Wreszcie po Argentynie

W ciągu najbliższych tygodni firmy działające w systemie argentyńskim zostaną
zdelegalizowane. Ale uwaga - przez ten czas trzeba szczególnie uważać na wszelkie „kredyty”.

Wielkimi literami: Kredyty! A poniżej, już mniejszymi: Nie możesz dostać? Przyjdź do nas. Taki napis sugeruje, że ogłoszeniodawca jest nam gotów udzielić kredytu. Naszych złudzeń nie rozwiewa człowiek, który szybciutko pokazuje umowę i każe ją podpisać. Nie rozwiewa, bo wie, że kredyty w Polsce mogą udzielać tylko banki. Każdy kto twierdzi inaczej - kłamie.

Ale firmy działające w systemie argentyńskim nigdy też się nie przyznają, że tak właśnie robią.

One „pożyczają”, „pomagają”, „finansują”. W rzeczywistości kończy się tak, że pokrętnie sformułowana umowa każe klientowi takiej firmy płacić, płacić, płacić. Pieniądze można zobaczyć dopiero wtedy, gdy uzbierana przez taką firmę od wszystkich klientów suma wystarczy na zadowolenie jednego klienta. Pozostali muszą czekać dalej. Często okazuje się później, że koszty zdobycia takich pieniędzy są większe niż bankowy kredyt.

Dwa lata do końca

Za kilka tygodni, o ile przeciwny przyjętej w ubiegły czwartek ustawie nie będzie Senat i prezydent, wejdzie w życie ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, zakazującą działania firm w systemie argentyńskim. To sposób na rozwiązanie problemu

z którym nie mogły sobie poradzić prokuratury, sądy, ani nawet Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który zasypywany skargami, zawsze był w tyle za „argentyńczykami”. Posłowie zdecydowali, że firmy, które parały się działalnością w systemie argentyńskim będą mogły funkcjonować nadal, ale nie kontynuując takie działalności. Wprowadzili jednak zapis, na mocy którego każda z takich firm w ciągu dwóch lat po wprowadzeniu ustawy musi wypełnić zobowiązania wobec klientów z którymi podpisała wcześniej umowy. A od momentu wejścia w życie ustawy nie będzie mogła zawierać już żadnych nowych umów.

System to system

I jest jeszcze jedna nowość: dotychczas firmy działającej w systemie argentyńskim unikały odpowiedzialności, bo twierdziły na przykład, że ich system jest inny. Ustawa szczegółowo opisuje system konsorcjalny. Według ustawy system argentyński to taki, w którym klienci zrzeszają się w grupy (lub bez zrzesza ich firma), podpisują umowę z daną firmą i wpłacają co miesiąc określoną kwotę. Część z tych pieniędzy trafia do firmy, a pozostała kwota jest przeznaczana na pożyczki dla członków systemu. Oznacza to, że osoby, które otrzymują pożyczki, same je sobie finansują. Firmy działające w systemie wykorzystywały oszukańczy mechanizm. Klienci, gdy orientowali się, że wpadli w pułapkę - próbowali odzyskać pieniądze. Wtedy okazywało się, że nie zezwala na to umowa, lub firma pobiera od wpłaconych pieniędzy ogromną prowizję. Często okazywało się też, że taka firma po prostu... znikała.
Oczywiście wiadomo, że firmy działające w systemie argentyńskim nie znikną od razu. Ale osobom je prowadzącym będzie teraz groziło 5 lub 8 lat więzienia - w zależności od skali popełnionego przestępstwa.

Argentyńskie kameleony

Przez ostatnia lata opublikowaliśmy kilkadziesiąt artykułów o ludziach nabranych przez firmy działające w systemie argentyńskim. Niestety - niewiele pomagało. Zdarzało się, że dzwonili do nas ludzie z pytaniem: którą z takich firm wybrać. A oszuści, kiedy publikowaliśmy już nazwy ich firm - po prostu te nazwy zmieniali. Zmieniali też adresy, telefony. A grono oszukanych rosło...