Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zielony Poznań

Bartek
Bartek
Poznań jest idealnym miastem dla wszystkich, którzy po ciężkim dniu w pracy marzą o wypoczynku wśród przyrody.

Statystyki podają, że tereny zielone stanowią aż 27 proc. powierzchni Poznania. Czy zdajemy sobie jednak sprawę, jakie prawdziwe przyrodnicze skarby posiadamy? Czy nie warto byłoby bardziej rozreklamować "zielone płuca" stolicy Wielkopolski?

W Poznaniu znajdują się 44 parki, 2 ogrody zoologiczne (w tym jeden największy w Polsce – Nowe Zoo), wiele skwerów i zieleńców, największa palmiarnia w Polsce (jednocześnie jest to jedna z największych palmiarni w Europie), ogród botaniczny i dendrologiczny. Poza tym jest Lasek Marceliński, Łęgi Dębińskie, rezerwat „Meteoryt Morasko” i „Żurawiniec”, a ogólnie cztery tzw. kliny zieleni (Cybiński, Dębiński, Golęciński i Naramowicki), po jednym w każdej z czterech stron miasta.

Co ciekawe, jeszcze 5 lat temu tylko co 10 poznaniak wiedział o istnieniu unikatowego na skalę Polski i Europy rezerwatu „Meteoryt Morasko”. Skoro poznaniacy nie wiedzą o takich perełkach, to jak mają wiedzieć o nich turyści? W przewodniku Pascala po Poznaniu wydanym bodajże w 2002 r. prawie na końcu książki znajduje się jedno czy dwuzdaniowa wzmianka o tym rezerwacie. Ta wzmianka zamiast sprawić, by turysta czuł, że "musi" odwiedzić to miejsce ze względu na jego nietypowość i urzekające piękno, sugeruje mu raczej (przynajmniej takie ja odniosłem wrażenie), iż jeśli już naprawdę będzie się w Poznaniu nudził, to wtedy ewentualnie może tam pojechać. Nie będę pisał, co ten rezerwat chroni, jeśli jeszcze dzisiaj jest jakiś poznaniak, który o nim nie słyszał, to niech natychmiast poszuka stosownych informacji i pojedzie tam.

Pokażmy Polsce i światu nasze zielone cuda w miejskiej dżungli

Dlaczego mało kto słyszał o tym, że Poznań ma dwa ogrody zoologiczne, nie wspominając już o tym, że jeden z nich jest największy w Polsce? Dlaczego podczas moich studiów w Łodzi jedna z profesorek na ćwiczeniach przy okazji tematu ogrodów zoologicznych napomknęła, że wie tylko, iż bardzo małe zoo jest w Poznaniu? Sprostowałem ją od razu, ale nie zmienia to smutnego faktu, iż ludzie nic nie wiedzą o Poznaniu.

Ich wiedza o tym mieście jest bardzo powierzchowna: wiedzą tylko, że nasze miasto się rozwija, że jest ładne itd. Za to każdy wie, że najpopularniejsze i jednocześnie najładniejsze zoo znajduje się we Wrocławiu. Owszem, jest to piękne miejsce. Jednak Nowe Zoo w niczym mu nie ustępuje, a w dodatku jest większe, jeździ po nim kolejka, dojeżdża do niego zabytkowa kolejka Maltanka, a już niedługo zostanie na jego terenie otwarta największa słoniarnia w Europie...

Wspomnę jeszcze tylko o urokliwych stawach, które dodają dużo malowniczości całemu zoo. Poza tym wielu ludzi myśli, że to właśnie ogród zoologiczny w stolicy Dolnego Śląska jest największy w Polsce. Jakież jest zdziwienie moich znajomych z poza Poznania, kiedy mówię im, że to nieprawda. Nie chcą mi wierzyć, mówią, że muszą to sprawdzić, bo to przecież niemożliwe. Brak podstawowej wiedzy w temacie nie przeszkadza im poddać się wszędobylskiej i rzekomo oczywistej obiegowej opinii, iż skoro zoo we Wrocławiu jest najpopularniejsze i najpiękniejsze, no to na pewno musi być też największe, przecież to normalne (choć zupełnie nielogiczne). Wielu dopiero po sprawdzeniu tej informacji przyznaje mi rację.

