placówkach, które ucierpiały podczas nawałnicy lub z powodu braku prądu. Są to Zespół Szkół w Blizanowie, Zespół Szkół w Jankowie oraz Szkoły Podstawowe w Jarantowie i Rychnowie.

Władze Blizanowa mówią wprost o stanie klęski żywiołowej. O wszystkim został poinformowany wojewoda.

- Liczymy, że już wkrótce poszkodowani mieszkańcy będą mogli otrzymać zasiłki do 6000 złotych - dodaje Sławomir Czapski. - Od środy w teren ruszą komisje, które będą rejestrować szkody.

W Stawiszynie poprzewracane drzewa zniszczyły szereg nagrobków na miejscowym cmentarzu. Wichura nie oszczędziła też drzewa w stawiszyńskim parku. W samym Kaliszu nie odnotowano poważniejszych strat. Połamanych zostało sporo drzew, głównie w zabytkowym Parku Miejskim. Drzewa przewracały się m.in. przy ulicach Częstochowskiej, Piłsudskiego, Granicznej, Babinej, Wrocławskiej czy Świętego Michała. Część tych ulic została częściowo zablokowana. Sporych rozmiarów gałąź spadła także na dach Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej.

Zerwanych zostało szereg linii energetycznych. Rano bez prądu były osiedla: Piwonice, Zielone Łąki, Dobrzec i Szczypiorno. Czasowe braki w dostawie prądu wystąpiły także na Majkowie, Piskorzewiu i w Sulisławicach. Energii zabrakło także w oczyszczalni ścieków w Kucharach. W pobliżu ronda na ulicy Poznańskiej zerwana została sygnalizacja świetlna

W gminach Skalmierzyce, Blizanów, Godziesze, Gołuchów, Koźminek, Stawiszyn, Żelazków bez prądu (według danych z godziny 13:00) pozostawało blisko 12000 gospodarstw domowych.

Miliony strat w Gołuchowie

Zniszczona trakcja, powalone drzewa, podmyte drogi i zrujnowani plantatorzy. Prąd może być dopiero za kilka dni. To skutki poniedziałkowej nawałnicy jaka przeszła nad Gołuchowem. W ciągu niespełna pół godziny, najbardziej ucierpiały trzy wsie: Macew, Kuchary i Borczysko. Straty sięgają setek tysięcy, jeśli nie milionów złotych. To czego nie zabrała w poniedziałek woda zniszczył grad i wichura. Żywioł nie oszczędził nawet cmentarza w Kucharach. Strat nie da się nawet oszacować.

Nawałnica zniszczyła kilkusethektarowy las. W Macewie rowy wypełnione są setkami ton cebuli, która jest tu podstawowym źródłem utrzymania rolników. Na prawo i lewo od drogi podmokłe pola usłane zniszczonymi plantacjami kukurydzy, buraków, kalafiorów, warzyw, szkółki drzew owocowych i pryzmami cebuli. - W jednej chwili straciłem niemal wszystko - mówi Dariusz Szczupak, plantator z pobliskiego Borczyska. - Woda zabrała mi 50 ton cebuli, której już nie sprzedam.

O wiele większe straty żywioł wyrządził w zabudowaniach gospodarczych i domach mieszkalnych. Co drugi rolnik stracił dach nad głową a stodoły rozsypywały się jak domki z kart. Kiedy nadciągnęła nawałnica Józef Zimny był akurat w stodole. - To tak szybko przyszło, że uciekłem do obory - mówi - W chwilę potem jak skryłem się w oborze, zawaliła się stodoła. Tu nie starczy sto tysięcy złotych, bo stodołę trzeba rozebrać i postawić od nowa.

W gospodarstwie Adamczaków wichura zabrała stodołę, zniszczyła maszyny i kombajn. Kilkadziesiąt krów nie ma co jeść, bo grad zniszczył kilka hektarów kukurydzy, która była przeznaczona na zielonkę. - Żyję na świecie 85 lat a takiego czegoś jeszcze nigdy nie widziałam. Na niebie było jedno pasmo ognia - zapewnia Bronisława Adamczak - Wszystko zostało zrujnowane, zboże, słoma, nawet siano jest zamoknięte. Właściciel gospodarstwa Marek Adamczak ocenia, że straty mogą sięgnąć nawet pół miliona złotych.

Do mieszkania Waldemara Maciaszka woda wdzierała się nawet oknami. Przez pół nocy zbierał wodę i naniesioną przez nią maź. Podłogi ma już do wymiany. - Na pół metra nic nie było widać, grad wybijał szyby a z nieba lała się ściana wody - mówi. - Niebo nie przestawało błyskać a grzmotów nie było słychać. Takiego czegoś jeszcze nie widziałem.

W Kucharach Władysławowi Staszakowi wichura zerwała dachy z obu budynków. - Zrobiło się nagle ciemno i po podwórzu zaczęły gwizdać tylko płyty. Jak żyję 80 lat, czegoś takiego nie widziałem - mówi.

Błażeja Mikołajczaka nawałnica zaskoczyła w Gołuchowie. Kiedy żona zadzwoniła mu , że zawaliła się stodoła, pobiegł do domu. - Biegłem co sil w nogach ale zobaczyłem już tylko ruiny. Silosy ze zbożem uratowałem, ale teścia zabrali mi do szpitala, tak się wszystkim przejął - mówi Błażej Mikołajczak.

W Borczysku w jednym z gospodarstw uszkodzona chlewnia a w niej uwięziona maciora z 10 prosiętami. Ludzie boją się tam wchodzić, bo dach grozi zawaleniem. - Nawet nie wiem czy te zwierzęta żyją. Ponadto sześć przyczep pełnych cebuli i jakieś 700 pełnych worków jest w wodzie. Co teraz będzie? - pyta zrozpaczona Arleta Gwiazdowska.

Nawałnica zniszczyła też ośrodek turystyczny w Gołuchowie. W Gołuchowskim Ośrodku Turystyki i Sportu mieści się 35 domków letniskowych, 15 z nich zostało zniszczonych. Na terenie ośrodka leżało mnóstwo powyrywanych drzew i gałęzi. Pracownicy do rana zabezpieczają teren ośrodka. Nawałnica zniszczyła domki, w których przebywali wczasowicze, na szczęście nikomu nic się nie stało. Dyrektor Paweł Mencel nie był w stanie określić wysokości strat, które powstały. Na pewno dwa domki uległy całkowitemu zniszczeniu.

Trąba powietrzna w powiecie konińskim

W regionie konińskim nawałnica największe szkody wyrządziła w powiecie kolskim. Huraganowy wiatr, ulewa i grad wielkości dużej śliwki poczyniły prawdziwe spustoszenia w gminach Kłodawa, Olszówka i Chodów. Kolscy strażacy otrzymali kilkadziesiąt zgłoszeń o zerwanych dachach, uszkodzonych budynkach i powalonych drzewach.

- To była trąba powietrzna. Szła wąskim pasem, ale dość intensywnie. Poważnie zniszczonych budynków jest ze 30. Drugie tyle uszkodzonych. Ale nie wiem, czy nie większe straty będą po gradobiciu. Z kukurydzy zostały badyle, nowe zasiewy rzepaku, zbóż ozimych, czy poplonu wyglądają jak ściernisko, buraki, kapusta, kalafiory - poszatkowane - relacjonuje Józef Chudy, burmistrz Kłodawy.

Epicentrum żywiołu znajdowało się pomiędzy Kłodawą a stacją kolejową w Pomarzanach Fabrycznych. Tam jest najwięcej szkód. Komisja z magistratu objeżdża wsie i szacuje straty.

W powiecie konińskim strażacy interweniowali przeszło 50 razy. W Przyjmie (gmina Golina) i w Józefowie (gmina Kleczew) z dwóch domów pozrywało dachy. W Grabienicach na pusty autobus przewróciło się drzewo. Z bloku przy ulicy Legionów w Koninie wiatr pozrywał rynny.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto