– Mówimy o jednej z najstarszych wierzb w Poznaniu, rosnącej na Górczynie, o obwodzie pnia 530 centymetrów – mówi Bartosz Kolenda, mieszkaniec zaangażowany w ochronę wierzb. – Oprócz niej jest tu jeszcze siedemnaście innych drzew, o obwodach od 180 cm, które mogą być wycięte, w zamian za nasadzenie od 1 do 5 sadzonek za jedno duże drzewo, bo w miejscu w którym rosną przez około 100-150 ostatnich lat ma powstać nowy blok. Zostały wydane warunki zabudowy dla tego terenu, widzieliśmy mapki z trzema planowanymi inwestycjami w rejonie ulic Dmowskiego, Krauthofera i Góreckiej, z których jedna jest już rozpoczęta. Miasto Poznań wydaje warunki zabudowy dla planowanej inwestycji zgadzając się na takie rozwiązania, a to wszystko na terenach podmokłych, które ponoć w dobie zmian klimatu są szczególnie cenne jako element małej retencji.
Wierzby rosną na działkach prywatnych, tuż przy granicy projektowanego parku Nowe Gowitry. Mieszkańcy uważają, że gdyby miasto było zainteresowane wykupieniem działek, na których od lat nic się nie dzieje, nie ma zabudowy, a króluje przyroda, wierzby można byłoby włączyć do parku. Rozmawiali już o tym z zastępcą prezydenta miasta Bartoszem Gussem, próbowali też zainteresować będących w środę na MTP radnych miejskich. Co więcej - niektóre z wierzb, szczególnie tę największą - chcą w najbliższych dniach zgłosić do miana pomnika przyrody, co być może pozwoliłoby je ocalić.
Tymczasem formalnie miasto wydało warunki zabudowy. W poniedziałek 27 czerwca rozpoczęło też II etap konsultacji społecznych dotyczących projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego „W rejonie ulic R. Dmowskiego i Góreckiej” w Poznaniu. Do 11 lipca można składać opinie i propozycje zmian do projektu, opublikowanego przez Miejską Pracownię Urbanistyczną.
– W dokumentach potrzebnych do wydania warunków zabudowy jest informacja o tych drzewach i mimo, że ich wymiar według obowiązującego rozporządzenia kwalifikuje je do ochrony pomnikowej to żaden z urzędników wydających dokument nie zwrócił na to uwagi – dodaje Bartosz Kolenda. – Tak miasto dba o dobrostan poznańskich drzew. Teraz mieszkańcy walczą o ich zachowanie. Boją się, że na tym terenie, gdzie teraz rosną wierzby, powstaną budynki wielorodzinne, co wynika m.in. z wizualizacji przy konsultowanym projekcie.
Mieszkańcy poprosili już o spotkanie z deweloperem, który według ich wiadomości może być związany z potencjalną budową. Chcą uzyskać jego zapewnienie co do tego terenu.
– Nie da się ukryć, że na Górczynie rządzą deweloperzy, pracujący nie na miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, bo tego nie ma od lat, ale na warunkach zabudowy; w efekcie powstają takie twory, jak geokrata, będąca drogą dojazdową i parkingiem, a formalnie udająca powierzchnie biologicznie czynną – mówi Anna Gulczyńska, mieszkanka Górczyna, broniąca wierzb. – Miasto zachowuje się co najmniej dziwnie, bo z jednej strony zastępca prezydenta przyjeżdża do nas na miejsce, widzi torfowisko i wierzby, i zapewnia, że widzi potrzebę ochrony tego terenu, a trzech radnych pisze w tej sprawie interpelację. Z drugiej strony, miasto wydało wczoraj warunki zabudowy, do tego dwóm osobom mieszkającym na tym terenie, przy ul. Wrońskiego, wysyła w piątek wezwanie, by zgłosiły swoje uwagi, dając na to pięć dni, przy czym dokumenty przekazało w poniedziałek, czyli czwartego dnia. Sygnały o zasypywaniu torfowisk przez dewelopera też nie robią na nikim wrażenia. Co nie dziwi, skoro w projektowanym parku miasto zaplanowało drogę szybkiego ruchu i rondo.
Mieszkańcy spotkali się w czasie sesji rady osiedlowej i po raz drugi - na działkach z wierzbami. Chcą ich bronić, ale nie wiedzą, czy mają na to szanse...
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?