Wybuch na Dębcu: Ci, którzy przeżyli nie mają nic, ale dziękują za życie i za pomoc [ZDJĘCIA]
Wybuch na Dębcu: Ci, którzy przeżyli nie mają nic, ale dziękują za życie i za pomoc
- Pracuję wraz z młodszym bratem Kajetanem jako ochroniarz w biurowcu Enei. Miałem zmianę 24-godzinną. Do pracy wyszedłem przed godziną 7. Kiedy dowiedziałem się co się stało przyjechałem szybko do rodziców na dwie godziny. Cieszę się, że moja rodzina jest cała i zdrowa. Wydarzyła się tragedia, ale najważniejsze, że jesteśmy razem - mówi syn Magdaleny, Michał Sawicki, pocieszając mamę. - Na razie mam dwa dni wolnego, ale nie biorę urlopu. Teraz tym bardziej pieniądze są nam bardzo potrzebne. Nie mamy nic. Z domu rodzice wyszli w tym co mieli - opowiada Michał. W czwórkę także zajmowali 30-metrowy lokal na 28 Czerwca. Teraz do dyspozycji mają dwa pokoje hotelowe. - Płaciliśmy 500 złotych czynszu. Kamienica od lat nie była remontowana. Nikt nie interesował się jej stanem, nikt więc nie zainteresuje się co dalej z nami się stanie - martwi się Michał. Chociaż starają się nie myśleć o stratach materialnych, jakie ponieśli, rodzina boi się o swoją przyszłość. - Najważniejsze dokumenty. Co z nimi? Strażacy wydobędą je spod tych gruzów? Syn jest po wypadku, tam była cała jego dokumentacja leczenia - załamuje ręce Magdalena. Na razie wypłacono każdej z osób poszkodowanych z Miejskiego Ośrodka Rodzinie w Poznaniu po 1500 złotych. Przejdź do kolejnego zdjęcia --->