Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Wodecki z Mitch & Mitch. Magiczny koncert w Hali Arena [RELACJA, ZDJĘCIA]

Kamil Babacz
Zbigniew Widecki i Mitch & Mitch w Hali Arena w Poznaniu
Zbigniew Widecki i Mitch & Mitch w Hali Arena w Poznaniu Waldemar Wylegalski
Dopiero doświadczając tej muzyki na żywo, można naprawdę zrozumieć, dlaczego Zbigniew Wodecki i Mitch & Mitch nazwali swój projekt "1976: A Space Odyssey". W sobotę muzycy wystąpili w Hali Arena w Poznaniu.

O tym, że wspólny projekt Zbigniewa Wodeckiego i Mitch & Mitch to fenomen, zjawisko nie tylko niecodzienne, ale i o istotnej historycznej wadze dla polskiej muzyki, nie trzeba chyba już mówić. Minęły już dwa lata od czasu słynnej premiery "1976: A Space Odyssey" na Off Festivalu, a debiutancka płyta Wodeckiego zasłużenie znalazła swoje miejsce w kanonie.

Nie zamierzam więc nikogo przekonywać do tej muzyki, a jedynie krótko opowiem o swoich wrażeniach z sobotniego koncertu w Hali Arena w Poznaniu. Miałem już okazję posłuchać Zbigniewa z Mitchami na Męskim Graniu kilka miesięcy temu. Chociaż wspominam tamten koncert ciepło, pamiętam, że mimo zrozumienia dla skróconej, festiwalowej formuły, pozostawił mnie on z ogromnym poczuciem niedosytu.

Dopiero wczoraj, w Arenie, zrozumiałem, na czym polegał ten brak. Dokładnie wydarzyło się to w momencie, w którym po rozgrzewkowym zestawie radosnych piosenek podsumowanym fenomenalnym "Wieczór już", koncert skręcił w baśniowym, bardziej eksperymentalnym kierunku. Mniej więcej od "Ballady o Jasiu i Małgosi" przestałem mieć świadomość, że jestem na koncercie, że oglądam muzyków na scenie. Ściana zniknęła. Poczułem, że muzycy chcą mi opowiedzieć pewną opowieść, a nawet że właśnie przenoszą mnie w czasie.

Nie powinno dziwić, że "Panny mego dziadka" Moretti wzbogacił o "The Empty Boat" Caetano Veloso - jeszcze przed offowym koncertem mówił, jak bardzo z brazylijskim nurtem tropicalia i z tym konkretnie utworem skojarzyły mu się "Panny" - aż nie mógł uwierzyć, że nie powstały zainspirowane Veloso. To utwory faktycznie podobne. Równie uzasadnione jest "zamerykanizowanie" i lekkie ujazzowienie "Odjechałaś tak daleko", tak że aż w pełni uzewnętrznia się jego podobieństwo do "A House is Not a Home” - biorąc pod uwagę, jak często powtarza się nazwisko Burta Bacharacha, kiedy mówi się o zaletach pierwszej płyty Wodeckiego.

Przekornie wcale nie utworem Zbigniewa Wodeckiego kończy się koncert przed bisami, a utworem "Minha Teimosia, Uma Arma Pra Te Conquistar" Jorge Bena, w który płynnie przechodzi ubossanowiona "Partyjka". Kosmiczna odyseja Mitch & Mitch ze Zbigniewem Wodeckim to nie tylko okazja do pokazania tych zapomnianych piosenek publiczności, ale też do zaznaczenia ich kontekstu, z którego wynika część fascynacji tą płytą przez Morettiego. Bo to nie tylko Wodecki jest ważny w tym projekcie, nie tylko oddanie mu hołdu i sprawiedliwości, ale równie ważni są Moretti i Mitche, którzy opowiadają o jego muzyce poprzez swoje skojarzenia i fascynacje.

Ta świadomość, że sukces ma co najmniej dwóch, a może nawet i kilkunastu ojców, pozwala się cieszyć nie tylko z tego, jak perfekcyjnie brzmiał sobotni koncert, ale i z minimalnej wpadki, jaką zaliczył Zbigniew grając na skrzypcach fałszywą nutę. Powiedział wtedy "Oj, nie tak" i to wystarczyło, żeby poczuć, że dla niego, człowieka od 40 lat w show biznesie, sprostanie wizji ich młodszych kolegów to nadal wyzwanie. To jest w tym wszystkim najfajniejsze.

Koncertowa jesień 2015 w Poznaniu

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto