Zgarnęli 9 "alfonsów" z pl. Cyryla Ratajskiego

Funkcjonariusze kryminalni z Poznania interesowali się grupą Tomasza Z. ps. „Grabarz” od dawna. Mężczyzna i jego kompani byli znani poznańskim policjantom. Wielokrotnie trafiali do celi za kradzieże, rozboje i inne przestępstwa. Głównie byli jednak znani z tego, że wieczorami spędzali czas na ulicach w centrum miasta, pilnując sex-biznesu. Dla mieszkańców śródmieścia towarzystwo sutenerów i ich kobiet było powodem do wielu narzekań. Wałęsając się nocą po śródmiejskich uliczkach, zaułkach i bramach, zakłócali sen poznaniaków. Plac Cyryla Ratajskiego, ul. Kościuszki i al. Niepodległości od lat cieszyły się złą sławą i stąd przylgnęła do nich nazwa "Pigalak".

Rozbita grupa miała zorganizowany charakter. Na jej szczycie stał Tomasz Z. ps. „Grabarz”. Sobiesław S. ps. „Sobek”, Artur C. ps. „Cielok” i Tomasz B byli jego najbliższymi współpracownikami - odpowiadali za teren w najatrakcyjniejszej części Poznania. Jacek M. ps. „Tatowy” i Waldemar A. ps. „Waldi” mieli swoje własne prostytutki i opłacali się "Grabarzowi" za zajmowane w centrum ulice.

Łącznie dla całej bandy pracowało kilkadziesiąt prostytutek w różnym wieku. Nowe kobiety często były rekrutowane obietnicą łatwego zarobku. Niektóre decydowały się na sprzedawanie własnego ciała, bo nie miały za co utrzymać dzieci. Zatrzymani mężczyźni skrzętnie wykorzystywali każdą okazję, żeby uzależnić od siebie pracujące dla nich kobiety. Żeby utrzymać dyscyplinę w grupie, stosowali system kar. Często dochodziło do gróźb i zastraszania.

Policjanci, którzy rozpracowywali grupę sutenerów zgromadzili dowody świadczące o ich przestępczej działalności. Za czerpanie korzyści z cudzego nierządu grozi kara do 3 lat więzienia, zaś za kierowanie grupą przestępczą jej szefowi może grozić nawet 10 lat więzienia.