"Władza, pieniądze, ambicje, awans społeczny powodują, że nawet z najbardziej prawego i uczciwego człowieka można zrobić ludzką świnię zdolną do najgorszych okropieństwo". Tak o najnowszym filmie Macieja Pieprzycy mówi Arkadiusz Jakubik. W "Jestem mordercą" ta transformacja dokonuje się z przyzwoleniem władzy. I całego społeczeństwa.
Historia domniemanego polskiego seryjnego mordercy, wampira z Zagłębia, służy jedynie za punkt wyjścia. Nie brutalne zabójstwa kobiet są tu jednak osią wydarzeń. Na pierwszym planie wraz z czasem trwania filmu coraz pewniej i bezczelniej rozpycha się rzeczywistość Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, gdzie bardziej od prawdy liczą się odtrąbiony sukces i wódka wypita z pierwszym sekretarzem.
Pieprzyca powoli i metodycznie spycha bohaterów - a razem z nimi widzów - w niepomierną pustkę. Przewodnikiem wycieczki po beznamiętnym Zagłębiu lat 70-tych jest młody porucznik Janusz Jasińki (Mirosław Haniszewski). Wie, że z chwilą przejęcia dowodzenia w grupie zajmującej się sprawą wampira wstępuje na minę. Nie wie jeszcze tylko, jaka jest siła jej rażenia.
Przykładny ojciec i wzorowy milicjant początkowo robi wszystko, żeby się wykazać. Jest ambitny, a jego intencje są szczere, proponuje więc niekonwencjonalne rozwiązania, sięga po fachową literaturę zza żelaznej kurtyny, szuka prawdy wypalając po nocach jedną paczkę papierosów za drugą. Moment, w którym udaje się schwytać podejrzanego Wiesława Kalickiego (Arkadiusz Jakubik) i ogłosić sukces niezawodnej przecież milicji jest początkiem końca obu głównych bohaterów.
W trudnych czasach PRL-u za zasługi płaci się służbowym mieszkaniem, czekoladą i zagranicznymi papierosami, więc Jasiński ukrywa błędy w śledztwie. Przekonani o finale sprawy przełożeni uciszają sumienia morzem wódki i gratulacjami bez końca. Co dalej?
„Jestem mordercą” to tylko z pozoru powierzchowna opowieść o słusznie minionych czasach. W jednej ze scen z ust radzieckiego oficera, postaci zupełnie bez znaczenia dla fabuły, pada, że w Związku Radzieckim „wampirów nie ma”. Ale w Polsce Ludowej Pieprzycy wampirami są wszyscy. Wytresowany przez system i obojętny na to co się z nim stanie Kalicki, jego żona łasa na milion złotych za pomoc w schwytaniu mordercy, w końcu nawet dzieci, które składają fałszywe zeznania. Wampirem jest Jasiński kupujący przyjaźń Kalickiego za swojską kiełbasę i mecz Górnika Zabrze, a sprzedający jego życie za kolorowy telewizor od pierwszego sekretarza. Krew i życie wysysają z otoczenia przełożeni porucznika, który ten sam mechanizm stosuje wobec swoich podwładnych, rodziny i przyjaciół.
Zdania wywołujące trzęsienia ziemi padają w "Jestem mordercą" często, choć tylko jedno z nich jest wykrzyczane. "Zabijałem czy nie zabijałem?" pyta zdesperowany Kalicki. To nie jest ważne dla śledczych. Choć w filmie umiera tylko skazany na stryczek domniemany wampir z Zagłębia, tak naprawdę martwi są wszyscy.
Arkadiusz Jakubik: Z najbardziej uczciwego człowieka można zrobić ludzką świnię
Agencja TVN
Źródło: Głos Wielkopolski
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?