– Lockdown sprawił, że dzieci nie rozwijały się prawidłowo psychoruchowo – uczestniczyły w lekcjach zdalnie, przez pewien czas nie mogły same poruszać się poza domem. Jak każdy wie, dzieci potrzebują kontaktu z rówieśnikami, aktywności, ruchu i zabawy, a to wszystko było ograniczone. Dlatego też w momencie odmrażania to wszystko wybuchło, jak wulkan, przez co obserwujemy teraz dużo większą liczbę dzieci z urazami
– mówi prof. Przemysław Mańkowski, kierownik Kliniki Chirurgii, Traumatologii i Urologii Dziecięcej w Szpitalu Klinicznym im. K. Joschera UM w Poznaniu.
I dodaje: – W czasie pandemii, kiedy mieliśmy do czynienia z bardzo ostrymi restrykcjami, tych obrażeń było dużo mniej. Można powiedzieć, że ze względu na koronawirusa i podejmowane działania, ten okres wzmożonych przyjęć dzieci z urazami do szpitala, który zwykle przypadał w wakacje, w tym roku nastąpił nieco szybciej, bo wraz z luzowaniem obostrzeń.
Jak wynika z relacji lekarzy, obecnie do szpitala trafia dużo więcej dzieci z urazami, które spowodowane są w dość niecodziennych sytuacjach.
– Mieliśmy już przypadki dzieci, które bawiły się na cmentarzu i zostały przygniecione przez płyty nagrobkowe. Był również przypadek 8-letniego dziecka, które doznało urazu podczas jazdy na quadzie. Przecież takie dziecko nie ma żadnego pojęcia o poruszaniu się tego rodzaju sprzętem
– dziwi się prof. Mańkowski.
I dodaje: – Są też oczywiście urazy bardziej typowe, jak uderzenie kierownicą rowerową w brzuch i uszkodzenie narządów wewnętrznych, czy urazy związane z wypadkami komunikacyjnymi. W przypadku tych drugich również widać znaczący wzrost. Z pewnością jest to również efektem po pandemicznych aktywności, których wszyscy jesteśmy spragnieni. Obecnie częściej wyjeżdża się całymi rodzinami chociaż na weekend, co później ma swoje odzwierciedlenie w wypadkach na drogach, w których uczestniczą też dzieci.
Jak wynika ze statystyk wielkopolskiej policji, od początku roku w Wielkopolsce odnotowano 194 zdarzenia drogowe z udziałem dzieci. Co więcej, w ich wyniku 186 małoletnich zostało rannych, a 4 zmarło. Ponadto, odnotowano także 630 kolizji drogowych, w których udział brały dzieci.
Profesor Mańkowski zwraca uwagę, że przypadki, które obecnie trafiają do szpitali są dużo bardziej poważne, niż te z ubiegłych lat.
– Obecnie gro dzieci wymaga bardzo długotrwałych zabiegów operacyjnych, a później wielomiesięcznych okresów rehabilitacji. Dobrze się dzieje, że te dzieci wychodzą ze szpitala w pełni zdrowe. Ale dużo gorzej, kiedy pewne czynności organizmu zostają zaburzone i dzieci stają się inwalidami
– podkreśla kierownik Kliniki Chirurgii, Traumatologii i Urologii Dziecięcej w Szpitalu Klinicznym im. K. Joschera.
I dodaje: – Dzieci są nieprzewidywalne, ich fantazja nie zna granic, a co więcej nie są też w stanie oszacować ewentualnych skutków swoich zachowań. Dlatego też zapobieganie takim sytuacjom spoczywa na barkach opiekunów dzieci. Jednak wydaje mi się, że lockdown, a następnie jego zwolnienie też uśpiło czujność dorosłych. W związku z tym, chciałbym zaapelować, by mimo że mamy obecnie poczucie powrotu do normalności, nadal w pełni zachowywać czujność.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?