Parlamentarzyści SLD zwrócą się do NIK o przeprowadzenie kontroli
w Wielkopolskich Tartakach Witar. To efekt naszych publikacji dotyczących
tej państwowej spółki opanowanej przez działaczy SLD.
Ujawniamy od ubiegłego roku okoliczności upartyjnienia Wielkopolskich Tartaków przez lewicę. Opisywaliśmy sposób, w jaki rządy sprawował tam zarządca komisaryczny Paweł Grześkowiak, jednocześnie przewodniczący zarządu miejskiego partii w Poznaniu. Podczas wyborów siedziba państwowej firmy służyła celom partyjnym. Grześkowiak zwalniał pracowników krytykujących go, angażował kolegów partyjnych. Zarządcę odwołano, lecz objął on funkcję prezesa fabryki parkietów w Biadkach. Jego zastępcą został Grzegorz Karolczyk, także działacz SLD.
Spróbują wyciszyć?
Efektem naszych publikacji jest dyskusja w wielkopolskim SLD na temat sytuacji w partii i działalności młodych działaczy w Witarze. - Oni będą dążyć do wyciszenia spraw, które mogą zaszkodzić partii w regionie - mówi o postawie kierownictwa jeden z działaczy. W tym czasie partyjni członkowie zarządu miejskiego SLD odwracają uwagę od sytuacji w spółce sugerując, że ostatnie zamieszanie jest rezultatem walki frakcyjnej w wielkopolskim SLD - aktywności osób niechętnych próbującej odzyskać partyjne wpływy Krystynie Łybackiej. Według ich sugestii - cytowanych przez lokalny dodatek do ,,Gazety Wyborczej” - publikacje ,,Gazety Poznańskiej’’ powstały z inspiracji działaczy stojących w opozycji do Łybackiej.
- Wiedziałem, że tak będzie. Oni dzielą i rządzą w państwowej spółce, a jeżeli ktoś chce ich za to rozliczyć, to znaczy, że atakuje Łybacką z inspiracji wojewody i przewodniczącego Nowickiego - mówi jeden z działaczy. - Najgorsze, co może się teraz dla partii wydarzyć, to wyciszenie afery Witaru.
Inny działacz SLD twierdzi, że był mimowolnym świadkiem rozmowy Krystyny Łybackiej z młodymi działaczami partyjnymi. - Oberwało się im od Krystyny za to, że zamiast wyciszyć sprawę po aferach związanych z Grześkowiakiem, narobili jeszcze większego zamieszania. Teraz będzie kłopot, bo członkowie kół partyjnych głośno domagają się wyjaśnienia sprawy Witaru - twierdzi. Temat ten ma być wkrótce omawiany, podczas wojewódzkiego zjazdu SLD.
Wiedziała? Inspirowała?
Działacze SLD dzielą się obecnie na dwie grupy. Jedni twierdzą, że Krystyna Łybacka nie wiedziała o istnieniu spółki DLS, należącej do działaczy SLD, prowadzącej podobną działalność do Witaru. Inni mówią, że wiedziała o tym od początku, ale gdy zrobiło się zamieszanie nakazała Markowi Nawrotowi, sekretarzowi wojewódzkiemu i Robertowi Baranowskiemu, wiceprezesowi Witaru pozbycie się udziałów w DLS.
Według nieoficjalnych informacji prezes Witaru Grzegorz Karolczyk, po ukazaniu się tekstu w ,,Gazecie Poznańskiej”, zamierzał się podać do dymisji. Wojewódzkie władze SLD poradziły mu jednak, by pozostał na stanowisku. W przeciwieństwie do swych dwóch zastępców, działających jeszcze w czasach Pawła Grześkowiaka, ma on opinię osoby nie związanej z Krystyną Łybackiej.
Nocna spowiedź
_Sytuacja w Witarze była głównym tematem piątkowego posiedzenia zarządu wojewódzkiego SLD. W czasie wieczornego spotkania przed zarządem tłumaczył się sekretarz rady wojewódzkiej SLD Marek Nawrot. Do niedawna zaangażowany był w spółkę DLS, związaną z Witarem. Na spotkaniu nie było Pawła Grześkowiaka, szefa poznańskiego SLD, byłego szefa Witaru, dziś prezesa fabryki w Biadkach. Marek Nawrot przedstawił, poprawiającą się według niego, sytuację finansową firmy. Publikacje “Gazety Poznańskiej” uznał, za polityczny atak. Oficjalny komunikat ze spotkania określił zarzuty prasowe wobec Nawrota za „krzywdzące i bezpodstawne”. _AR
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?