Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Witka i Risky dotarli do Limy!

Redakcja
Dwójka młodych Polaków wraca z emigracji w Londynie do Poznania - ale dookoła świata! Na początku swojej wyprawy wylądowali w Madrycie, a stamtąd polecieli do Limy!

Na początku chcieliśmy wszystkim podziękować za cieple słowa i dobrą energię wysyłaną do nas w mailach/smsach/komentarzach. One naprawdę dają nam silę i przepraszamy, że nie byliśmy w stanie na wszystkie odpowiedzieć.

Ostatni dzień przed odlotem upłynął nam głównie na czyszczeniu mieszkania. Późnym wieczorem pojechaliśmy na Heathrow, by noc przed odlotem spędzić w poczekalni terminala 3. Po znalezieniu odpowiednio wygodnego kąta, rozłożyliśmy nasze maty i ze zgroza przyglądaliśmy się pracownikom budowlanym, którzy pojawiali się jak grzyby po deszczu. Im bliżej północy, tym ich było więcej. Do tego ciężki sprzęt głośnowrzeszczący. O zgrozo, po 10 minutach niepewnego odpoczynku i wpatrywania się w cudze buty i podłogę padł tekst Riskiego: „A w Poznaniu na lotnisku to posadzka jest z granitu. Nie to co tutaj na Heathrow – jakiś tani gres”.  To masz. Pierwszy powód by wracać do Poznania.

Z samego rana, po nocy pełnej snu przy akompaniamencie wiertarek, szurania i głośnych dowcipów budowlanych podążyliśmy w kierunku samolotu po Madrytu. Po drodze zważyliśmy bagaże i siebie. Wyszły z tego dwie wiadomości – dobra i zła. Dobra, że suma naszych pakunków wynosi 33 kg. Zła wiadomość to to, że Witka wazy 65 kilo.  Stan wagowy rzeczy i nas ulegnie zapewnie zmianie w najbliższym czasie. Nie możemy się tego doczekać. Szczególnie Witka.

Po godzinie spędzonej w oszałamiającym lotnisku Barajas w Madrycie (z marmurowymi posadzkami, tym razem bez komentarza ze strony Riskiego) wsiedliśmy do ogromnego airbusa tylko po to, aby dowiedzieć się, iż na naszych miejscach siedzi jakiś uparty Peruwiańczyk. Nieporozumienie przy numerowaniu biletów. Zaproponowano jednemu z nas miejsce w klasie biznes… Niestety ważniejsze było dla nas być razem przez te następne 12 godzin lotu. Do klasy business udał się więc uparty Peruwiańczyk. Ech, farciarz. Pomachaliśmy Europie na pożegnanie. I ruszyliśmy w kierunku Poznania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto