Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabity w obronie

Krzysztof M. KAŹMIERCZAK
Rys. P. Tomaszewski
Rys. P. Tomaszewski
Znaleziony w Poznaniu zasztyletowany Ukrainiec okazał się nie ofiarą mordercy, lecz sprawcą napadu z bronią w ręku pod oddalonym o 180 km Myśliborzem.

Znaleziony w Poznaniu zasztyletowany Ukrainiec okazał się nie ofiarą mordercy, lecz sprawcą
napadu z bronią w ręku pod oddalonym o 180 km Myśliborzem. Okoliczności zabójstwa,
którego nie było, wyjaśniono dzięki nieprzeciętnemu wysiłkowi poznańskiego policjanta.

Przed dwoma miesiącami informowaliśmy o zamordowanym Ukraińcu znalezionym pod zakładami Cegielskiego. Ciało L. odkryli 8 października w nocy patrolujący okolice fabryki ochroniarze. Sekcja zwłok wykazała, że mężczyzna umarł od ciosu nożem w okolice serca.

Zabójstwo bez motywów

Przy denacie znaleziono pieniądze i dokumenty - co wykluczyło materialne podłoże mordu i postawiło pod znakiem zapytania ewentualne motywy porachunkowe. Brak narzędzia zbrodni i jakichkolwiek śladów przestępstwa nie nastrajał policjantów optymistycznie. Ich wysiłki nie dawały rezultatu, chociaż sprawdzili zapisy z okolicznych kamer, przetrząsnęli studzienki kanalizacyjne i zrobili wywiad wśród mieszkających w Poz- naniu obywateli b. ZSRR. Zapowiadało się na to, że będzie to pierwsze niewyjaśnione w tym roku zabójstwo w stolicy Wielkopolski.
Prowadzący sprawę policjant przyjął, że L. znalazł się w Poznaniu przypadkowo, a przestępstwo, którego padł ofiarą miało miejsce gdzie indziej. Zaczęto badać przeszłość denata, jego układy towarzyskie oraz sygnały o niewyjaśnionych przestępstwach z całego kraju.

Prawda z telefonów

L. zamieszkiwał na Śląsku, miał żonę Polkę. W ub. roku skazano go w Szczecinie za paserstwo. Żona Ukraińca u- trzymywała, że 7 października br. wyjechał on pociągiem do Szczecina. Miał odwiedzić kolegę, którego poznał w areszcie. Kobieta zapewniała, że mąż dzwonił do niej z pociągu informując, że podróż przebiega spokojnie. Analiza bilingów telefonicznych potwierdziła, że kontaktowała się ona z L. Okazało się jednak, że w tym czasie cały był on wciąż na Śląsku. Na to wskazywały dane od operatora komórkowego, który rejestruje w zasięgu jakiego nadajnika znajdują się telefony komórkowe w chwili nawiązywania połączenia.

Policjanci zajęli się ustalaniem, co L. mógł robić w tajemnicy przed żoną. Okazało się, że tego samego dnia również do Szczecina (rzekomo po części do auta) wybrał się ze Śląska inny Ukrainiec ożeniony z Polską - M., kolega przyszłego denata. Uwagę policjanta zwróciła zbieżność danych z bilingów L. i M. oraz danych o lokalizacji ich telefonów. Prowadziły one do województwa lubuskiego, a następnie wielkopolskiego.

Brygada kontrolna

Wyjaśniający sprawę zabójstwa policjant skojarzył, że
7 października pod Myśliborzem (woj. lubuskie) napadnięto na Białorusinów. Przebito koło w ich ciężarówce, a gdy zatrzymali się, by je wymienić, zaatakowało ich kilku uzbrojonych mężczyzn podających się za ,,brygadę kontrolującą drogę’’. Zranili jednego z Białorusinów, A., w czoło. Wówczas mężczyzna wyrwał napastnikowi nóż. Doszło do szamotaniny. A. wymachiwał na oślep nożem, ale został rozbrojony. Napastnicy zabrali pieniądze i odjechali. Zostawili jednak nóż, który A. schował w aucie.
Na szczęście ofiarom napadu pobrano krew do badań na obecność alkoholu. Tych próbek użyto w Poznaniu do badań genetycznych śladów znalezionych na nożu. Wykazały one, że znajduje się na nim krew A. i... L. Oznacza, to, że Ukrainiec stał się przypadkową ofiarą broniącego się Białorusina. Skutki odniesionej rany L. odczuł najprawdopodobniej dopiero podczas ucieczki z miejsca napadu. Widząc, że umiera bandyci porzucili go, przejeżdżając przez Poznań.

Przypadkiem znaleziony kolega

Przyciśnięty przez policjantów M. przyznał się, że to on zostawił L. w Poznaniu. Twierdzi, że jadąc z Gorzowa przypadkiem... znalazł kolegę leżącego na poboczu drogi. Ewentualnym uczestnictwem M. w napadzie na Białorusinów zajmie się już policja z Myśliborza. Być może jeszcze w tym tygodniu otrzyma ona zgromadzony w Poznaniu obszerny materiał dowodowy.

Przedłużającego się z powodu długiego (prawie 2 miesiące) wykonywania ekspertyzy genetycznej finału sprawy ,,nie doczekał’’ policjant, który rozgryzł zagadkę rzekomego morderstwa. Z Komendy Miejskiej awansowano go do Centralnego Biura Śledczego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto