Zamieszki w Poznaniu po Czarnym Proteście, policjanci w szpitalu
Źródło: TVN24 / x-news
- W (...) pokojowej demonstracji brały udział głównie kobiety. Czy rzeczywiście takie działania oddziałów prewencji, jak rozpylenie gazu, szarpanie jednej z uczestniczek, naruszenie nietykalności cielesnej dziennikarza redakcji telewizyjnej oraz zatrzymanie uczestników były adekwatne do zaistniałej sytuacji? Czy uczestniczący w Czarnym Proteście - głównie kobiety - stanowili realne zagrożenie dla osób ewentualnie przebywających w biurze poselskim PiS, w pobliżu którego zgromadzili się po przejściu z placu Mickiewicza? - pyta prezydent w piśmie do komendanta policji. - Proszę więc o wyjaśnienie czy gotowość oddziałów prewencji, zabezpieczających biuro poselskie PiS z psami to własna inicjatywa Komendy Wojewódzkiej Policji czy polecenie Wojewody Wielkopolskiego.
Prezydent w piśmie dodaje też, że policja nie interweniowała tak jak w poniedziałek, gdy wzywana była do turnieju sportowego "w czasie którego promowano prawnie zabronione symbole" i wytyka policji brak reakcji "na odpalanie środków pirotechnicznych na stadionie piłkarskim czy publikowanie transparentów z hasłami obrażającymi osoby niepolskiej narodowości".
Głos w sprawie zabrała także poznańska Nowoczesna. Zarzuciła miastu niezapewnienie bezpieczeństwa manifestującym.
- Podobne demonstracje odbywały się w całej Polsce, ale to Poznań pokazał, jak nie należy tego robić. (…) Oczekiwalibyśmy co najmniej tak skutecznych środków jak w przypadku sobotniego Marszu Równości, który odbył się z udziałem Prezydenta Poznania - czytamy w oświadczeniu poznańskiego koła partii.
Poniedziałkowy Czarny Protest przebiegał w Poznaniu i innych miastach pokojowo. Jednak, kiedy około godz. 18 w stolicy Wielkopolski zakończyła się oficjalna manifestacja, część osób przeszła pod siedzibę PiS.
- Było to około półtora tysiąca ludzi. Problemy zaczęły się, kiedy kilkunastoosobowa grupa zaczęła rzucać w policjantów kamieniami i materiałami pirotechnicznymi - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Użyty został także gaz łzawiący.
- Widziałam kilku chłopaków w kominiarkach, którzy prowokowali policję. Funkcjonariusze długo byli cierpliwi, ale w końcu musieli zareagować - tłumaczy jedna z uczestniczek manifestacji.
Starcia z policją wywołały osoby ze środowiska anarchistów. Związani z nim są wszyscy trzej zatrzymani.
- Zamieszki były zupełnie niepotrzebne. Wcześniej protest przebiegał pokojowo. Byłam zła na prowokatorów. Kiedy zaczęła działać policja, było bardzo nieprzyjemnie. W ruch poszły pałki, ale działania policjantów były skuteczne - relacjonuje nasza rozmówczyni.
Inaczej widzą całą sytuację przedstawiciele inicjatywy „W naszej sprawie”. W wydanym na Facebooku oświadczeniu, tak jak Grupiński, oskarżają policję o użycie przemocy.
- Z naszej perspektywy zgromadzenie przebiegało w pokojowej atmosferze do momentu, gdy wkroczyła policja. Stanowczo potępiamy przemoc policji wobec osób demonstrujących, której byłyśmy i byliśmy świadkami. Wiele uczestniczek i uczestników zgromadzenia odniosło obrażenia. Osoby były szarpane przez funkcjonariuszy, narażone na działanie gazu - pisze „W naszej sprawie”.
W wyniku starć rannych zostało pięciu policjantów. Dwóch odniosło ciężkie obrażenia. Jeden miał pokaleczoną twarz, a drugi poparzony kark.
- Zatrzymanym postawiono zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej policjanta. Grozi im do trzech lat więzienia - informuje Andrzej Borowiak.
Źródło:Głos Wielkopolski
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?