Showbusiness rządzi się swoimi prawami. Publiczność
lubi gdy od czasu do czasu światowe i polskie standardy pojawiają się w nowych wersjach.
Wiele z nich procesowi face-liftingu poddali Zbigniew Górny i Krzysztof Jaślar w swym telewizyjnym cyklu ,,Co nam w duszy gra’’. Wczoraj jego estradową wersję podczas dwóch
koncertów w poznańskiej ,,Arenie’’ oglądało prawie
7 tys. widzów.
Jak przystało na prawdziwy show, były balet, światła i bogata scenografia autorstwa Marka Grabowskiego. W gorący nastrój wprowadziły tancerki kołysające się w rytmie meksykańskiej ,,Tequilli’’. A potem wszyscy wykonawcy przypomnieli, że historia tegoż programu to ,,Historia jednej znajomości’’ - znajomości z przebojami. Nową, brawurowo wykonaną wersję ,,Brzyduli i rudzielca ‘’ przypomnieli Katarzyna Jamróz i Przemysław Branny, a Krzysztof Tyniec podobać mógł się w pierwszym wielkim szlagierze Wojciecha Młynarskiego ,,Jesteśmy na wczasach’’. Jak zawsze piękniejszą część widowni podbił ,,Brunetkami, blondynkami’’ Jacek Wójcicki. W zupełnie inny nastrój przebojem Franka Sinatry ,,My way’’ wprowadził Zbigniew Wodecki. Publiczność zapamięta też zapewne duet Majka Jeżowska i Rudi Schubert wykonujący włoski przebój ,,Serce nie pyta per que’’ oraz Witolda Paszta, Krzysztofa Piaseckiego i Zbigniewa Wodeckiego w wielkim przebojem grupy ,,Eagles’’ ,,Hotel California’’ z tekstem nawiązującym do czasów PRL-u. Teraz pozostaje tylko czekać na to, jak ten prawie trzygodzinny maraton wypadnie po obróbce na stole montażowym. Efekt zobaczymy podczas sylwestrowej nocy w telewizji.
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?