Gdyby wszystkie mecze toczyły się w takiej atmosferze jak niedzielny pojedynek Widzewa z Lechem, polskie stadiony szybko by się zapełniły widzami. Można byłoby wybrać się na mecz całą rodziną, w pełnym poczuciu bezpieczeństwa, jak w krajach cywilizowanych.
Obserwatorzy są zgodni. Mecz, choć ważny dla obu drużyn, nie był nadzwyczajnie zacięty, stał też na miernym poziomie. Kibice obu drużyn zachowywali się jednak fantastycznie. Kilkusetosobowa grupka z Poznania i fani Widzewa odpalali race i rakiety, wspaniale dopingowali swoje drużyny. Podobnie jak przed rokiem, nie było chamskich przyśpiewek, obrażania przeciwników. To rezultat zawartego przed meczem paktu o nieagresji.
Przed spotkaniem kibice obu drużyn rozegrali towarzyski mecz piłkarski. Wygrali łodzianie, choć wynik oczywiście nie był sprawą najważniejszą. Później wspólnie udawali się do zaparkowanych przed stadionem autokarów, które były punktami krwiodawstwa i oddawali krew.
Po meczu piłkarze Widzewa podbiegli do sektora z kibicami gości i podziękowali za kulturalny doping. Otrzymali brawa. Zawodnicy Lecha podziękowali siedzącym pod zegarem największym fanom Widzewa. Takich obrazków na polskich stadionach się nie spotyka. Gdyby fani Lecha i Widzewa zrobili przełom w obyczajach, przeszliby do historii.
Nie wszystko na Widzewie było idealne. W drugiej połowie na stadion musieli wkroczyć policjanci, by odizolować kibiców Widzewa od boiska. Przekonani, że sędzia z Katowic krzywdzi gospodarzy, byli bliscy wtargnięcia na boiska. Do kibiców i zawodnika Lecha pretensji nie mieli, zresztą sędzia Janusz Małek w charakterystyczny dla siebie sposób krzywdził obie drużyny.
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?