Wyłączyć z gry indywidualności

W sobotę pańscy podopieczni łatwo uporali się z GKS Bełchatów. Jednak teraz czeka ich o wiele trudniejsze zadanie.

- Zdajemy sobie z tego sprawę, ale nikt w mojej drużynie nie boi się Groclinu. W meczu z GKS chcieliśmy zrealizować dwa cele. Zainkasować komplet punktów oraz przełamać się psychicznie. Piłkarze wypełnili swoje zadania i pokazali na boisku niesamowitą ambicję. Tego oczekuję również w jutrzejszym spotkaniu.

Macie ułatwione zadanie, ponieważ rywale grają w bardzo okrojonym składzie.

- Rzeczywiście, ale z tym wiążą się trudności z rozpracowaniem rywala. Werner Liczka może wprowadzić zmiany w składzie i nie wiem, czy trafimy z taktyką. Mimo osłabień czeski szkoleniowiec i tak ma do dyspozycji sporo indywidualności. Na pewno w pierwszym rzędzie trzeba uważać na bardzo szybkich napastników. Zarówno Adrian Sikora jak i Piotr Rocki są trudni do upilnowania i chwila nieuwagi może się źle skończyć. Poza tym o sile grodziszczan decydują także inni piłkarze, Marcin Zając, Michał Goliński czy Mariusz Pawlak.

Pan nie ma większych problemów z kontuzjami?

- Wiadomo, że już w tym roku nie zobaczymy na boisku Filipa Burkhardta, Arkadiusza Bąka i Mateusza Bartczaka. Cały czas staramy się, by doszedł do siebie Iljan Micanski, który naciągnął mięsień przywodziciela.

Ostatnio Amica nie miała najlepszej passy. Co pan zmienił w drużynie, że ta z łatwością ograła GKS Bełchatów?

- W nasze poczynania wkradł się marazm i trzeba było tchnąć w ten zespół nowego ducha. Nie mogę powiedzieć, że dokonałem jakiejś rewolucji. Po prostu zmieniłem trochę formę zajęć i wprowadziłem więcej zabawy.

Podoba się panu taki scenariusz: Amica wygrywa wszystkie trzy mecze do końca rundy, a Krzysztof Chrobak zostaje pierwszym trenerem także wiosną?

- To byłby piękny scenariusz. Nie boję się wyzwań i jeżeli zarząd podjąłby taką decyzję, nie miałbym nic przeciwko.