Gdybym nie pokazał mojej żonie wielu pięknych miejsc w Poznaniu (m.in. Nowego Zoo), do dziś o większości z nich by nie wiedziała. Pochodzi z województwa świętokrzyskiego, przez Poznań przejeżdżała wiele razy w drodze nad morze z rodzicami i zawsze jej się podobało to miasto, ale prawie nic o nim nie wiedziała. Nie miała bowiem skąd się dowiedzieć. W telewizji czasem pokazali jakieś targi, a raz w roku urywki z Festiwalu Teatralnego Malta. Nawet w różnorodnych gazetach (w tym w gazetach dla pań) opisywane były często różne ciekawe miejsca w Polsce i na świecie, był oczywiście Kraków, Gdańsk, Sandomierz, ale na Poznań moja żona nie trafiła nigdy!

To w takim razie pytam: skąd ludzie mają wiedzieć chociażby, że mamy dwa ogrody zoologiczne? Trzeba coś z tym zrobić. To oczywiście temat szeroko zakrojonej promocji miasta, który przewija się w mojej serii artykułów przy okazji każdego podejmowanego tematu.

Wróćmy tymczasem do kwestii naszych terenów zielonych, w tym miejscu do poznańskich parków. Są one niezwykłe. Owszem, zdarzają się niektóre "zwyczajne" parki, zwłaszcza te osiedlowe, co nie znaczy, że są niegodne odwiedzenia i że nic się w nich nie dzieje. Ale skupmy się na tych najciekawszych enklawach miejskiej zieleni. Największym parkiem (ponad 100 hektarów) jest Cytadela.

Kto z poznaniaków potrafi jednym tchem wymienić wszystkie interesujące obiekty znajdujące się na jego terenie? To jest arcyciekawe miejsce i turysta nie może go ominąć, atrakcji tam nie brakuje, wystarczy wspomnieć o słynnych „Abakanach”, Muzeum Uzbrojenia i Muzeum Armii Poznań, rosarium, amfiteatrze, urokliwych alejkach, cmentarzach wojennych...

W przypadku Cytadeli wielkość akurat ma znaczenie. Natomiast nie zawsze jest tak, że najpiękniejszymi parkami są te największe. Sporo mniejszy od Cytadeli Park Sołacki jest uważany za najładniejszy w Poznaniu. Natomiast malutki park Chopina z tyłu Kolegium Jezuickiego jest...no właśnie – sprawdźcie sami (turyści i ci mieszkańcy, którzy tam nie byli) jaki jest piękny. Oczywiście nie można przegapić wizyty w parku Wilsona podczas wycieczki po Poznaniu. Istotne jest, że w naszym mieście ciągle powstają nowe parki (spektakularne będzie powstanie wielkiego parku dla mieszkańców Rataj, które było zagrożone planowaną budową kolejnych osiedli), a istniejące się modernizują, dotyczy to także zieleńców, np. zieleniec przy ul. Zielonej.

Nie trzeba reklamować okolic jeziora Maltańskiego, bo wchodząc do Doliny Cybiny, wkracza się w prawdziwe sanktuarium przyrody. Jeśli ktoś nie był, to niech kieruje się na wschód od Malty, a powinien natrafić na jeden z kilku uroczych stawów wewnątrz lasu. Widać wyraźnie, że Poznań dba o zieleń! Oczywiście, mogą się znaleźć głosy krytyki, ale tak jest wszędzie, wszystkim się nie dogodzi. Odpowiedzią na te głosy niech będzie wspomnienie wielu akcji ochrony kasztanowców przed szkodnikami z zaangażowaniem mieszkańców czy nagłośniona we wrześniu 2007 r. akcja ochrony wiązu na placu Wolności.

O smutek przyprawia jedynie to, że poważnie zagrożony jest Lasek Marceliński. Wiadomo bowiem, że ma przebiegać przez tę enklawę zieleni na Grunwaldzie fragment III ramy komunikacyjnej. Zostanie wyciętych mnóstwo drzew, a droga podzieli Lasek na dwie części. Nie pomógł protest mieszkańców pobliskiego Edwardowa, sprawa jest przesądzona. To będzie wielka strata dla miasta, nie mają racji ci, którzy twierdzą, że droga nie zagraża przyrodzie Lasku. Tacy ludzie nie mają pojęcia o ekologii i prawach rządzących przyrodą. Nie szkoda ich, szkoda pięknego i ważnego w miejskiej przestrzeni lasu. Nie dopuśćmy w przyszłości do tego, aby podobne decyzje miały miejsce!

Na zakończenie jeszcze tylko krótki apel do poznaniaków: doceńmy nasze "zielone skarby", odwiedzajmy je, mówmy o nich przyjezdnym, nie pozwólmy ich zniszczyć i... nie zapominajmy, że bez nich Poznań nie byłby już taki sam...

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto