Nie przyjmujemy pacjenta, jest awantura. Przyjmujemy o jednego
za dużo, dostajemy burę z funduszu zdrowia. Tak komentują swoje
niedomknięte bilanse dyrektorzy wielkopolskich szpitali.
Koniec roku to najtrudniejszy okres dla szpitali. Z jednej strony myśli się o domykaniu rocznych bilansów, a jednocześnie rozpoczyna się targowanie z funduszem zdrowia o pieniądze na rok przyszły.
Leczenie limitowane
- Potencjał naszego szpitala wykorzystujemy w 60 proc., bo na tyle pozwala nam kontrakt - tym krótkim zdaniem Włodzimierz Król, dyrektor pilskiego szpitala, wyjaśnia rozdźwięk pomiędzy swoimi możliwościami i limitami, jakie stawia fundusz zdrowia. Przyjęć na hospitalizację co prawda się nie ogranicza, ale wydłuża w to miejsce czekanie. Gdyby dzisiaj zamykano końcowy bilans, pilska lecznica miałaby po stronie strat finansowych 5 mln zł. O 1 mln zł mniejszy jest debet na dzień dzisiejszy w największym wielkopolskim szpitalu psychiatrycznym w Gnieźnie: - Gdybym przestrzegała kontraktu, musiałoby stać 140 pustych łóżek - wyjaśnia Barbara Trafarska, dyrektor ,,Dziekanki”, dodając, że wszystkie miejsca są zajęte, a to już teraz kosztuje milion zł tzw. nadróbek: - Do tego muszę doliczyć 3 mln zł, które jestem winna ludziom pracującym w szpitalu bez premii i podwyżek. W kasie poznańskiego Szpitala Przemienienia Pańskiego brakuje 10 mln zł: - Jutro kończą nam się pieniądze z kontraktu - obwieszcza minorowym tonem Jan Talaga, dyrektor poznańskiej lecznicy, gdzie kieruje się najcięższe przypadki z całego regionu. Jedynie Teodor Gryszkiewicz, główny księgowy konińskiej lecznicy, mówi z nutką optymizmu w głosie: - Nie zamkniemy bilansu, bo zabraknie nam 2,5 mln, ale i tak jest to mniej, niż planowaliśmy. Po prostu przesunięto pieniądze z tych oddziałów, które nie wykorzystały wszystkich pieniędzy, bo jak chirurgia, były przez pół roku w remoncie. Byłby to jedyny sposób na zmniejszenie zadłużenia?
Jeszcze mniej pacjentów
Ryszard Stankiewicz, dyrektor 111 Szpitala Wojskowego w Poznaniu, oblicza, że dla wypłacenia zaległości pracownikom zabraknie 1,5 mln zł. Nadlimity, czyli leczenie bez pieniędzy z NFZ, będzie kosztować 600 tys. zł: - Jak nie przyjmiemy chorego, jest awantura. Przyjmiemy, awantura w funduszu; w szpitalach ciągle przeżywamy taki konflikt interesów - mówi szef wojskowej lecznicy i zapowiada, że w przyszłym roku szpitale przyjmą na leczenie ok. 10 proc. mniej pacjentów. Stanie się tak, ponieważ cena za tzw. punkt, którym się posługuje w kontraktach fundusz, wzrośnie ledwie o 30 gr. Jeden z dyrektorów, który już negocjował z Wielkopolskim Oddziałem NFZ, powiedział tylko: - To był zimny prysznic. Inny wielkopolski negocjator mówi podobnie: - Opłacalność procedur się poprawi, ale mając takie same pieniądze, wyleczymy mniej pacjentów.
Ile kosztuje pacjent?
(wg szpitala w Koninie)
Szpitalna doba jednego pacjenta: 250 zł, z tego 30 proc. poch- łaniają koszty bezpośrednie: leki, sprzęt jednorazowy, higiena, jedzenie.
Średni pobyt pacjenta - 9 dób, czyli 2.250 zł.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?