Polska nazwa - Kamienie Pamięci - to tłumaczenie niedokładne. Inicjator akcji, berliński artysta Gunter Demnig nazwał swój projekt "stolpersteine", czyli "kamienie-potykacze". O upamiętniające dawnych żydowskich mieszkańców kamienie potknąć się jednak nie można - są wmurowywane w chodniki, a przechodnie widzą tylko kwadratową (o boku 10 centymetrów) tabliczkę ze wskazaniem ofiary nazistów.
- Kamienie Pamięci powinny nam towarzyszyć w życiu codziennym i przypominać o naszych dawnych sąsiadach i okrucieństwie nazizmu - tak uzasadnia apel dr Marek Daniel, wiceprzewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów Oddział w Poznaniu. - U Żydów na grobach nie kładzie się kwiatów, ale kamienie i Gunter Demnig wspaniale trafił ze swoim pomysłem - uważa dr Daniel, ale przesłanie na bruku nie ogranicza się do jednej grupy etnicznej. Na tabliczkach w Niemczech przypominane są nie tylko żydowskie ofiary nazizmu, ale też wysiedlani i eksterminowani podczas II wojny światowej Romowie, świadkowie Jehowy, katolicy, a także homoseksualiści i członkowie lokalnych ruchów oporu.
Towarzystwo chce zainteresować projektem władze regionu Wielkopolski - od marszałka województwa, po starostów, prezydentów, burmistrzów i wójtów. Apel o wsparcie pomysłu kamieni i ich "zainstalowanie przed domami będącymi ostatnimi, dobrowolnie wybranymi miejscami zamieszkania ludzi pochodzenia żydowskiego - ofiarami nazizmu" trafił do Alicji Kobus, przewodniczącej Gminy Żydowskiej w Poznaniu.
- Pomysł w moim odczuciu jest dobry i warto go propagować. Społeczność żydowska żyła w Wielkopolsce przez wieki i współtworzyła naszą piękną ojczyznę. Skupiłabym się jednak na miejscach, w których Żydzi się modlili, czyli na synagogach i domach modlitw, a także na świętych cmentarzach. Myślę też, że Kamienie Pamięci mogłyby stanąć przed domami starców i przed szkołami. Jeśliby władze samorządowe wyraziły zgodę na ich ustawienie i sfinansowały ten projekt, byłabym im bardzo wdzięczna - mówi Alicja Kobus.
- Najpierw chodzi nam o akceptację społeczną projektu, a potem będziemy mówić o kosztach. Chodzi o to, że nasze społeczeństwo miało sąsiadów, którzy nagle zostali wyprowadzeni. Wiem, że starsi ludzie pamiętają kto gdzie mieszkał. Przez wiele lat istniała zmowa milczenia na ten temat, nie było to też poprawne politycznie - twierdzi dr Marek Daniel.
Największą liczbę mieszkańców pochodzenia żydowskiego odnotowano przed wojną w Kaliszu - 27 tysięcy. W Poznaniu było ich 2000, w Lesznie kilkuset. W granicach przedwojennego województwa Poznańskiego - 55 tysięcy.
Więcej w papierowym wydaniu Głosu Wielkopolskiego
Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?